Rozdział 1

102 7 0
                                    

-Moja przyszłość zależy od ciebie Chase, wiesz o tym?- zapytałam się bruneta.

-Spierdalaj, Evans Nie jesteśmy razem bym o niej mógł decydować, przynajmniej na razie- chłopak przewrócił oczami, a ja zaśmiałam się ironicznie na odpowiedź przyjaciela. Nie byliśmy sobie pisani i oboje to wiemy.

-Sam spierdalaj, a nie mi każesz!- krzyknęłam oburzona w stronę chłopaka.

-Pójdźmy na kompromis. Razem spierdalamy dziś z zajęć- powiedział, a mi od razu po usłyszeniu słów rozszerzyły się usta ukazując szeroki uśmiech.

-Ty to masz zajebiste pomysły!! Jak ja cię kocham stary.

-Weź! Bo jeszcze pomyśle, że się zakochałaś - zaśmiał się. W tym też momencie na jego twarzy zagościł piękny uśmiech.

-A wypierdalaj!- krzyknęłam, a on jeszcze głośniej się zaśmiał. Kochałam jego śmiech, był piękny.

-Czwarta lekcja, około 11 przed szkołą, okej?

-Oczywiście, tylko ciekawe czy zdamy w tym roku, bo na razie co ciekawe okazuje się, że nie- śmiałam się do upadłego, a on ze mną. Kochałam takie chwile z nim i tylko z nim.

-Dobra, idziemy czy będziemy tu stać aż się lekcje zaczną?- zapytał się mnie, a ja po usłyszeniu tych słów popatrzyłam się na niego jakby zabił jakiegoś człowieka, po prostu to nienormalne.

-Ty i lekcje? Ale, że sam z siebie? Ty? Panie Boże cud się stał- od początku naszej przyjaźni tak było. Ciągle uciekanie z lekcji, wagary przez co nasze oceny się pogorszyły, ale chuj z tym. Po chuja nam jakieś cyferki w dzienniku? Przecież to niedorzeczne.

-Przecież ty w Boga nie wierzysz, Evans- to był fakt, nie wierzę w to. Jak dla mnie to głupota, którą od dzieciństwa mi wmawiano.

-Weź kurwa! Muszę to ukrywać! Bo te szmaty tego nie rozumieją! Rozumiesz ty to? Jak tak można?

-Rodzice Emily to wielkie szmaty!!- krzyknął na cały głos niedaleko szkoły, by każdy z znajomych to słyszał. To nawet słodkie z jego strony- pomyślałam.

-Przestań! Nie przy szkole. Co jakby cię któreś z nauczycieli usłyszało?- Chase był lekko myślny i nie analizował co się może stać. To ja byłam tą osobą w przyjaźni, która myśli za nas dwoje, bo draga osoba nie jest w stanie tego zrobić.

-Nie obchodzi mnie to. Obchodzisz mnie tylko ty. Jesteś moją przyjaciółką, najlepszą i jedyną i nie chcę, by ktoś lubił twoich starych, po tym, że nie umieją uszanować zdania własnego dziecka- tak właśnie wygląda przyjaźń z nim. Obiecał, że będziemy się przyjaźnić do końca.

♡ ♡ ♡

*3 lata temu*

Wstałam rano jak zwykle. Od razu po naszykowaniu się do szkoły poszłam do kuchni, by napić się kawy na pobudzenie. Moja rutyna wyglądała zawsze tak samo, nic nowego.

Gdy już wchodziłam do szkoły zauważyłam, że większość dziewczyn jakoś dziwnie się zachowuje, co wnioskowało się, że jakaś drama będzie. Na szczęście tym razem się myliłam.

Wchodząc do klasy zobaczyłam, że moja ławka jest zajęta przez jakiegoś chłopaka. Nie przypominam sobie, by ktoś taki jak on chodził ze mną do klasy, więc musiał być nowy. Oczywiście, że nie mogło się obejść od krótkiej konwersji z nim o ławkę:

-Hej, jesteś nowy, tak? Obawiam się, że będziesz musiał zmienić ławkę. Ta jest zajęta- powiedziałam pewna siebie nie zapominając co zawsze powtarzał mi brat. ,,Nie daj pomiatać sobą innym i dawać do wniosku, że u nas w rodzinie dzieje się źle. Udawaj, że wszystko okej. Mimo wszystko". Słowa brata nie dawały mi spokoju, ciągle sobie je powtarzałam.

To Nie Jest Koniec #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz