3. Przekręt

316 7 3
                                    

  Szczerze to nie mam zielonego pojęcia dlaczego miałabym się spodobać Louisowi a tym bardziej dlaczego inni mieliby myśleć, że tak jest. W końcu jest tu tyle innych dziewczyn, które... a no tak. Po tym co zrobił żadna praktycznie go nie chce poza tą całą Victorią. Osobiście nie rozumiem jej podejścia do jego zachowania, a tym bardziej jakim cudem jest najmądrzejsza w szkole z jej tokiem myślenia. Ale co mi do tego, w końcu i tak za rok mnie tu już nie będzie.

  Tak więc zakańczając moje rozmyślania wstałam z łóżka oraz poszłam do łazienki wykonać moją poranną rutynę. Tego dnia zdecydowałam się ubrać zwykłego białego topa oraz beżowe cargo jeansy. Następnie niechętnie zeszłam na dół gdzie zastałam Vanessę i Louisa (jak poprzednio, tyle że bez Jeamesa) jedzących już śniadanie. Z grzeczności również usiadłam przy stole i podziamałam trochę płatków, tylko że tym razem zdecydowałam się usiąść obok Vanessy skoro miejsce obok niej było wolne. Kobieta znacząco spojrzała się na syna jakby domyśliła się, że już coś między nami zaszło po czym bez słowa wróciła do spożywania swojej sałatki. Louis natomiast po krótkim kontakcie wzrokowym z matką postanowił spojrzeć się na mnie, przez co jak najszybciej odwróciłam wzrok od twarzy, która niegdyś wydawała mi się idealna.

  Po śniadaniu pożegnałam się z Vanessą oraz wyszłam z domu nie czekając na Louisa, bo jednak wolałam przejść się spacerem do szkoły niż spędzić pięć krępujących minut w tak małej i zamkniętej przestrzeni z tym chłopakiem. 

  Pod budynkiem szkoły czekała już na mnie Addison, tym razem ubrana w żółtą zwiewną sukienkę oraz delikatnym makijażem. Włosy natomiast miała spięte w dwa kucyki związane żółtymi wstążkami (zakładam, że pod kolor sukienki). Zwyczajnie nie mogę określić tego jak pięknie się prezentowała.

- Dzień doberek piękna! - przywitała się radośnie blondyna. - I jak tam pierwsze spory ze współlokatorem?

- I kto tu kogo nazywa piękną? - odwzajemniłam uśmiech. - I jakie znowu spory?

- Wiesz, Rea McClean widziała wczoraj razem z Natalie Rockman jak Louis chciał cię podwieźć, ale ty się nie zgodziłaś po czym poszłaś do kawiarni. - dziewczyna mówiła w zadziwiająco szybkim tempie. - Ba, nawet to nagrały!

- Drugi dzień szkoły, a ja już jestem gwiazdą internetu. - powiedziałam z grymasem w tonie.

- Tylko ci pozazdrościć. - odparła Addison, aby mnie przydrzeźnić.

- Ta, jasne. - powiedziałam z wyraźnym sarkazmem w głosie.

Tylko tego mi brakowało: sytuacji przez którą mogę być gnębiona i wytykana palcami przez kolejny rok szkolny. A to wszystko przez tego palanta Louisa. 

  Po szkole rzecz jasna udałam się do pobliskiej kawiarni, którą tak na marginesie pokochałam i myślę, że chodzenie do niej stanie się moją rutyną. Postanowiłam, że zamówię sobie dyniowe latte po czym wyciągnęłam z plecaka laptopa oraz zeszyty i zaczęłam odrabiać zadania domowe. Jakoś tam robiło mi się to o wiele przyjemniej i szybciej niż w domu moim czy też Louisa. Jednak po niespełna godzinie coś zakłóciło mój spokój, a raczej ktoś. Oczywiście, że był to nie kto inny jak Louis Chantelle. Na jego widok inne dziewczyny, które przyszły tu po szkole zaczęły niemal od razu plotkować. Zauważyłam nawet, że szykują się do nagrywania całej sytuacji. No to szykuje się odcinek drugi z serii "Starcia Cory z Louisem".

  Chłopak po rozejrzeniu się po niedużej kawiarni, zauważywszy mnie przysiadł się do stolika, przy którym właśnie próbowałam rozwiązać problemy matematyczne. No któż by się tego spodziewał?

  Ja natomiast starałam się go zignorować i udawać, że wcale nie podniosło mi się ciśnienie po jego wejściu do kawiarenki. Jednakże to Louis, nie da się go ignorować za długo.

Love's a gameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz