C H A P T E R E L E V E N

144 10 21
                                    

Harper

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Harper

Otworzyłam oczy.
Od razu spostrzegłam się, iż nie znajduję się w swoim pokoju.
Lekko spanikowana, zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.
Wreszcie natrafiłam wzrokiem, na swoją rękę.
Byłam podłączona, pod jakieś dziwne kable i wszelkiego rodzaju płyny.
Nagle do pomieszczenia, niespodziewanie wszedł Norm wraz z jakąś lekarką.
Kobieta jednak odeszła na bok, szperając w swoich szafkach.

—Obudziłaś się.- powiedział Norm, a jego oczy lekko się zaszkliły.

—C-co się stało?- zapytałam, kompletnie zdezorientowana i nieco zestresowana.

—Zasłabłaś.- oznajmił smutno wujek, siadając na krzesełku obok mojego łóżka.

—A coś więcej?

—Są pewne...podejrzenia.- powiedział, jakby zaniepokojony.- Ale to jeszcze, nic pewnego.

—Norm?- zapytałam, lekko zestresowana.- Powiesz mi, o co chodzi?

—Nowotwór łagodny.- oznajmił smutno.- Konkretnie, monoklonalna limfocytoza B-komórkowa. Przerzuty są nie możliwe, ponieważ nowotwór nie jest złośliwy. Z tego względu, jest też wyleczalny. Jednak w tym celu...musisz wrócić na Ziemię.

Nie wiedziałam, czy się cieszyć czy też nie.
Dostałam najlepszą, ale i najgorszą informację w całym moim, krótkim życiu.
Kilka łez spłynęło po moich polikach.
Jednak sama nie byłam w stanie rozróżnić, czy były to łzy szczęścia czy może goryczy.

—W porządku...kiedy?- zapytałam, ściszonym i lekko łamiącym się tonem.

—Za tydzień.- Norm, spuścił głowę.

—Okej.- odparłam cicho, chwytając wujka za dłoń.- Spokojnie, będzie dobrze.- szepnęłam, a moje oczy ponownie napełniły się łzami.

—Tak...musi być.- uśmiechnął się smutno, tym samym podnosząc na mnie wzrok.- Odpoczywaj, Harper.- ucałował moje czoło.

—Oczywiście.- odpowiedziałam krótko.

Kiedy tylko wujek zniknął w drzwiach, zaraz zaczęłam wyrywać wszelkie kable i kroplówki, do których byłam podłączona.
W końcu udało mi się, wydostać z posłania.
Prędko ruszyłam w kierunku wyjścia.
Musiałam jednak być cicha i ostrożna.
Po drodze, chwyciłam za jedną z masek.
Finalnie udało mi się, opuścić laboratorium.
Od razu zaczęłam biec przed siebie.
Musiałam znaleźć, Naomi oraz Bruna.
Jednak w pewnym momencie, gwałtownie się zatrzymałam.
Nie wiedziałam, gdzie moi przyjaciele mogą się obecnie znajdować.
Nie znałam też do końca tych terenów, więc nie wiedziałam nawet, w którą stronę miałabym się teraz udać.
Jednakże mój problem został rozwiązany, gdyż zauważyłam moją przyjaciółkę, która jak gdyby nigdy nic, szła z sobie z Lo'akiem.
Jej uśmiech, był w stanie wyrazić więcej, niż milion słów.
Bezzwłocznie podążyłam w jej kierunku.

Don't forget about me || Avatar: Istota WodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz