V

147 9 0
                                    

Wiedzialem że raczej go tak nie puszczą bez magi, w rdzeniu. Za dużo wie, musi zostać ścięty. Współczuję mu tego co zaraz się stanie.

- Stepheien Vincentcie  Strange, póść strażnika kamienia przestrzeni, i ponieś konsekwencje wykonanych czynów.- Wong zaczął mówić z pełną powagą w głosie. Przebiegł zmartwionym spojrzeniem mnie, Tony'ego, Clinta i Natasha. Lekko się uśmiechnęłam chociaż nadal byłem trzymany w górze. Uścisk na szyi lekko się zmniejszył, wykorzystałem sytuację. Używając pajęczyny zakleiłem mu oczy, chwyciłem jego rękę trzymająca moją szyję i przeniosłem ja na jego plecy zakładaj dźwignie. Rzuciłem zaklęcie by nie mógł się wydostać i podszedłem do Tony'ego. W tym samym czasie patrząc w stronę Wonga.

- Radą zadecydowała prawda? - zapytałem miejąc  nadzieję że przedyskutowali ponownie moją prośbę .

- Tak Peter, lecz... nie spodziewaliśmy się jego ataku. Związku z czym tym czasowo ja się teraz stałem najwyższym magiem. Teraz... nie mamy strażnika sanktuarium w Nowym Yorku.- Zawiesił się- Tym czasowo musisz przejąć tą funkcję. Równocześnie musisz skończyć z Spiderman. Ja... przepraszam wiem że on to dał ciebie wiele znaczy, smutno mi z tego powodu ale takie warunki zapadły. Mogłeś być Spiderman do osiągnięcia pełnoletności, albo do czasu aż on nie zaatakuje. Rada dała ci szansę, ale wiąże się to z ujawnieniem tożsamości. Zostawię cię przyjdę jutro rano, byś miał czas na decyzję. A teraz muszę wykonać egzekucję.- te słowa mnie zraniły. Został mi jeden dzień w wieży. Suuuper. Gdy Wong skończył otworzył portal i wszedł tam z Stephen'em zamykając od razu portal. Natasha, Clint i Tony mnie przytulili. Tony'mu chyba przeszło bo był wstanie zrozumieć wypowiedź.

- Peter...- zaczął Tony- czy to oznacza że musisz nas opuścić? I wytłumacz mi do jasnej cholery co tu się stało!?

- Tony spokojnie...chociaż widzę że przez tą godzinę alkohol przestał działać. To oznacza że mój eksperyment się udał. Wytłumaczę wam zaraz tylko... muszę trochę ogarnąć ten pokój- zaśmiałem się lekko, lecz reszta nadal była przygnębiona i wkurzona. Wstałem i puściłem uścisk. Wykonałem kilka ruchów ręką i wszystko wróciło do normy.

POV TONY

Jestem wkurzony, Peter trzymał przed nami tak dużą tajemnice. I o co chodzi z tym że musi nas opuścić. On pełnoletni nie jest! Wskazał nam byśmy usiedli na łóżku. Wyszedł z pokoju, i wrócił po chwili z szkocką w ręku. Spojrzałem na niego z zdziwioną miną.

- No co, przynajmniej smak poczuje, bo tego z Asgardu nie mamy.- wzruszył ramionami i usiadł na krześle okrakiem. - chcę ktoś, bo sądzę że na trzeźwo tego nie zniesiecie.

- Peter, dlaczego?- zapytałem- dlaczego nie powiedziałeś że Strange rzucił na mnie jebaną  klątwę. I co do kurwy robi w tej skrzyni zeszyt mojego ojca!!!

- Spokojnie, Tony ja... nie mogłem chciałem, ale rada zakazała. Mogłem stracić część mnie. Spiderman mógł przestać istnieć. A bardziej potrzebowalibyscie...

- Peter, z Spiderman czy bez nadal masz umiejętności. No chyba że... czy ty miałeś opracować substancje które zniweluje działanie jadu. Co się tobie stało!!! Gdzie jest ten dzieciak z ADHD?

- Petey- zaczęła Natasha- czy teraz odpowiesz na wszystkie nasze pytania?

- Tak, ale ja... jeszcze wszystkiego nie wiem. Część informacji nadal jest zaszyfrowana. Dobra już Natasha nie patrz tak na mnie. Odpowiem na wszystkie.

- To ja zacznę- powiedział Clint-  Dlaczego niby nie możesz się upić?

Jakby ja bym nie mógł się upić i zapomnieć o świecie choć na chwilę to nie wiem co bym zrobił. Gdybym nie mógł upić mojej miłości do tego chłopaka to bym pewnie zwariował. Czekaj.... czy ja właśnie pomyślałem że go kocham!

Maybe Never Be Late For Love?/Starker/Dr.Strange/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz