WillWczorajszy obiad minął koszmarnie. Mogę powiedzieć że oficjalnie nie cierpię tego Mike'a. Nawet nie wiem jak ma na nazwisko. Zachowuje się tak jakby wszystko mu było można. Jest samolubny i niesforny a innym pokazuje się niewinny i idealny.
Całą noc wysłuchiwałemwiadomisci głosowych od Jane. Kompletnie straciła głowę dla tego chłopaka. Opowiadała mi o jego wyglądzie przynajmniej dziesięć minut. Reszty głosowek o charakterze i osiągnięciach nie chciałem słuchać. Wyciszyłem telefon i poszedłem spać.
Jane nigdy nie miała szczęścia w miłości. Miała trzech różnych chłopaków i została trzy razy zdradzona. Łatwo jej oddać swoje serce. Jest piękna, urocza ale jednak naiwna.
- Will, skup się - Powiedział pan Adams stojący nad moim ramieniem - Wyjechałeś za linię - Dodał wspierając się na moim ramieniu
- Przecież tu nie ma żadnych liń - Odpowiedziałem wpatrując się w mój obraz. Poprawiłem się na krześle i poprawiłem kreskę która wyjechała tam gdzie nie powinna
- Dobrze wiesz o czym mówię - Odpowiedział i odszedł do kolejnej osoby
Spojrzałem się na płótno niedokończonego obrazu krajobrazu. Na dzisiejszej lekcji malarstwa mieliśmy wybrać jakiś krajobraz i z głowy namalować na płótnie. Ja wybrałem jezioro.
Gdy skończyłem malować Pan Adams zabrał płótno i ustawił na innej sztaludze
- Świetna robota Will - Powiedział oglądając mój obraz - Wiedziałeś kiedyś gdzieś takie jezioro? Czy po prostu udało ci się namalować coś tak pięknego? - Nauczyciel lubiał chwalić swoich uczniow. Nawet kiedy nie bardzo im wychodziło
- Wydaje mi się że nigdy go nie widziałem. Sam naniósł mi się na myśl - Odpowiedziałem ściągając fartuch - mogę zrobić zdjęcie? - Zapytałem a gdy otrzymałem pozwolenie zrobiłem zdjęcie swojej pracy. Tylko niektóre mogliśmy zabierać do domu.
- Wracasz do domu? - zapytał nauczyciel.
Pan Adams był przemiłym i utalentowanym starcem. Miał siwa brodę i pełno zmarszczek na twarzy. Mężczyzna był wspaniałym malarzem, potrafił idealnie stworzyć spójność wszystkiego czego tylko dotykał. Czułem się zaszczycony tym że uczył w naszej szkole.
- Nie, dzisiaj jadę do Hopperów - Odpowiedziałem i porzegnawszy się z mężczyzną wyszedłem z sali.
Skierowałem się na przystanek autobusowy. Zajęcia dodatkowe z plastyki kończyły się o dość później porze dlatego na niebie zaczęły tlić się pomarańczowe kolory. Uwielbiałem tę porę dnia, szczególnie w jesień.
Szczelniej owinąłem się szalikiem gdy zawiał zimniejszy wiatr. Doszedłem na przystanek i zostało mi tylko czekać na autobus kierujący prosto do leśnej chaty.
^^^
Wysiadłem przy ostatnim przystanku. Dom Jane znajdywał się na uboczu miasta a konkretnie przy lesie. Ojciec Jane - Jim Hopper - był komendantem policjim lubiał spokój i naturę dlatego też postanowił osiedlić się w takim miejscu.
Mnie także bardzo się podobał ten wybór. Uważam że okolica jest wspaniała. Jest tak cicho jedynie słychać czasem szum samochodów. Oprócz tego nie ma żadnych przekrzykujących się sąsiadów ani różnej rasy psów.
CZYTASZ
𝐿𝑒𝑡'𝑠 𝐷𝑎𝑛𝑐𝑒 |𝐵𝑌𝐿𝐸𝑅|
RomanceWill Byers i Mike Wheeler to najlepsi tancerze w zespole tanecznym. Oboje jednak żywią do siebie taką samą niechęć. Na początku nie są w stanie na siebie patrzeć i dogryzają sobie w każdej możliwej chwili. Czy ich pierwszy wspólny taniec coś zmieni...