9. Gra wstępna.

225 17 76
                                    

"Nigdy nie odmawiam ciastek, jeśli smaczne i same pchają się w rękę."

SUMMER WHITE

Dojechałam na miejsce cała i ze wszystkimi kończynami. Dla innych to normalne, ale dla mnie?
Wyczyn godny nobla, biorąc pod uwagę to, ile razy wywalałam się na krawężnikach. Nie tylko kiedy byłam mała. I ile razy zostałam potrącona przez samochód. To akurat zdarzyło się tylko raz. I na dodatek nie z mojej winny.

Na szczęście ciastka i torty oddałam Agathcie - organizatorce tego wydarzenia, która powiedziała, że wszystkim się zajmie i wyłoży słodkości na moje stanowisko. Kobieta anioł. Chciałam jej wcisnąć do samochodu jeszcze kostiumy, ale widziałam, że i tak ledwo ma gdzie usiąść, więc wolałam sama je przywieść. Zresztą i tak strasznie ją wykorzystywałam.

Sprawdzałam właśnie, czy wszystkie wypieki są idealne, a przynajmniej czy na takie wyglądają. Ludzie zaczęli już przychodzić, ale oficjalne otwarcie miało się odbyć dopiero za dziesięć minut, po tym, jak Pani burmistrz wygłosi przemowę. Nie przepadałam za takimi oficjalnymi wystąpieniami, więc uznałam że zostanę przy swoim stanowisku i poczekam aż skończy.

Przysięgam, że patrząc na to całe jedzenie z dużą ilością cukru, miałam ochotę zjeść to wszystko na raz.

W sumie... Zjedzenie jednego nie zaszkodzi, jeśli zapłacę. Wyciągnęłam z torebki portfel i zapłaciłam, a następnie zabrałam się za jedzenie.

Ciastka z czekoladą w środku... Jestem geniuszem, że sama to upiekłam, przyrzekam.

Kocham czekoladę i wszystko co czekoladowe. Gdybym miała wybrać jedną rzecz, którą miałabym jeść do końca moich dni, to nie byłoby to nic innego jak czekolada. A jeśli miałabym się z kimś ożenić, to wyszłabym za naleśniki z mnóstwem polewy czekoladowej udekorowane owocami. Nie wiem, czy urząd lub kościół dopuszcza do takich małżeństw, ale jeśli nie... To powinni to zmienić. I to szybko. W końcu Ameryka to wolny kraj i nie powinni mi zabraniać małżeństwa z ulubionym deserem.

- Kwiatuszek sprzedaje ciasta... Zmieniłaś branżę? - Oparł się o ladę. - Albo raczej je, a nie sprzedaje - zażartował.

- Wiem, że bardzo byś tego chciał, ale muszę cię rozczarować. - Zrobiłam smutną minę. - Tylko się tu nie rozpłacz, bo zalejesz mi całe stanowisko i zmoczysz wypieki.

Oblizałam palce z resztek czekolady i wytarłam je w jedną z serwetek, które miałam przygotowane dla klientów.

- Nie miałem zamiaru płakać. Chciałem pogadać.

- Jestem zajęta, nie widzisz? - Odłożyłam blaszane pudełko z pieniędzmi. - Ale chyba by mnie to nie zdziwiło, gdybyś faktycznie nie widział. W końcu jesteś też głuchy, a zarzekasz się, że nie.

- Bo nie jestem?

- Jak ci każę spierdalać, to tego nie robisz.

- Bo od ciebie trudno samowolnie odejść.

- Palant - prychnęłam.

- Przystojny palant - poprawił mnie z dumnym uśmiechem. - I czym niby jesteś zajęta? Jedzeniem? Czy umawianiem się na kolejną randkę?

- Spławianiem natrętnych palantów - poprawiłam go.

- Nie widzę tutaj żadnych - Obejrzał się za siebie. - Jestem tu tylko ty i ja, kwiatuszku. - Pochylił się bardziej nad ladą, a jego oddech muskał mój biust. - Najpiękniejsza para na świecie.

- Ach tak... - Przybliżyłam się do niego tak, że nasze nosy delikatnie się stykały. - Bo nie widzisz nic, poza czubkiem własnego nosa. Dlatego.

- Przed czubkiem mojego nosa, aktualnie jesteś ty. Chcesz przez to powiedzieć, że nie widzę świata poza tobą? - Przekręcił głowę, a ja nabrałam nagłej ochoty by odgryźć mu jego nos albo zakleić usta taśmą. - Chyba masz rację, kwiatuszku...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 26, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

All Our Summer [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz