"Wtorek. Kolejny dzień w tej pralni mózgów zwanej szkołą. Znowu muszę siedzieć w tej drewnianej, niewygodnej ławce. Zaraz historia, ciekawe jaką propagandę o "kochającym nas Związku Radzieckim" dzisiaj nam wbiją do łba i ciekawe kto dzisiaj dostanie tą wielką linijką po łapach" - pomyślała Hela. "Oby to była Ewka, tak jak się założyłam z chłopakami. Sama przyznała mi się, że się nie przygotowała na dziś". Heli zależało na tym, aby zakład był wygrany, w końcu rozchodziło się o ostatnią pomarańczę przywiezioną przez ciocię z RFN na święta, która została się w domu jednego z kolegów. W klasie było słychać hałas kłótni, który już ją przytłaczał:
- Republika!
- Lady Pank!
- Grzegorz Ciechowski!
- Jan Borysewicz!
Klasa Heli od pierwszej klasy była podzielona na dwa obozy: fanów Lady Pank i fanów Republiki. Hela oczywiście reprezentowała obóz fanów tego pierwszego zespołu, jednak do cholery, słuchanie dzień w dzień wyzwisk z powodu odmiennego gustu muzycznego i brak szacunku do fanów innych zespołów było dla niej strasznie uciążliwe. "Ludzie, chodzicie do liceum już trzeci rok, a zachowujecie się jakbyście nie wyszli jeszcze z podstawówki" - myślała.
Jej pobożne życzenie o spokoju spełniło się natychmiastowo, chociaż wolała żeby nie musiało się spełniać akurat w taki sposób, do klasy bowiem weszła ona. Największa kosa tej szkoły, najbardziej znana komunistka w mieście - nauczycielka historii, pani Starska. Mówi się, że ponoć ma kontakt do samego Jaruzelskiego, a nad łóżkiem w jej domu wisi jego ogromny portret, taki sam jak ten zawieszony w klasie nad tablicą. Nienawidzi niczego, co jest przeciwne socjalistycznej ideologii. Nienawidzi zespołów, które walczą z komunizmem swoimi tekstami. Nienawidzi fanów tych zespołów. Nienawidzi podzielonej klasy, do której należy Hela. A najbardziej nienawidzi samej Heli, która codziennie przychodzi do szkoły w koszulce Lady Pank (ma ich aż pięć, niewiadomo skąd) oraz ma debiutancki album zespołu na kasecie, który był bardzo trudny do zdobycia. Gdy Starska tylko weszła do klasy, wszyscy jak jeden mąż podnieśli się z ławek i skupili wzrok na zielonych, pomazanych tuszem do piór blatach. Nikt nie odważył się spojrzeć jej w oczy. Historyczka nawet się nie kryła z jej znajomościami i pochodzeniem. Świadczyły o tym jej ubrania z Pewexu, o których szary robotnik Kowalski mógł tylko pomarzyć.
- Dzień dobry! - powiedziała Starska z takim tonem, jakby przemawiała do swoich niewolników.
- Dzień dobry. - odpowiedzieli zmarnowanym tonem uczniowie patrzący się na blaty.
- Siadać! - rozkazała.
- Na początek, jak zwykle kogoś sobie zapytam z ostatniej lekcji - oznajmiła.
Heli zabiło mocniej serce. Teraz miało się okazać, czy pomarańcza kolegi będzie należeć do niej, czy nie.
- Hela, dawno cię nie pytałam, do tablicy proszę.
"Och!" - pomyślała Hela, której właśnie pomarańcza czmychnęła koło nosa. Nie spodziewała się że zostanie zapytana, a nie była przygotowana, tak samo jak Ewka której właśnie się upiekło. Hela właściwie nigdy nie uczyła się na zajęcia z historii i miała nawet do tego powód: "po co zaśmiecać sobie głowę jakimiś propagandami, skoro wszyscy wiemy że są nieprawdziwe". Zupełnie nie przejęła się tym, że nic nie umie, choć miała świadomość że za moment czeka ją trzaśnięcie linijką po łapach, a w domu jeszcze poprawiny pasem w tyłek od jej ojca. Hela miała podwójnego pecha, ponieważ jej rodzice również byli "czerwoni" jak Starska, chociaż trochę łagodniejsi. Nie lubili Lady Pank, ale tolerowali gust muzyczny córki, chociaż też ograniczali jej dostęp do płyt, koszulek czy nie pozwalali jeździć na koncerty - musiała wszystko ukrywać, a uciekała z domu na koncert tak wiele razy, że sama już nie pamiętała ile dokładnie. Hela nie zgadzała się z poglądami swoich rodziców, przez co wiele razy była przez nich ośmieszana. Jedynym plusem w całej tej sytuacji było to, że ze względu na wysokie stanowisko urzędnicze jej ojca i jego dużej jak na tamte czasy pensji, dostawała spore kieszonkowe. Ale to był jedyny atut życia w jej rodzinie, którego nawet nie traktowała jak główną wartość. Hela podeszła pod tablicę.
- Zadam ci jedno pytanie - powiedziała Starska jak na złość, bo Hela dobrze wiedziała że lepiej jest dostać od niej trzy łatwe pytania, niż jedno ciężkie - kiedy żyła Caryca Katarzyna?
"Cholera, żebym ja to wiedziała, jakby to było mi to potrzebne..." - pomyślała Hela.
- Nie wiem - odparła wprost.
- Więcej słuchaj swojego Lady Pank, to na pewno będziesz wiedzieć. Słuchacie nic nie wnoszącej, śmieciowej muzyki która obraża nasz komunizm! - krzyknęła Starska, łapiąc się za serce i wpatrując się w portret Jeruzalskiego.
- Jaki nasz komunizm, o czym ty bredzisz, stara ruro?!- Hela nie wytrzymała - wierzysz w propagandę, którą prezentuje ci Jaruzelski codziennie w TVP1, kobieto obudź się, to wszystko to jedno wielkie kłamstwo które powielasz! - krzyczała.
- Helena! - wrzasnęła Starska - ręce dawaj, już!
- Nie! - odpowiedziała Hela.
- To ja ci pomogę - powiedziała rozzłoszczona Starska, łapiąc siłą ręce Heli. Uderzyła ją linijką, a ona nie wypowiedziała ani słowa.
- A teraz marsz do dyrektora i nie pokazuj mi się tu bez rodziców.
Hela skierowała się w stronę drzwi.
- Spierdalaj - pozdrowiła ją na wyjściu.
CZYTASZ
Mała Lady Pank
FanfictionDziewczyna zauroczona w Janie Borysewiczu jeździ na po całej Polsce za nim i zespołem Lady Pank, a "po koncercie, pod hotelem jak uparty czeka psiak, aż idol z gitarą wreszcie da jej znak", czyli zjawisko tzw. "groupies" przedstawione w powieści "Ma...