Rozdział 5

294 9 3
                                    

O 17:40 wyszliśmy z mojego mieszkania i pojechaliśmy. Adrien czekał na nas przed wejściem do restauracji. Przywitał się z każdym bratem po kolei, na końcu przywitał też mnie. Co mnie zdziwiło to, to że żaden z braci nie zareagował gdy złożył mi delikatny pocałunek na policzku. Widziałam jednak kątem oka że Dylan'owi napięły się mięśnie gdy nie mógł nic zrobić z faktem że Adrien mnie dotknął.
Weszliśmy do restauracji, zajęliśmy zarezerwowany wczesnej dla nas stolik. Każdy z nas zamówił co chciał. Vincent zaproponował mi wino, nie przegapiła bym żadnej okazji by napić się trochę alkoholu. Przyszło nasze zamówienie i Vincent zaczął:

- Hailie... - było widać że ten temat nie był dla niego łatwy. przeczesał swoje ulizane do tyłu włosy i mówił dalej. - ... nie jest to nasz wybór, a wymóg Organizacji...

Oho zaczyna się. Rozejrzałam się po twarzach braci. Vincent miał swoją wszystkim znaną pokerową twarz, na twarzy Willa dostrzegłam zmartwienie zmieszane ze stresem, na twarzy Dylana i Tony'ego wyraźnie było widać irytację, na twarzy Shane'a błądziło coś po między irytacją a współczuciem, za to na twarz Adrien powoli wkradał się uśmiech. Skanowałam ich twarze, aż w końcu Will zaczął dokańczać to co zaczął Vinc. 

- Hailie musisz poślubić Adriena.

Było widać, że Will nie był zadowolony, że te słowa wypowiedział on a nie Vinc. Adrien miał na twarzy swój charakterystyczny uśmiech. Otworzyłam szeroko oczy nie dowierzając w to co usłyszałam. Miałam wyjść za mąż za pieprzonego Adriena Santana. Podoba mi się, ale nie na tyle by od razu stał się moim mężem. Przez resztę kolacji atmosfera była dziwna. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Kilka razy przewinął się temat moich zaręczyn z Adrianem i ślubu. Miałam wrażenie, że po tym jak usłyszałam o tym ślubie stałam się jakaś nie obecna, bo do słownie nie pamiętam prawie nic. W końcu nasze spotkanie dobiegło końca. Vinc zapłacił i dał dość spory napiwek. Pożegnaliśmy się z Adrienem i pojechaliśmy do mieszkania. Wparowałam do niego pierwsza i od razu poszłam do kuchni i wyjęłam sobie butelkę czerwonego wina. 

- Młoda przecież piłaś wino na kolacji.

- Tony wina nigdy za wiele. - powiedział szukając w szufladzie korkociąg. - Chce ktoś?

- Pytasz, a wiesz! - święta trója powiedział w tym samym czasie. 

Vinc i Will jedynie pokiwali głową na znak, że nie chcą wina. Wyjęłam cztery kieliszki i nalałam - tak na oko - wina do połowy. Trójca usiadła ze mną do wyspy i je wypiliśmy. Gdy chciałam otworzyć drugą butelkę Vinc powiedział, że już wystarczy i muszą się zbierać do swojego apartamentu. W końcu jutro wracają do Stanów. Obiecali odwiedzić mnie przed wylotem. Pożegnałam ich i włączyłam jakieś piosenki na Spotify. Usiadłam na kanapie z lampką wina i książką. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziłam się gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Wpuściłam braci do środka, ogarnęłam trochę salon i siebie.
Nie chciałam żeby bracia wracali, ale wiedziałam że też mają studia i nie mogą ich zawalać.
- Droga Hailie, Dylan zostanie z tobą w Hiszpanii do puki nie dowiemy się czegoś więcej. - ton Vinc'a był ściszony i donośny jednocześnie, ale nie mogło zabraknąć trochę lodowatości. Ucieszyłam się, że Dylan zostaje, ale po chwili przypomniałam sobie dlaczego. Cholerny Ryder. Nawet chwili spokoju nie da. 

- Zależy nam na twoim bezpieczeństwie, dlatego postanowiliśmy, że Dylan przez ten czas będzie mieszkał z tobą w tym mieszaniu. Nasz apartament jest za daleko. - dodał już mniej lodowato. 

Siedzieliśmy całą szóstką w kuchni. Wiedzieliśmy że chłopcy zbyt szybko nie wrócą do Hiszpanii więc ostatnie chwile tego pobytu braci w Hiszpanii spędziliśmy razem. O 9:30 pojechaliśmy na lotnisko. Patrzyłam jak Vincent, Will, Shane i Tony znikają wewnątrz ogromnego lotniska. 

Fräulein Santan [wstrzymane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz