Po paru sekundach zauważyli jednak, że się w nich wpatruję. Było to bardzo niekomfortowe, ale nic nie mogłam poradzić. Takie życie, które za każdym razem chciało mi utrudnić dalsze funkcjonowanie.
-Rosie, czemu nie jesz?- spytał się po chwili przyjaciel. Dobrze wiedział, że nie lubię odpowiadać na tego typu pytania. Prawie nigdy nie znałam na nie odpowiedzi.
-Nie mam ochoty- stwierdziłam bez emocji. Nie chciałam ich urazić, mówiąc po prostu, że zupa mi nie smakuje, bo to nie prawda.
-Paprotko, musisz coś zjeść- chłopak dalej drążył temat, za to pozostała dwójka nie wtrącała się do naszej rozmowy, za co bardzo im byłam wdzięczna.
-Nie chcę, nie jestem głodna- twardo trzymałam się swojego słowa. Nie chciałam jeść, więc nie będę. Proste. Żadne słowa mnie do tego nie zmuszą.
-Paprotko, musisz jeść, bo nic dziś nie jadłaś- ciągle naciskał na mnie. Nie miałam zamiaru się poddać, on musiał to zrobić, bo inaczej ta kłótnia się nie skończy dobrze.
(Współczuję Madi). (Współczuję Scott).
-Spierdalaj ode mnie Wilson. Dobrze wiesz o moich problemach z odżywianiem i choć pokazują się dość żadko, to jednak je mam. Mówię ci wprost, że nic dziś nie przełknę, więc mnie nie zmuszaj!- chciałam wybuchnąć płaczem, ale się powstrzymałam. Nie lubiłam pokazywać słabość w takich momentach. Nie zasługiwały na to.
-Właśnie! Masz jebane problemy z odżywianiem, które niszczą co życie! Chcę ci tylko pomóc, a ty nie dajesz. Zawsze kurwa! Zawsze! Jestem po twojej stronie. Martwię się, a ty nawet nie chcesz mnie przynajmniej jeden jebany raz posłuchać. Wiesz, że boję się o twoje życie bardziej niż o swoje! Więc kurwa chociaż raz mnie posłuchaj i wmuś w siebie to cholerne jedzenie! Proszę!
-Japierdole! Czego nie rozumiesz? Jeden pieprzony dzień nie chce jeść, bo nie daje rady, a ty od razu robisz z tego wielkie zamieszanie, Wilson. Przyzwyczaj się, że nie jestem już małą dziewczynką, która na każdym kroku będzie się ciebie słuchać! Tamtej dziewczyny nie ma! Jestem ja! W nowej gorszej wersji! Zrozum to kurwa!- w moich oczach pojawiły się łzy i jedna po drugiej spływały mi niesymetrycznie po policzkach.
-Zrób to kurwa dla mnie!! Jeden posiłek, kurwa!! Nawet kurwa nie wiesz, jak się o ciebie martwię!- dobrze wiedziałam jak się o mnie martwi, ale nie chciałam tego pokazywać po mnie.
-Dosyć kurwa tego! Macie się w tej chwili uspokoić oboje!!- naszą kłótnie niespodziewanie przerwał Scott. Na szczęście chociaż on był o zdrowych zmysłach i nie wtajemniczał się w nasze rozmowy (co innego blondi, która słuchała nas z wielką uwagą).
♡ ♡ ♡
Ruszyłam w stronę mojego pokoju nie zwracając uwagi na słowa znajomych tuż za mną. Nie obchodzili mnie. Teraz chciałam tylko się zamknąć w pokoju w ciszy i uspokoić wszystkie myśli, a najlepiej jeszcze odpłynąć w inne miejsce.
Przypomniało mi się, że kilka tygodni temu, a nawet nie, kupiłam woreczek z fentanylem, który podobnież był najmocniejszym narkotykiem na świecie. To dziadostwo było strasznie drogi i było mi trochę szkoda kasy, ale czego się nie robi, by odpłynąć.
Nie wiedziałam nawet co ten narkotyk daje. Powiedzieli mi tylko, że jeśli naprawdę mam dość, to będzie idealny. Nie zastanawiałam się długo i go kupiłam. Czy tego żałowałam? Możliwe.
Tyle razy obiecywałam sobie, Chase'owi, że nie będę brać żadnego dziadostwa i co? Złamałam obietnicę. Nie raz, nie dwa, lecz trzy razy. Byłam okropna w dotrzymywaniu takich rzeczy, ale nic nie mogę poradzić.
CZYTASZ
To Nie Jest Koniec #1
RomansaKażdy z nas ma swoją osobę z którą czujesz się najlepiej. Moją był Chase, Chase Wilson, którego kiedyś tak bardzo nienawidziłam za podsiadanie mojego miejsca w szkolnej ławce. Teraz nasze relacje związały się w przyjaźń. Może w późniejszych czasach...
