Xie Lian podpłynął uśmiechnięty do Mu Qinga i Feng Xina.
-Wasza Wysokość co ty robisz?! - krzyknął od razu Feng Xin machając energicznie ogonem.
-Czyś zmysły postradał, zadajesz się z ludźmi? - Mu Qing wywrócił oczami wzdychając ciężko, nie wierząc że mimo tylu ostrzeżeń, książę nadal rozmawiał z człowiekiem... To było niebezpieczne i bezmyślne...
-on był miły
-miły?! - warknęli dosłownie jednocześnie. Mu Qing co jedynie wywrócił setny raz oczami, a Feng Xin pokręcił głową z dezaprobatą...
-to że ktoś jest miły na początku to nie znaczy że ze ma dobre intencje! Może chcieć ci coś zrobić a to tylko głupia zasadzka!
-módl się by Twój ojciec się nie dowiedział - Mu Qing skrzyżował ramiona, każdy dobrze wie że Władca może być dość zły, a to zbyt mało powiedziane...
-zaraz zaraz nie powiecie mu - Xie Lian wystraszył się.. nie chciał by jego ojciec wiedział... Serce mu przyspieszyło na samą myśl, na pewno musiał by być nim rozczarowany, a same konsekwencje musiały by być nie miłe.... to była poważna rzecz i ostry zakaz Cesarza...
-Wasza Wysokość....
-proszę. Błagam was..... - szybko zaczął patrzyć na nich słodkimi skruszonymi oczkami. Nie chciał by w żadnym stopniu on o tym się dowiedział.
-dobrze. Nie powiemy... Ale to ostatni raz, drugi raz się dowie - ostrzegł Feng Xin stanowczo, by wybić mu z głowy w ogóle powrót na brzeg.
-Dziękuję!! - po dłuższym pływaniu w ciszy Feng Xin musiał ją przerwać.-Kim była ta osoba?
-ah San Lang miły chłopak uratowałem go gdy spadał z statku - wyjaśnił szybko mimo wszystko bardzo dumny z siebie niczego nie żałował. Zrobił coś dobrego i nie zamierzał za to przepraszać, uratował życie....-Nie powinno cię tu być szczególnie w burze.
-Wiem wiem aleeee.... - robi przerwę by zbudować chwilowe napięcie i mieć ich pełna uwagę - Dał mi to! - wyjął szybko lunetę pokazując im szczęśliwy nową ludzką rzecz. Nie było w tym grama przechwałek chciał tylko im pokazać i podzielić się wiedzą. Książe nie był osobą, która od razu zacznie machać przedmiotem na prawo i lewo, pokazując jakie to on ma cudne rzeczy a inni nie.
-Co to?
- Luneta - Mu qing wziął ostrożnie przedmiot i spojrzał na niego... był bardzo ostrożny nie wiedział czy to może mieć jakąś pułapkę, albo coś szkodliwego... chwile obracał przedmiot w ręku by po chwili przyłożył do oka tak samo jak Xie Lian na początku w nie w tą stronę co trzeba.
-Nie ta strona - wtrącił się Xie Lian lekko chichocząc i odwrócił mu lunetę by patrzył tak jak się powinno.
-Przecież wiem - burknął jego asystent i po raz setny wywrócił oczami dziwne że go jeszcze nie bolały, ani nie wypadły - Masz - mruknął i poddał jego towarzyszowi, Feng xin spojrzał na sprzęt, nie przykładał go do oka... jego uwagę przykuły ozdoby na tym a dokładnie pełno ozdobnych srebrnych motyli... Feng Xin puknął łokciem Mu Qinga i za nim ten wydarł się na niego wskazał na zdobienia..... wymienili się szybko spojrzeniami, nie potrzebne były im słowa by zrozumieć siebie nawzajem.
-Nie zbliżaj się lepiej do ludzi, szczególnie do niego - Xie lian spojrzał na nich zdezorientowany i chciał coś dodać, zapytać ale Mu Qing mu szybko przerwał:
- Wracajmy już. - Xie Lian nie rozumiał czemu tak szybko ocenili San Langa nawet go nie spotkali... przecież nawet nie wymienili z nim ani jednego zdania!W pałacu Jun wu siedział zdenerwowany na tronie jego ogon machał groźnie i niespokojnie, nikt nie odważył się do niego teraz podejść. Gdy zobaczył wesołego Xie Liana natychmiast do niego podpłynął. Mu Qing i Feng Xin skłonili się szybko i odpłynęli nie chcąc przeszkadzać, a sądząc po ruchach Cesarza nie był on zadowolony ale wściekły, lepiej zsunąć mu się z drogi....
-Witaj ojcze! - uśmiechnął się wesoło Xie Lian nie wiedząc, że aż tak zdenerwował go.
-Co robiłeś na górze?! - zapytał zły, a jago głos rozniósł się echem po sali tronowej. Xie lian szybko się cofnął, spodziewał się takiej reakcji ale i tak się wystraszył - ile razy mam ci mówić i ostrzegać nie rozmawiaj z ludźmi! Nie pływaj na górę, A ty co robisz? Nie słuchasz mnie i moich ostrzeżeń, no ba rozkazów. Zawiodłem się na tobie... - Jun Wu nie mówił bardzo podniesionym głosem, ale było widać i czuć buzująca w nim złość
-ojcze....-Nie ojcuj mi teraz. - warknął masując swoje skronie starając się uspokoić i ukoić swoje nerwy. Po chwili ciszy dodał - Xie Lian... Mój drogi chłopcze... Nie chce by ci się coś stało. Ludzie są nieprzewidywalni i zmienni. Nigdy nie wiesz co zrobią. Jesteś zbyt cenny.... Lepiej by to się drugi raz nie powtórzyło - Po chwili opłynął go do około by zobaczyć czy nic mu nie jest. Nie widział żadnych ran czy skaleczeń ale zobaczył coś czego nie powinno tu być. Złapał jego rękę i zobaczył że ten trzyma za plecami jakiś materiał. To była torba...ludzka rzecz - Xie Lian...
-oh tato to tylko torebka którą znalazłem... Bardzo fajna jest podobna do ryb skarbniczek lub muszelek tylko pojemniejsza - Jun Wu szybko mu to zabrał, przejrzał całą zawartość torby. Było tam parę muszelek... I Luneta. Syrence serce przyspieszyło mocno z strachu, doskonale wiedział jak jego ojciec nie cierpi ludzi i wszystkiego co do nich należy. Jun Wu spojrzał na niego groźnie.
- Xie Lian... To ludzkie rzeczy. Są niebezpieczne. Nie możesz od tak ich mieć. Ignorujesz moje słowa, ostrzeżenia, zakazy i rozkazy!
- ojcze ale to prezent....
- prezent? Od kogo
- .... - Cesarzowi wystarczyło jego milczenie by zrozumieć.
- Xie Lian.... - westchnął głęboko - uprzedzam cię że zostanie to zniszczone - Xie Lian zastygł w miejscu....to był prezent od San Langa.... Nie chciał by został zniszczony... To ważna dla niego rzecz... pamiątka z spotkania tego przystojnego chłopaka....
- nie! Ojcze. Proszę....
- nie ma żadnego sprzeciwu tutaj - po prostu zaczął odpływać z lunetą i torbą
- nie nie proszę
-Masz szlaban i to moje ostatnie słowo! - Xie Lian był bliski łez ale przy ojcu się powstrzymał od płakania. Jun Wu wypłynął z sali tronowej, a młodą syrenka popłynęła szybko do pokoju. Położył się na muszlowym łóżku i zaczął płakać.... Czemu wszyscy musieli być tacy surowi... I niewyrozumiali... On chciał tylko pomoc tonącemu i dostał prezent w podzięce.... Smutno mu było... Że taka piękna rzecz musiała być zniszczona... było mu wstyd bo co powie San Lang gdy dowie się, że jego prezent poszedł na marne... Jego serce łamało się na kawałki.... na te wszystkie myśli.Nagle ktoś wpłynął do jego pokoju. Jednak Xie Lian nie miał ochoty na to reagować, po prostu kątem oka spojrzał na syrenę a później wrócił do wbijania głowę w poduszkę.
-już nawet nie powiesz dzień dobry swojemu goushi? - zapytał Mei Nianqing unoszą brew i krzyżując ramiona w oczekiwaniu.
-Witaj....
-ah bije od ciebie entuzjazmem - kręci głową i chowa karty do gry czyli małe muszle, łudził się że zagrają ale no cóż musi sobie dziś darować - słyszałem że Cesarz jest dziś coś zły...
-... Tak wiem.... - Mei Nianqing wzdycha ciężko i siada na skraju łóżka, doskonale wiedział co się wydarzyło i nie podobały my się działania oby dwóch stron.
- nie zamierzam go bronić... Ale ciebie też nie... Rozmowa z człowiekiem to bezmyślne zachowanie.... Ale wiedziałem że kiedyś to nastąpi... masz za czyste serce by pozwolić komuś utonąć.... - Xie Lian siada i zerka na niego - w życiu jest tyle okropnych rzeczy i złych osób... Ale takie osoby jak ty dają nadzieję i tak trzymaj „Nie liczy się to ile posiadasz, ale ile dajesz innym i jak się z nimi dzielisz" a ty.. dajesz im całe swoje serce... Tylko uważaj komu.
-dobrze, dziękuję - przeciera łzy uśmiechając się ciepło na mile słowa.
-Tylko ani mi się warz ponownie tak się narażać. Iść do ludzi w ogonem! Zjedzą cię żywcem, głupota - upomina go stanowczo. Po chwili wyciąga zza pleców torbę, Oczy Xie Liana błyszczą radością. Otwiera ją szybko była tam luneta!
-co się mówi?
-Dziękuje! Jesteś wspaniały guoshi! Jak ją zdobyłeś?
-mam swoje sposoby - uśmiecha się lekko, widzi w oczach Xie Liana wszystko, chęci i zamiary - chcesz go spotkać jeszcze raz? - syrena szybko poczerwieniała na twarzy - Rozumiem, nie masz co się martwić ni powiem Cesarzowi..... Wiem, że mimo wszystko popłyniesz tam nawet gdybyś był tutaj zamknięty na zawsze - wzdycha - jeżeli tak bardzo chcesz..... pomogę Ci.
-Na.... naprawdę??
-Tak, wole byś zrobił to w bezpieczny sposób. Wiesz ten sposób jest dość prosty i nie ma wysokiej ceny, ale i tak jest... zawsze jest - wyciągi naszyjnik w kształcie Białej muszelki z złotymi wzorami które lekko się mieniły - to jest magiczna muszla pochłania energie.... Robiac mały 'rytuał' wchłonie twoja moc wraz z ogonem... Bedzie troche szczypać Albo boleć to zależy od syrenki każdy przechodzi to inaczej.... Moc zostanie w naszyjniku i by wrócić robisz podobnie. Al od przemiany z ogona na nogi musi minąć przynajmniej 15 dni by wrócić znów do ogona, działa to w dwie strony..... Nie możesz tego zgubić ani zniszczyć, jeżeli to pęknie, rozbije się lub ktoś ci ją zabierze nie odzyskasz go...
-nigdy?
-tak nie ma sposobu by w tedy zwrócić ci ogon... - wyciąga rękę po muszlę, jednak on szybko ją odsuwa - obiecaj że będziesz ostrożny, nie zorbisz nic niestosownego - miał na myśli konkretną rzecz jednak nie powiedział jej na głos.
- Obiecuję!
CZYTASZ
Moja mała syrenka
Short StoryKolejny Fanfick o głównej parze HuaLian! :3 Hua Cheng zafascynowany oceanem, a szczególnie istota która skrywa się w jego głębinach. Za dziecka odnajduje sens życia i nie spocznie dopóki nie odnajdzie osoby, która skradła mu serce. Przed Xie Lianem...