Byliśmy już w kuchni. Siadłam przy stole, a chłopak stanął przy blacie kuchennym i zaczął szukać zeszytu z przepisami mojej babci. Kochał jej wypieki. Zawsze gdy do nas przyjeżdżała przywoziła mu różne słodkości. O dziwo moja babcia bardzo polubiła Chase, nie to co matka z ojcem, którzy jakby mogli to najlepiej zabroniliby mu się ze mną spotykać, bo jak to oni mówią ma na mnie zły wpływ. Babcia była inna niż rodzice. Ona była kochaną osóbką, którą każdy lubi i szanuje. Lecz niestety kilka miesięcy zmarła na raka płuca. Wylałam wtedy tysiące łez, a Chase był ze mną w tamtym momencie i mnie pocieszał. Sam był smutny z tej informacji, ale powstrzymał się od płakania, bo jego zdaniem łzy u niego samego są oznaką słabości. Nie raz płakał przy mnie, ale tylko przy mnie. Choć nie zdarzało się to prawie nigdy to były momenty kiedy stawała mu woda w oczach albo kilka samotnych kropel spływało mu po policzkach. Wtedy zawsze je mu ścierałam gdy mogłam. Pomagałam mu, a on pomaga mi. Jesteśmy jak ogień i woda, lecz dla nas bariera pomiędzy nami nie istnieje. Jeśli jeden z drugim się połączy, to ogień nie zgaśnie, będzie dalej się palił, a woda będzie tylko pomagała mu palić się dalej. Jestem wodą, a mój najlepszy przyjaciel jest ogniem, razem stanowimy jedność.
Włączyłam nam muzykę, by nie było za cicho. Nie lubię ciszy, chyba, że przy kontakcie wzrokowym. Puściłam kilka znanych nam utworów, a gdy wleciał nasz ulubionych zaczęliśmy drzeć się na cały dom i tańczyć jak szaleni, nie obchodziło nas, że może szarlotka nie wyjść. Liczymy się tylko my i to co teraz robimy. Reszta do wyjebania.
-To już za chwilę za dwie, Czeka nas taniec i śpiew, Wszyscy już czują ten zew. O tak! Kocham, kocham, kocham lata smak ooo...!!- zaczęłam się drzeć coraz głośniej gdy usłyszałam bardzo dobrze znaną mi piosenkę z Barbie. Kochałam ją tak samo jak resztę piosenek z tej bajki. Po prostu nie mogłam się powtrzymać od śpiewania tego, to jest przecież takie cudowne.
-Kurwa! Nasze ciasto!!- usłyszałam tylko krzyk bruneta i postanowiłam przyciszyć naszą piękną piosenkę.
-Co się stało? Przecież nie ma chuja, że się spaliło, nawet nie włożyłeś je do kuchenki-powiedziałam na co chłopak spojrzał ze mnie z góry z irytacją, cóż może i miałam racje, ale każdy chyba dobrze wie, ż ciasto można zjebać na kilka sposobów, a nie tylko spalić go.
-Ty głupia jesteś czy tylko udajesz? Serio Evans? Jakbyś chciała wiedzieć to tyle, że większość jabłek się zjebały- powiedział na co ja się zaśmiałam.- Co cię śmieszy?
-Mam nadzieję, że tylko jabłka, bo po tym skakaniu to może coś jeszcze- ledwo co wydusiłam z siebie te słowa. Chase tylko westchnął i położył rękę na swojej twarzy i zaczął kręcić głową.
-Serio Evans? O tym teraz myślisz? Powiedz tylko, gdy będziesz chciała go zobaczyć, a ci go pokażę- stwierdził a potem uśmiechnął się flirciarsko. Nie ruszyło mnie to za bardzo, mówi tak często przez co przyzwyczaiłam się.
-Ja pierdole! Wilson ty kurwa tak serio czy tylko debilem jesteś? Przecież wiemy oboje, że tego nie zrobisz. Złamałbyś naszą przysięgę
♡ ♡ ♡
*3 lata temu*
Siedzimy sobie w parku na ławce razem z Kamile. Bardzo się polubiliśmy. Nie miałam nigdy prawdziwych przyjaciół. Zwykle każda z poprzednich przyjaciółek była fałszywa. Mam nadzieję, że ona taka nie będzie. Reszta moich przyjaźni kończyła się po kilku miesiącach, z Kamile dopiero zaczynamy naszą.
♡ ♡ ♡
Po kilku minutach podszedł do nas Chase Wilson, którego kojarzę tylko ze szkoły, chodzi z nami do klasy, ale nigdy nie miałam z nim większego kontaktu niż nasze kłótnie o miejsce w szkolnej ławce. Nie lubiłam go przez to.
CZYTASZ
To Nie Jest Koniec #1
RomanceKażdy z nas ma swoją osobę z którą czujesz się najlepiej. Moją był Chase, Chase Wilson, którego kiedyś tak bardzo nienawidziłam za podsiadanie mojego miejsca w szkolnej ławce. Teraz nasze relacje związały się w przyjaźń. Może w późniejszych czasach...
