Parę lat później w głębinach czystych wód, Xie Lian dorastał w pałacu jako Książe, wszystko co dziwne, ludzkie i niebezpieczne było wmawiane, że jest niebezpieczne. Biedy odciągany od tego co interesujące, rósł tylko w ciekawość, któoraz ciężej było zaspokoić.
-Ojcze? - zaczął Xie Lian podpływając do syreny siedzącej na bogato zdobiony tronie. Jun Wu otworzył swoje oczy i spojrzał na niego.
-tak Xian Le? - oparł łokieć o podłokietnik tronu i przyłożył palce do skroni, uważnie zerkając na młodą syrenę
-Czemu ludzie musza tonąc? - zapytał, Jun Wu zmarszczył brwi bo Xie Lian porusza ten temat przynajmniej dwa razy w tygodniu. Jednak za nim zdążył otworzyć usta by mu odpowiedzieć, z ust Xie Liana wypłynęła setka pytań - Dlaczego ich statki są rozbijane o skały, burze i zalewane wielkimi falami?? Czemu?? Czemu musza umierać? Czy jako Władca Wód nie możesz.....
-Nie - przerwał mu nagle stanowczym ale dość spokojnym tonem.
-a-ale
-nie, Xie Lian tu nie ma żadnego ale - zaczął machając nerwowo swoim złocisto srebrnym ogonem na boki. Westchnął - Dziecko, czemu mam ich szczędzić, gdy to oni niszczą i zatruwają nasze wody?
-... Ale... Nie którzy pewnie nie są źli Ja chce ich ratować - oznajmił, na co Cesarz otworzył szeroko oczy, podpłynął do niego opuszczając swój tron.
-oszalałeś? Chcesz dać się im zobaczyć? by odkryli nasz sekret i do końca życia później nas ścigali, szukali, chcąc zbadać, zjeść czy badać nas? - mówiąc te słowa opływał go dookoła, chcąc przemówić mu do rozsądku i wybić durne pomyśl z głowy.
-.... - Xie Lian spojrzał w podłogę i zamilkł na chwile, widząc zasmuconą twarz Władca westchnął ciężko, widać, że to dziecko nie rozumiało. Miało za dobre serce i nie znało świata na powierzchni i krzywdy ludzkiej.
-Kiedyś zrozumiesz.... I sam będziesz chronił nasz świat przed ludźmi. Nie mówmy o tym więcej... - ostatnie słowa wypowiedział dość stanowczo, pogłaskał jego miękkie brązowe włosy i odpłynął by zasiąść znów na tronie.
-Yhm... Dobrze, ojcze - mimo swych słów wiadomo było, że Książe o tym tak łatwo nie zapomni. Odpłynął, a gdy tylko to zrobił podążyli za nim Mu Qing i Feng Xin jego asystent i ochroniarz, a także przyjaciele. Xie Lian w podwodnym świecie jest najszybsza syreną jaką tylko widziały te wody. Pływał robiąca obroty głaszcząc rybki czy wodne rośliny. Pływanie to było coś co przebijało śpiewanie i znajdowało się na szczycie jego listy hobby.-Wasza Wysokość, poczekaj, gdzie płyniesz? - zawołał Feng Xin, mimo iż asystent i ochroniarz Księcia zostali dobrani tak by nadarzali za nim to i tak nie byli w stanie tego zrobić, nie umieli nadrobić odległości która ich dzieliła.
-Do rafy koralowej! - odkrzyknął im na szybko, no tak to było jego jedno z ulubionych miejsc. Piękne wielobarwne kolory, rozmieszczone w jednym miejscu, od różu po niebieski, żółty aż po czerwieni. Wszystko było tak urocze, że zdawało się że to miejsce jest magiczne!
-Tylko nie tam - burknął Mu Qing pod nosem wywracając oczami, doskonale wiedział że tam to już nie znajda Księcia, a co dopiero dogonią. Kiedy Xie Lian był mały i Mu Qing jak i Feng Xin byli za mali by pełnić funkcje na takich oddalonych od pałacu wodach, straże przejmowały ten obowiązek i pilnowali Xie Liana choć.... Czy to dało się nazwać pilnowaniem? Książe pływał w tą i z powrotem, chowając się tu i tam, a skołowani strażnicy nie mogli go znaleźć. Specjalnie musieli sprowadzać Cesarza lub Goushi Xie Liana. Najgorsze było to gdy przez te wszystkie krzewy Książę gubił swoja ozdobną biżuterie, lub materiały które służyły do ozdoby ogona darły się. To był istny koszmar dla Mu Qinga by później to zszywać, czy szukać owych rzeczy, na sama myśl wywrócił ponownie oczami. Nim oboje się zorientowali Xie Lain zdążył im zniknąć z oczu. Natomiast sam Xie Lian chichotał zafascynowany rafa koralowa, nie ważne ile razy tu był, zawsze wywoływała w nim te wszystkie cudne emocje, mogłyby spędzić wieki pływając pomiędzy bujna roślinnością.Nagle rozległ się jakiś huk. Wystraszony zadrżał cały, chowając się za jedna z roślin. Spojrzał w górę, jak na dole było wszystko ładne i przejrzyste to na górze było ciemno buro i ponuro. Woda była tam niesforna i wzburzona. Xie Lian bez zastanowienia, pod wpływem ciekawości wypłynął na powierzchnie. Tak jak się spodziewał była to burza, no ba, a nawet sztorm! W jego uszach rozbrzmiały słowa ojca:
"Podczas burzy nie wypływaj na powierzchnie, możesz nie być wstanie przepłynąć fal, możesz uderzyć o skały, lub statek. Choć i to może stać się gdy nie będzie burzy. po prostu nie wypływaj na powierzchnie"
Oczywiście ze Xie Lian nigdy tego nie posłuchał, ale jednak nigdy nie widział burzy, poczuł jak krople deszczu spadały do wody i na jego gołe ramiona, wiatr powiewał tak jakby miał zaraz urwać komuś głowę, co jakiś czas jasne błyski przerywały niebo, które było ciemne, fale były ogromne i wysokie.
Nagle ogromny cień zakrył jego i wodę wokół niego, odwrócił się w napięciu, a jego oczy ujrzały ogromny statek, szczęśliwe nie płynął w jego stronę. Ale to nie uspokoiło księcia. Statek chwiał się na boki niebezpiecznie, żagiel był cały złamany, słyszał krzyki osób jednak było ich za dużo by usłyszeć konkretne słowa, nagle ucichły. Grzmot rozległ się po okolicy.
-Wasza Wysokość! - Xie Lian słysząc te słowa odwrócił głowę w stronę głosu dobiegającego gdzieś z statku, jednak to nie jego wołali, w tej chwili jakaś osoba spadała z statku do wody. Osoba uderzyła głośno w wodę, uderzając też i o fale. Xie Liana serce zabiło mocniej, zatkał usta ręką w przerażeniu. Patrzył i patrzył w wzburzoną tafle wody, jednak nie wypatrzył jej, osoba nie wypłynęła.
----------------------------
Kochani, jak wam się podoba nowa książka o naszej kochanej parzę Hualian? ^^
Szczerze mam w cholerę planów co do tej książki, ale nie mogę ich poskładać razem :.)
CZYTASZ
Moja mała syrenka
NouvellesKolejny Fanfick o głównej parze HuaLian! :3 Hua Cheng zafascynowany oceanem, a szczególnie istota która skrywa się w jego głębinach. Za dziecka odnajduje sens życia i nie spocznie dopóki nie odnajdzie osoby, która skradła mu serce. Przed Xie Lianem...