8. Bo Summer White nie jest jak większośc kobiet.

223 16 74
                                    

„ Każdy jest niezwykły. Każdy. Każdy jest bohaterem, kochankiem, głupcem, złoczyńcą, każdy. Każdy może opowiedzieć swoją historię."

NICOLAS CALVILLO

Wszedłem do kwiaciarni i podszedłem do kobiety za ladą.

- Dzień dobry - powiedziałem.

Brunetka się do mnie uśmiechnęła.

- Dzień dobry, w czym mogę Panu pomóc?

- Chciałbym kupić bukiet.

- Na jaką okazję?

- Na przeprosiny.

- Polecam bukiet składający się z piętnastu róż, taki kompozyt oznacza przeprosiny, czyli intencję, którą chce pan przekazać swojej partnerce.

- Może być. - Nie wyprowadziłem kobiety z błędu.

- A kolor jaki?

- Każdy.

- Dobrze w takim razie ja przygotuję bukiet na zapleczu i za chwilę do pana wrócę, dobrze? - Przytaknąłem, a kobieta zniknęła na tyłach budynku.

Spojrzałem na zegarek, było już po jedenastej. Myślałem, że zejdzie mi dłużej w mieście, ale wszystko poszło bardzo szybko i sprawnie. Licytacja też się udała, ale przez chwilę myślałem, że jedna z tych starszych pań naprawdę mnie przebije. Chociaż i tak bym jej na to nie pozwolił. Wyłożyłbym dosłownie każdą sumę.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Pachniało tutaj bardzo specyficznie. Nie powiedziałbym, że nieprzyjemnie, ale zapach zmieszanych stu gatunków kwiatów i specyfików nie należał do moich ulubionych.

W pewnym momencie moją uwagę przykuły fioletowe stokrotki. Jakoś one bardziej mi pasowały do Summer. W końcu róże są zbyt oczywiste, jak na nią i zdziwiłbym się gdyby to one były jej ulubionymi kwiatami.

Bo Summer White nie jest jak większośc kobiet.
Ona jest wyjątkowa.

Nie znam jej dobrze, ale chcę poznać.
Ale ona chyba nie chce poznać mnie.

Tego prawdziwego mnie, któremu wcale nie zależy, by odebrać jej to, co jest dla niej ważne.

- Bukiet już gotowy.

- Przepraszam, ale zmieniłem zdanie. - Odwróciłem się do niej. - Poproszę piętnaście fioletowych stokrotek i może jeszcze parę goździków tego samego koloru. - Wskazałem na nie.

Oby moje przeczucie mnie nie myliło.

***

Wychodziłem z mieszkania, żeby zapukać do Summer, jednak jej nie było w środku. Chyba, że nie chciała mi otwierać. Co wcale by mnie nie zdziwiło. Wróciłem do siebie i odłożyłem pakunki na blat kuchenny.

Nie wiem, gdzie ona się podziewa, ale jest już po piętnastej, a zazwyczaj o tej godzinie siedzi na swoim balkonie i pije kawę w kubku w jednorożce.

Usiadłem na kanapie, wysłuchując jakiegokolwiek głosu z pomieszczenia obok. Jednak jedyną rzeczą, którą usłyszałem, to cisza.

Siedziałem tak może z dziesięć minut, kiedy do moich uszu dobiegły rozmowy z korytarza. Wstałem, zabrałem rzeczy i wyszedłem na niego, mając nadzieję, że spotkam na nim brunetkę.

- Pakujesz się i wracasz do siebie? - Usłyszałem i się odwróciłem.

- Nie, nie wracam do siebie?

All Our Summer [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz