Część 29

462 15 1
                                    

Ja z Tomem i Billem wróciliśmy do domu. Reszta chłopaków została jeszcze na plaży. Wyszłam zmarnowana z auta równocześnie będąc najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
Tom chyba zauważył jak bardzo zmęczona jestem więc jak to on wziął mnie na ręce w stylu panny młodej.

Weszliśmy już do naszego pokoju, a chłopak w warkoczykach położył mnie na łóżku. Zaczęłam spoglądać na pierścionek zaręczynowy od Toma.

- podoba się..?- zapytał kładąc swoją głowę na moim brzuchu

- co to za pytanie oczywiście, że tak.- odpowiedziałam głaskając go kciukiem po czole.

- to się cieszę, nie mogę się doczekać aż nasza mała kruszynka będzie z nami..- mówił pełen fantazji. Mimo, że nie był dobrym człowiekiem w sumie jak ja, to był wobec mnie opiekuńczy i kochany. Od tych paru miesięcy zostałam prawie kilkukrotnie porwana, a on mnie chronił na każdym kroku.

- zgadzam się, ale za niedługo mam termin porodu zostały około dwa lub trzy tygodnie wiec wytrzymasz..- dobrałam zabawny ton głosu co chłopak załapał.

Słyszałam, że oddech chłopaka stał się płytki co świadczyło o tym, że zasnął. Bawiłam się jego warkoczykami spoglądając na śpiąca twarz chłopaka aż w końcu sama odpłynęłam.

****

Obudziłam się rano. Tom leżał wtulony we mnie, a ja zaczęłam mieć okropne skurcze. Zignorowałam to mimo wielkiego bólu, wysunęłam się powoli z objęć chłopaka ledwo stając na nogi.

Postanowiłam pójść sprawdzić jak u Billa, był dla mnie jak brat i najlepszy przyjaciel. Zawsze pomagał mi gdy coś mi doskwierało.
Widziałam, że chłopak nie śpi a ja usiadłam na końcu jego łóżka nie mając siły wstać.

- Loren coś się stało? Wyglądasz jakby cię coś bolało- rzekł, a ja złapałam się za brzuch mając bolesne skurcze.
- idę po Toma, jedziemy do szpitala ty chyba masz skurcze porodowe- wstał i wybiegł z pokoju, nawet mu nie powiedziałam co mi jest a już wiedział.

Tom wparował do pokoju szybciej niż prędkość światła odrazu biorąc mnie na ręce.

- jedziemy, Bill zostanie i cię spakuje.- powiedział kierując się w stronę wyjścia a ja tylko machałam głową topiąc się w przeszywającym bólu.

Gdy siedzieliśmy już w aucie Tom zaczął głaskać mój brzuch lecz ból dalej nie schodził.
W końcu dojechaliśmy do szpitala, a Tom obiegając samochód otworzył mi drzwi ponownie biorąc mnie na ręce.

Tom wbiegł do szpitala ze mną na rękach, a mnóstwo lekarzy w niecałej chwili się zbiegło wokół nas. Mój narzeczony wyjaśnił co się dzieje, mnie odrazu zaprowadzono na sale.

- potwierdzone, zaczął się poród przed terminem- mówił lekarz a ja zaczęłam zwijać się z bólu.
- proszę się nie obawiać mamy wszystko pod kontrolą. Dziecko jest zdrowe.

*****

Po tryliardach kroplówek oraz milionami pchnięć na sali można było usłyszeć płaczące dźwięki dziecka.
Tom stał a wręcz skakał ze szczęścia gdy to usłyszał złapał mnie za rękę.

- dałaś radę Lorysio.. jestem z ciebie dumny.

__________

Myśle, że książka będzie miała jeszcze z dwa rozdziały lub zrobie po prostu jeden długi dla mnie obojętnie wy możecie nawet wybrać.

Kill For Me || TOM KAULITZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz