VIII

78 5 0
                                    

- Nie nie powiedziałem im jeszcze wszystkiego, na razie jesteśmy na etapie mich związków. Przemyślałem wszystko Wong, zdradzę moją tożsamość, przynajmniej będę mógł nadal mieszkać w wieży, tak?- jeśli się wsłuchało dało się wyczuć nutę nadziei w jego głosie. On chce poświęcić swoją największą tajemnice którą skrywa od pięciu lat, by być dalej z nami. Może będę miał szanse na związek z nim. O czym ja myślę przecież on jest z Lokim. Loki... ciekawe jak długo trwają w tym ich dziwnym związku. Musze porozmawiać na ten temat z bożkiem kłamstw, może on pomoże mi. Oczyma ja myślę, to jest jeden wielki idiotyzm. On jest moim stażystą. Jest moim przyjacielem. Pudło! Trzeba się dowiedzieć co jest w środku, co raz bardziej mnie ono ciekawi...

- Peter, ty naprawdę jesteś w stanie zrobić wszystko dla tej swojej dziwnej rodzinki. Nie kłamałeś. No dobrze, zgodnie z ustaleniami wtedy możesz nadal mieszkać w wieży. Kogo ja dam na strażnika sanktuarium, nadal będziesz musiał się opiekować kamieniem przestrzeni, pilnuj go jak najcenniejszego skarbu. Oh, zapomniał bym, odwiedzaj mnie co jakiś czas byśmy razem mogli pooglądać jakieś seriale tureckie.

- Spoko Beyoncè, będę cię odwiedzał.

- No mam nadzieję- wyszedł marudząc pod nosem coś, o tym że nie jest Beyoncè. Spojrzałem na chłopaka, jego wyraz twarzy mówił, że jest zamyślony. Zauważyłem że Clint i Tasha też się mu przyglądają. Trwaliśmy wszyscy w stanie zamyślenia, nie wiem jak długo, wydawało mi się że dosyć długo patrząc która jest teraz godzina. Cisze przerwał Barton.

TRZECIA OSOBA

- Mam pytanie, czy wy wszyscy czarodzieje, jesteście w jakieś sekcie czy po prostu macie jakieś przyjaźnie z każdym.

- Strasznie nie składna odpowiedź farmerko- Wszyscy wybuchli śmiechem, nikt się po nim nie spodziewał się że on potrafi, dopiec nawet tak nie winnym komentarzem.

- Ej, to że pokazałeś swoje prawdziwe JA, nie oznacza że teraz możesz mnie obrażasz. Nadal mam jakiś autorytet, to ja byłem w oryginalnej szóstce, i to ja ci ratowałem tyłek w 2012 roku.- Peter przewrócił oczami na ten komentarz, jego wzrok skierował się na karton na stoliku. Była agentka również spojrzała.

- No dobra, teraz możecie otworzyć karton!- zawołał entuzjastycznie, równocześnie w jego oczach pojawiło się coś na styl strachu, gdy spoglądał na karton. Pierwszy który zrobił krok był, Stark. Wiedział że, otworzenie pudła wiąże się z otwarciem puszki Pandory. Zaśmiał się w duchu za dosłowność tych zdań w tym przypadku.

Clint patrzył na to wszystko z boku, zastanawiając się czy to naprawdę dobry pomysł. Niektórzy mówią że, lepiej żyć w niewiedzy, bo prawda zbyt boli.

-Hej, nie otwieraj tego. Ja nie chcę wiedzieć co jest w środku. Czasami nie wiedza jest lepsza niż prawda. Jeśli otwieracie, to ja wychodzę.

- Tutaj muszę się zgodzić z Clint'em, młody musiał mieć powód by to przed nami ukrywać. Stark jeśli otwierasz my, się zwijamy.

- Otwieram- stwierdził stanowczo Stark. Sam zaczął wątpić w słuszność poznania prawdy ale, go zawsze ciągnęło do nieodkrytego, mimo że to zawsze mogło się okazać bolesne. Odkrył tajemnice ojca, podróże w czasie, tworzył roboty które chciały przejąć władzę na świecie. Dlaczego więc się Wacha otworzyć jakieś głupie pudełko!? Zrobi to.

Clint z Natashą popatrzyli po sobie, i spojrzeli na Petra. Ten jakby czytając im w myślach otworzył im portal. Przeszli przez niego bez słowa, próbowali zachować obojętny wyraz twarzy, nie udało się. Spiderman który ciągle im się przyglądał zauważył to, uśmiechnął się słabo do nich z smutkiem w oczach. Wiedział że nic po tym dniu nie będzie takie same. Spiderman, Peter Parker, nawet jego umiejętności mistyczne nie będą już tym samym co wcześniej. Całe jego dotychczasowe życie się zmieni,  osoby z którymi mieszka zaczną go postrzegać inaczej.

Tony, powoli zaczął otwierać pudło by nie uszkodzić  rzeczy znajdujących się w środku. Gdy otworzył pierwsze co się rzuciło w oczy to akta eksperymentów państwowych. Wziął ją do ręki na środku widniały dwa takie same znaki, przekreślone zera i pod spodem zapis naukowców biorących udział w nim. Dwa nazwiska, dwa wytłuszczone słowa, Stark i Parker. Otworzył szerzej oczy w niedowierzaniu.

- Nie wiedziałem że nasi ojcowie pracowali razem. Nie sądziłem że ten program wogóle został dopuszczony.

- Został, chociaż nie został opublikowany. Jest oznaczony jako nie skończony. Początkowy był tworzony w Oscorp Industries...

- Jak ja nienawidziłem Osborna. Wkurwiający człowiek. Dostał finansowanie na jakieś badania genetyczne które były z góry skreślone.

- Nie, te badania wyszły żywym dowodem jestem ja.  No może jedynym bo Norman i Harry to były nie wypały. Mieli praktycznie całe badania.

- Norman i Harry... Ty ich znałeś? Wsensie wiem że walczyliście razem i był jednym z pierwszych twoich większych wrogów, ale jego syn też? Jaki ojciec taki syn. I wytłumacz mi dlaczego mieli prawie całe badania?

- Tia... Znałem. Normana oficjalnie "zabiłem". Tak naprawdę to chyba popełnił samobójstwo bo sam na siebie wysłał ostrza w ślizgaczu. Zaniosłem go do jego rezydencji, miałem tylko oddać zwłoki by Harry mógł pochować ojca, i zniknąć. Gdy miałem już wychodzić Harry mnie zauważył i przysiągł zemstę. Zginął tak samo jak ojciec. A co do badań... Ojciec nie zdążył zabrać wszystkiego, zabrał najważniejszą informacje. Równanie.

-------
POLSAT
Witam was ponownie po... Trzech tygodniach. Nie miałem pomysłu jak obrać w słowa moją wyobraźnię, no i pomysłu nie posiadałem, ale znalazłem, w komiksie o Spidermanie, przypomniałam se filmy i znalazłem wenę;)

821 słów



Maybe Never Be Late For Love?/Starker/Dr.Strange/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz