III

195 8 2
                                    

POV NATASHA

- Co tu się kurwa odwaliło???- zapytałam bo nie byłam wstanie zrozumieć co tu się stało. Peter jakby nigdy nic pokłócił się z Strange o jego związek z STARKIEM oraz o jakąś "tajemnice". Teraz to Barton mu na pewno nie odpuści tłumaczeń. Cisze przerwał głos Clinta.

- Peter czy ty groziłeś Stephen'owi?! Jakim cudem ty tego herbatoholika przestraszyłeś? To jest pierwsze pytanie, drugie pytanie to o co mu chodziło z tym że znasz lepsze sztuczki niż wyrzutnie sieci?

- Ja też mam pytanie. Gdzie byłeś na misji ostatnio- Dodałam kolejne pytanie patrząc wciąż na Petera który momentalnie pobladł. Jego kolor skóry był biały jak ściana. Spojrzał na nas otworzył usta ale natychmiastowo zamknął.

- Odpowiesz czy sama mam się dowiedzieć. Wybieraj bo jak teraz nam nie powiesz to cała wierzą będzie wiedziała że masz jakąś tajemnicę- Zaszantażowałam go. Znam go i nie zaryzykuję rozpowiedzeniem całej wierzy jego sekretu.

- Dobrze odpowiem wam na te trzy pytania.- przerwał i się zamyślił, po czym szybko dodał- tyle ile będę mógł przekazać to wam przekaże lecz jest możliwość że nie wszystko będzie prawdą. Co do pierwszego pytania, tak zagroziłem Stephenowi. Co do tego drugiego to... Jest to tajemnica rodzinna. Twoje pytanie Natasho jest bardzo ciekawe lecz nie mogę wam zdradzić tego z powodów osobistych, traumy oraz widoków jakie zobaczyłem na tej misji po za tym rozkaz odgórny.- wypowiadał te zdania bardzo powoli i z wymalowana powagą na twarzy. Wiem że on ma już dziewiętnaście lat ale gdzie się podział ten dzieciak z ADHD sprzed tej misji. Od kiedy wrócił zachowuje się trochę inaczej, siedzi cały czas w laboratorium oraz w warsztacie na zmianę. Raz nawet zauważyłam jak sam sobie pobiera krew. Zapamiętam ten widok do końca życia.

- Peter- Barton przerwał ciszę która zaczęła wywierać dyskomfort pomiędzy nami- Nie o takie odpowiedzi nam chodziło. Chociaż nam powiedz z kim byłeś na tej misji.

- Z doktorem Stephen'em Strange'm oraz dyrektor Nicholas'em Joseph'em Fury'm. Tak wiem inaczej się zachowuje od tamtej misji- spojrzał na mnie- oraz że rzadko wychodzę gdziekolwiek ale...ehh. Dobra powiem wam co to za misja tylko musimy iść do mnie do pokoju bo łatwiej będzie to odpowiedzieć i nikt nie będzie podsłuchiwać.- zakończył swój monolog i ponaglił nas dłonią byśmy za nim poszli.

POV PETER

Nie wytrzymałbym tych ciekawskich spojrzeń. A w szczególności gdyby cała wieża tak by na mnie spoglądała. Wiem ,że Natasha zaczęła coś podejrzewać gdyż zobaczyła jak sam sobie pobieram krew. Musi być to widok nie do zapamiętania. Mam nadzieje ,że ona nie wie że ją widziałem gdy mnie podglądała. W drodze do pokoju założyłem okulary z sztuczną inteligencją, jakie skonstruowałem. Poprosiłem Karen by wyłączyła kamery które by mogły by zdradzić że coś ukrywam oraz ,żeby zablokowała wszystkie drzwi do pokojów. Spojrzałem za siebie by spojrzeć na twarze zdziwionych towarzyszy.

- Jesteśmy, tylko musicie podać mi swoje telefony bym mógł wyłączyć podsłuch jaki zamontował wam pirat- Podali mi telefony po czym poprosiłem Karen by zlokalizowała gdzie się znajduję posłuch. Od razu jak zapytałem dostałem odpowiedz. Na ręce zmaterializowała się część iron spidera oraz w raz z nią mała pęseta. precyzyjnie wyrwałem podsłuch z ich telefonów i zgniotłem w palcach. Spoglądali na mnie z otwartymi ustami, oddałem im telefony i otworzyłem drzwi do mojego pokoju.

POV NARATOR( inaczej trzecia osoba, jak nie czaisz co to, to do szkoły uczyć się[ wiem nie grzecznie])

Pokój był średniej wielkości ,z dużą przeszkloną ścianą z panoramą na New York. Z boku stało duże podwójne łóżko a obok szafka nocna. Po przeciwnej stronie stała komoda na której stał poukładane książki wysokością przy której stało sporej wielkości biurko na którym leżały książki szkolne oraz kartki z obliczeniami. Na ścianie za biurkiem wisiało dużo zdjęć, fragmentów z gazet, zapisane kartki oraz jakieś ważne dla Petera zdjęcia, wszystko zostało połączone czerwoną nitka( Tak jak w ameizing spider man 2). Gdzie nie gdzie były jakieś rośliny, a na ścianach różne plakaty naukowe. W rogu pokoju stała skrzynia S.H.I.E.L.D( tak brzmi po prostu lepiej) która była otwarta. W środku skrzyni znajdowały się zdjęcia genów pająków oraz człowieka, Teseractu dało się zauważyć pendrive i czerwony zeszyt.

-Karen wycisz ściany. Sam sprawdzę czy ktoś nas podgląda.- po wypowiedzeniu przez Petera tych słów, otworzył się portal przez który wyszedł dr. Strange. Rozejrzał się po pomieszczeniu i spojrzał na dwójkę za chłopakiem, pomachał im. Zmieszana Natasha oraz Clint popatrzyli na siebie i odmachali na gest.

- No Peter, wreszcie powiesz prawdę avengersom. Tylko nie wiem czy nie dostaną wstrząsu po tylu wiadomościach jakim im przekażesz no ale cóż. Powiedziałeś już im o tym co nas łączy?- zapytał lekko rozbawiony najwyższy czarodziej. Peter spojrzał na niego z ukośnie- Wnioskując po tym jak na mnie patrzysz stwierdzam ,że nie. Jako że jestem dobrym ojcem oszczędzę ci tego bólu i powiem za ciebie. Peter jest moim synem, nie jest moim biologicznym ale mój były mąż nim był. Chociaż teraz nie jestem do końca pewny czy nawet jest jego biologicznym synem po naszej ostatniej misji. Bardzo chciałbym to wiedzieć ale on trzyma to w tajemnicy.- jego długi monolog przerwała Karen.

- Peter Friday kazała przekazać że Pan Stark zbudził się i ma podwyższone tętno. Jest on na skraju ataku paniki zalecane jest by przyjść do niego.

- Dzięki Karen. Przepraszam cię "Ojcze" ale musze załatwić pewne sprawy które spowodowałeś tym swoim zasranym zaklęciem.- Zaczął się kierować do wyjścia ,ale przeszkodziła mu w tym lina rzucona w jego stronę przez ojca. Uśmiechnął się figlarnie do syna i powtórzył czynność. Chybił ponieważ w ostatnim momencie Parker odsunął się w bok. Jego ojciec spoglądał na to z niesmakiem.

- Peter pokaż wreszcie swoją naturę i użyj magii.- z wypowiedzianych słów dało się usłyszeć irytację starszego.

- Nie nie użyje, tak jak mówiłem. A teraz pozwól mi iść do mojego mentora i go uspokoić że żyje bo inaczej zaraz wstanie i wparuje tutaj. A wtedy nie będę miał szans by go uwolnić od tego twojego cholernego zaklęcia.

- Czyli już wiesz że jest pod wpływem zaklęcia. Znając życie próbowałeś już metody wywołania wstrząsy ale nie zadziałało. Nie prawdaż?- Na całą akcje patrzyli osłupieli Romanov i Barton. Podczas trwania jednej godziny dowiedzieli się tyle ile przez całe życie nie dowiedzieli. Byli zachwyceni że poznali ich tajemniće i jednocześnie wkurzenie dlatego że Czarodziej się okazał taki okrutny. Natasha czuła też złość ponieważ ktoś omamił Starka jakimś zaklęciem. Jebanym zaklęciem jak... LOKI.

- Czy...w ty-m braał udział Loki?- wyszeptała, jedyną osobą która ja usłyszała był Peter. Popatrzył na nią przez krótką chwilę po czym pokręciło głową. W tym samym czasie Strenge zaatakował ponownie tym razem trafiając go. Młodszy w tym samym momencie podszedł do biurka i wziął sygnet...

-----------------
POLSAT
Hi

Wiem kijowe zakończenie tego rozdziału. Zastanawiałem się czy nie opisać ich walki jeszcze w tym samym rozdziale, początkowo tak miało być ale stwierdziłem że co za dużo to niezdrowo. Postaram się jeszcze na zakończenie wakacji wstawić jeszcze jeden rozdział ale zobaczę co mi się uda. Podczas roku szkolnego rozdziały nie będą się pojawiać systematycznie. Będę się mocno starał by rozdział się pojawił ten jeden raz w tygodniu nie obiecuję że to będzie weekend, może być to inny dzień. Będę tą książkę pisała w szkole na laptopie jeśli mi się uda. Tak...w szkole nie chodzę do normalnej tylko do takiej na nauczaniu domowym. Udręka życia. Przesadziłem trochę tutaj na końcu na końcu no ale potrzebuje się wygadać anonimowo.

Ciao

1041 słów

Maybe Never Be Late For Love?/Starker/Dr.Strange/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz