rozdział 8

53 5 2
                                    

*zanim zacznę cokolwiek pisać - chciałabym pochwalić koleżankę Marcelinę i jej zadedykować ten rozdział, ponieważ dzięki niej Hela doczekała się swojego graficznego przedstawienia ❤️*

*zanim zacznę cokolwiek pisać - chciałabym pochwalić koleżankę Marcelinę i jej zadedykować ten rozdział, ponieważ dzięki niej Hela doczekała się swojego graficznego przedstawienia ❤️*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Hela obudziła się około 7:00. Wszyscy domownicy jeszcze słodko spali, jednak ona z ekscytacji nie potrafiła już zasnąć. Bez przerwy "coś ją kręciło" po żołądku, prawdopodobnie przez silne emocje związane z koncertem - nie wiedziała, czy w ogóle ruszy śniadanie, żeby go czasem nie zwrócić. Była fanką z krwi i kości, i mimo że była już na paru koncertach Lady Pank, każdy następny to dla niej inna przygoda.
"Ciekawe jak wielki będę miała niedobór witamin po miesiącu, jak tak dalej pójdzie..." - myślała. W końcu, to dopiero początek jej trasy za zespołem. Przynajmniej zapomniała już o tym, czy rodzice ją szukają... a może przeżyli już tyle jej ucieczek, że poczekają aż sama wróci? W każdym razie, na chwilę obecną nie myślała kompletnie o tym. Mimo tego, że Hela uwielbiała jeździć na koncerty, nienawidziła tego dziwnego uczucia przed nimi. "Zuza, obudź się do cholery, bo nie wytrzymam zaraz.." - myślała z lekką irytacją. Nie miała nawet do kogo otworzyć gęby i tym samym, jak dać ujścia swoim myślom. Wstała z łóżka i wyszła do toalety za potrzebą. "Łubudu" - rozległ się hałas po domu.
- Auaa, kurwa... Zuza chciała mnie zabić czy co - powiedziała na głos Hela, która właśnie się potknęła o buty Zuzy, które zostały rzucone niedbale na środek korytarza.
Chęć, żeby ktoś w tym domu się obudził, właśnie się spełniło - Hela swoim upadkiem obudziła cały dom. Spalona od wstydu schowała się w łazience.
- Co to było? - zapytała zaspana pani Jola swojego męża.
Krzysiek wyszedł sprawdzić na korytarz, co się wydarzyło, po czym powiedział z korytarza:
- No jak to co, Zuza znowu zastawiła pułapkę swoimi butami. Tym razem wpadła w nią Hela.
Hela wyszła z toalety. Widząc pana Krzyśka, zaczerwieniła się ze wstydu.
- Ja przepraszam strasznie, ale to bolało...
- Hela, to nie ty powinnaś mnie przepraszać, a Zuza ciebie, hahaha. Nic się nie stało. Pokaż kolano.
Hela podwinęła nogawkę od piżamy.
- Noo, zaczerwienione, siniak będzie. No nic, do wesela się zagoi - pocieszył ją pan Krzysiek - dobrze, jak już zostaliśmy obudzeni, to chyba czas na jakieś śniadanie, co nie Jola? - zwrócił się do żony.
- Jak zrobisz... - odpowiedziała mu.
- No jak chcecie, to zrobię wam naleśniki, ale nie ponoszę odpowiedzialności za wyczuwalny smak węgla... - pan Krzysiek był totalnym przeciwieństwem pani Joli, nie potrafił gotować i nikt nigdy go o to nie prosił.
- zaraz wstanę. Idź Krzysiu proszę zobacz, czy pod drzwiami stoi butelka z mlekiem.
Krzysiek poszedł sprawdzić.
- Oo, chyba jakiś sąsiad nie chciał mleka, bo stoją aż dwie - zawołał - a czekaj, tu jest karteczka: "Dla Heli i Zuzy. Wiecie, że i tak nie piję mleka. Pani Terenia". Kochana kobietka.
Pani Jola w tym czasie się przebrała. Podeszła do drzwi i wzięła od męża te dwie butelki, po czym weszła z nimi do pokoju Zuzy.
- No dzień dobry mała terrorystko, zabiłabyś dzisiaj Helę tymi butami. Jak się spało, Hela?
- Wybornie.
- No, cieszy mnie to. Naleśniki z cukrem pudrem czy z dżemem?
- Z DŻEMEM - powiedziały dziewczyny chórem.
Ta sytuacja trochę rozluźniła Helę, że nawet na moment zapomniała o koncercie. Jednak ten spokój nie trwał za długo.
- I jak, gotowa na koncert? - zapytała Zuza
- A weź, jak się obudziłam to tak mnie kręciło po żołądku, że myślałam że zwymiotuję.
- Czyli masz bardzo dobre nastawienie. Też tak mam.
- Pocieszające... - skwitowała Hela.






Mała Lady PankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz