1. Louis

559 8 2
                                    

  Wreszcie nadszedł ten dzień w którym uwolnię się od moich problemów, od życia tutaj, a co najważniejsze od moich rodziców. A mianowicie dziś jest dzień w którym wylatuję do Stanów Zjednoczonych na roczną wymianę uczniowską. I ja wiem, że mogę zaznać nowego życia jedynie przez rok, lecz na razie o tym nie myślę, ponieważ sądzę, że warto skupić się na tym co jest tu i teraz. Jednak niestety moi rodzice jak zwykle muszą zepsuć moje fantazje. Według nich nie powinnam zagłębiać się w marzenia tylko myśleć o rzeczywistości i o tym co jest realne. Tak więc nie spodobało im się również to, że wyjeżdżam na tą wymianę. Ja natomiast jestem zdania, że ciężką pracą osiągniemy swoje cele. No bo gdybym tak nie myślała to w tym momencie nie kończyłabym szykować się do życia na innym kontynencie przez rok. Ale wracając co do tych marzeń i tak dalej, moje zdanie o tym wszystkim, a zdanie moich rodziców o tym są bardzo zróżnicowane. W zasadzie to wszystkie nasze poglądy są totalnie inne. Czasami to nawet zastanawiam się przez to czy nie jestem czasami adoptowana. I w tym właśnie momencie moich rozmyślań do mego pokoju weszła Gaja Dubois - kobieta, która jest pracoholiczką, ale nie oznacza to, że nie ma czasu o siebie zadbać, wręcz przeciwnie. I chcąc nie chcąc muszę powiedzieć, że jest piękna, wysportowana i bardzo zadbana. Oto właśnie jest moja mama.

- Jesteś pewna, że wszystko spakowałaś? - zapytała opierając się o futrynę drzwi od mojego pokoju zakładając ręce na piersi.

Mimo tego, że była czwarta nad ranem i tego, że była ubrana w luźny beżowy sweter oraz czarne skurzane spodnie, a włosy miała związane w niechlujnego kucyka to wyglądała oszałamiająco, z klasą. Tego po części nienawidziłam w moich rodzicach - zawsze wyglądają cholernie idealnie, za czym idzie ja również muszę tak wyglądać. I mimo tego, że moim zdaniem byłam bardziej ogarnięta - ubrałam się w białego topa na ramiączkach oraz szare dresy, a moje ciemne włosy spięłam czarną klamrą to i tak nie uważałam, że wyglądałam lepiej od niej.

- Mamo, nie wyprowadzam się, tylko wylatuję na rok. A w razie czego to mogłabym sobie kupić brakujące rzeczy albo mogłabyś mi je wysłać. To Ameryka, sklepy tam są na każdym kroku. - powiedziałam próbując zapiąć czarną walizkę.

- Nie sądzę, że mam na tyle czasu, aby zajmować się wysyłaniem ci rzeczy. I lepiej narzuć coś jeszcze na siebie, bo jest chłodno. - moja mama miała już wyjść z mojego pokoju, gdy przypomniała sobie o czymś jeszcze. - A i jeszcze jedno, Mateusz z Filipem przyjadą na lotnisko, abyście mogli się  pożegnać.

- Co proszę? - przerwałam czynności które właśnie wykonywałam i przeniosłam wzrok na mamę.

- Dlatego chciałabym abyś się jakoś zachowała. - moja rodzicielka opuściła nareszcie moją komfortową przestrzeń.

No tak, Mateusz to przyjaciel jak i wspólnik mojego taty, a Filip to jego syn, który jest w moim wieku. A że nasi ojcowie przyjaźnią się w zasadzie od piaskownicy, to my z Filipem byliśmy do tego niemal zmuszeni. Nie wiem dlaczego, ale nasi rodzice (a przynajmniej moi) ubzdurali sobie, że w przyszłości weźmiemy ślub, będziemy mieć dzieci i stworzymy szczęśliwą rodzinkę. A tak na marginesie to nigdy się to nie stanie. Filip jest po prostu OKROPNY. Przed moimi rodzicami udaje takiego idealnego ucznia (oboje chodzimy do tej samej prywatnej szkoły), a tak naprawdę to płaci kujonom żeby za niego odrabiali zadania domowe i robili projekty. Mówi, że zostanie lekarzem, a tak naprawdę każdy wie, że nawet nie zna kości jakie występują w szkielecie człowieka. Dla moich rodziców jest on idealnym dzieckiem. Ale dla mnie? Dla mnie jest zwyczajnym kretynem jak ich mało. Ale nie to jest najgorsze. Najgorsze są obraźliwe teksty, które w kółko mi powtarza, "Uważam, że Nadia jest ładniejsza od ciebie.", "Tobie już nawet tapeta nie pomoże.", "Przytyło ci się, schudłabyś trochę.". I tak jest za każdym razem kiedy tylko się spotkamy, czyli na co dzień w szkole oraz w piątkowe kolacje z udziałem jego rodziny (pomijając częste imprezy naszych rodziców). W skrócie nienawidzę całym sercem Filipa Sowy. I szczerze to myślę, że najbardziej odsapnę właśnie od niego.

Love's a gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz