Ten

71 6 11
                                    

Will

Sobota. Dzień występu. W nocy ledwo co zmrużyłem oko. Mimo że często występowałem to wciąż miałem nie małe problemy z tremą. Czasem potrafiłem nie spać całą noc i trząść się pod kordłą całą noc ze stresu.

Z zespołem spotkaliśmy się około godziny piętnastej a konkurs miał się rozpocząć dopiero o godzinie siedemnastej. Rozgrzaliśmy się i dwa razy przećwiczyliśmy nasz układ. Wszyscy wydawali się podekscytowani i zarazem zdenerwowani ale przede wszystkim to pierwsze. Widać było na twarzach uśmiechy i rozluźnienie, widocznie tylko ja byłem tak spięty.

Zaniepokoiło mnie również zachowanie Jane, jej ruchy nie były tak płynne jak zwykle i nie nadążała za krokami. Mimo że była uśmiechnięta i bardzo entuzjastycznie podchodziła do pokazu widać było że była niemrawa. To samo zauważyła Rebeka dlatego wzięła ją na chwilę i poszły do szatni we dwie.

- Stresik dopadł? - Odwrociłem sie za siebie i zauważyłem Wheelera stojącego i opierającego się o framugę drzwi.

- Chciałbyś - Odpowiedziałem rzucając znaczne spojrzenie

- Nie muszę chcieć, przecież widzę - Wtargnął do męskiej szatni podchodząc w moją stronę - Właśnie wypiłeś trzecia butelkę wody. Uważaj żeby teraz nie popuścić na scenie - Przewróciłem oczami gdy ten cicho parskał - Nie wierzę że nasza gwaizdeczka ma problemy z tremą - Siada na ławce na przeciwko mnie i zaczął rozwiązywać buta

- Nie o to chodzi - Odpowiadam nie podnosząc wzroku. Może i trochę chodziło o to ale moja głowa była przejęta czymś innym

- A w takim razie o co? - Pyta a ja czuję jego palące spojrzenie

- Widziałeś się teraz z Jane? - zapytałem na co ten pokręciło głową

- Ostatni raz gdy ja widziałem, to przy ostatniej próbie. Myślałem że poszła gdzieś z Max - teraz podniosłem na chwilę swój wzrok - Coś się stało? - Zapytał przebierając buty

- Naprawdę ci na niej zależy? - Pytam na co ten marszczy brwi. Widać że jego mięśnie się napinają na to pytanie

- Tak. Jane jest naprawdę świetna - odpowiada po chwili milczenia - Coś nie tak? - Pyta i wstaje ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy

- Jane jest teraz w szatni z Bex - Również wstaję i zakładam ramiona na pierś - Nie wiem czy zauważyłeś ale Jane jakoś źle wyglądała. Wydaje mi się że źle się czuje

- Ou. Nie byłeś sprawdzić co u niej? - Pyta a niepokój rośnie w jego głosie. Nie wiedziałem że on może się o coś martwić.

- Chciałem ale zostałem wyrzucony dlatego posłałem Melanie na zwiady - Staje naprzeciw niego a ten poraz kolejny marszczy brwi

- Melanie?

- Rany, jesteś okropny - Wzdycham i odchodzę do łazienki - Poważnie nie wiesz kim jest Melanie? - Pytam na co ten przecząco kręci głową - Podpowiedź, jest moja parą w naszym układzie - uśmiecham się ironicznie a ten wygląda jakby mocno coś realizował

- Masz na myśli Missy? - staje w przejściu od toalety i podniósł rękę do góry

- Poważnie jesteś tępy - Przemywam twarz zimną wodą gdy do męskiej szatni wbiega Melanie. Już miałem upominiac ją że jest to męska szatnia ale zdałem sobie sprawę z tego że miała powód tu wchodzić

𝐿𝑒𝑡'𝑠 𝐷𝑎𝑛𝑐𝑒 |𝐵𝑌𝐿𝐸𝑅|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz