Udany dzień cz. 1

58 3 9
                                    

( Perspektywa Polski )

Obudziłem się dość wcześnie jak na siebie bo chwilę po 8.
Obok mnie spał Niemcy przytulając się do mnie.

*No to se poczekamy* pomyślałem poprawiając swoją pozycję tak by nie obudzić śpiących Niemczech.
Gdy już to zrobiłem przytuliłem Niemczech i zacząłem go głaskać po głowie jak małe dziecko... chociaż tak naprawdę to ja z naszej dwójki bardziej zachowywałem się jak dziecko. W między czasie do pokoju wszedł Bruno- pies Niemczech ( owczarek niemiecki ) i wskoczył na łóżko.

P - Bruno choć tu - poklepałem miejsce obok mnie tak aby Bruno przyszedł w to miejsce. Gdy tylko to zrobił zacząłem go głaskać. Jeszcze chwila i ukradnę Niemcom Bruna. Sam chciałem kiedyś psa, ale w pewnym momencie stwierdziłem, że to jednak nie dla mnie. Przy trzech braciach było by ciężko chociaż dwójka i tak jest w podobnym wieku. Oczywiście rola najstarszego brata przypada mi. Po mnie są Węgry (17 lat), Czechy (16 lat) i na końcu Indonezja (10 lat). Ale jakoś daje sobie radę.

Po chwili wstał i nasz Niemiec.

N - Hej - odezwał się zachrypiałmy głosem.

Pocałowałem go prosto w czoło na powitanie.

N - Jakaś specjalna okazja dzisiaj? -

P - To już mi nie wolno okazywać czułości? -

N - No...ten tego...-

W tym momencie zrobiłem najsłodszą minkę jaką byłem w stanie zrobić.

N - Nie ważne -

I jak zwykle... wygrałem. Zawsze mnie bardzo cieszy jak wygrywam.

N - Śniadanie? -

P - Jeszcze pytasz? - natychmiastowo wstałem z łóżka...co było błędem...

P - O kurwa jak zimno -

Wróciłem pod kołderkę tak szybko jak wyszedłem spod niej. Niemcy zaczął się ze mnie śmiać.

P - To nie jest śmieszne...mogłem tam zamarznąć...na kostkę lodu -

N - Nie pozwolił bym Ci na to... A poza tym mamy wiosnę -

P - Wczesną wiosnę - poprawiłem go.  - więc nie jest jeszcze za ciepło -

Niemcy wstał powoli i usiadł na łóżku

N - Faktycznie trochę zimno -

P - Mówiłem? Jest za zimno, żeby wstawać z łóżka. -

N - Oj nie marudzić już -

Z udawana irytacją przewróciłem oczami. Niemcy odpowiedział na to uśmiechem i przybliżył się do mnie.

N - Co księżniczka chcę na śniadanie? -

Popatrzyłem się na niego znaczącym wzrokiem. Domyślał się już o co chodzi.

N - Oprócz pierogów z wczoraj - wyprzedził moje pytanie.

P - Nie umiem bez nich żyć - stwierdziłem.

Niemcy uniósł brwi.

P - No ok bez ciebie też nie potrafię żyć. - Pocałowałem go w policzek. Ten zadowolony wstał i pomaszerował do kuchni robić śniadanie.

P: * Nie powiedziałem nawet debilowi co chce na śniadanie* popatrzyłem za nim wzrokiem.
Nagle poczułem mokry nosek Bruna przypominającego się o głaskanie.

P - Twój pan to debil - powiedziałem do Bruna, głaskając go. Wyglądał na mało przejętego tym co właśnie powiedziałem.

Wziąłem kocyk, okryłem się nim i polazłem za Niemcem do Kuchni.

P - Nawet nie powiedziałem co chce na śniadanie - stwierdziłem wchodząc do kuchni.

N - Wiem - Niemcy były odwrócony do mnie tyłem, robiąc jakieś jedzonko.

P - Nie odwracaj się do mnie dupą jak ze mną rozmawiasz. - stanąłem obok Niemczech, patrząc mu się na ręce.

N - Okej - wzruszył ramionami.

P - I mnie nie wkurwiaj -

N - To też się da zrobić -

Usiadłem przy stole poprawiając koc i czekałem na śniadanko.

P - A co konkretnie robisz na śniadanie? -

N - Tosty -

P - Aha oki -

Czasami zastanawiam się jak ten chłop ze mną wytrzymuje. Chyba ma jakieś magiczne zdolności.

Po chwili jedliśmy wspólne śniadanko
A Bruno spał pod stołem. Po śniadanku umyliśmy naczynia i poszliśmy do pokoju Niemca zastanawiać się co będziemy robić.

N - Masz jakiś pomysł? -

P - Nie -

N - Też nie mam. Dziwię się tylko, że tak kreatywna osoba nie ma żadnego pomysłu  -

P - Kryzys Artystyczny -

N - Serio? -

P - Nie. Mam chyba jakiś słaby dzień -

Niemcy podejrzanie przybliżył się do mnie.

P - Czego chcesz? -

W tym momencie Niemcy zaczął robić mi malinki na szyi. Nie powiem sprawiało mi to przyjemność... dopóki do pokoju nie wszedł ojciec Niemczech. Oboje gwałtownie podskoczyliśmy na dźwięk otwierających się drzwi.

Rz - Ja wam chyba coś mówiłem o sprawach tego typu co nie? - odezwał się po chwili milczenia.

- Nieee - oboje z Niemcem pokręciliśmy głową.

Po tych słowach ojciec Niemiec wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Dało się jeszcze słyszeć jak mamrocze do siebie coś w stylu " a róbta co chcecie i zostawcie mnie w świętym spokoju". Rozbawiony Niemiec odwrócił się w moją stronę i wzruszając ramionami wrócił do tego co robiliśmy wcześniej.

Szczerze? Nie mam za bardzo pomysłu co do tego rozdziału, więc wolę sobie to podzielić na dwie części.
I tak to jest to moje "postaram się wrzucić jak najszybciej kolejny rozdział". I wybaczcie, że ten rozdział  taki krótki może kolejny być już dłuższy.

Mój i tylko mój | GerPol |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz