"Ja popsułem, to teraz ja to naprawię"

4.2K 177 29
                                    

Shane

Tydzień bardzo długo zlatywał. Miałem długą rozmowę z Panem Hingiem, ale w ostateczności przerwaliśmy umowę. Ustaliliśmy, że za kilka miesięcy możemy współpracować i razem zbudować kolejny apartament, tym razem w  Norwegii. Propozycja zachęciła go do tego stopnia, że zamiast wyjść z mojej firmy z nienawiścią, był uśmiechnięty po uszy, a wokół ludzie patrzyli na niego dość krzywo.
Jednak ciągłe myślenie o Vic, utrudniało zasypianie, czy czekanie na kolejny dzień. Dni przedłużały się, a pewnego dnia Zay przyszedł do mnie z biletami VIP. Byłem tak cholernie podekscytowany, że do tego dnia nie schodzi z mojej twarzy uśmiech. Bo tego dnia, Vic ma właśnie koncert we Francji.

Wstaję szybko z łóżka, bardziej pobudzony niż zwykle. Szybko przechodzę do łazienki, by wziąć szybki prysznic, po czym idę do mojej garderoby. Wyciągam jedną z białych koszuli oraz czarnych garniturowych spodni. Do tego złoty zegarek oraz sygnet, ten od Michaela.

Uśmiecham się na samo wspomnienie z tamtych lat. To nie był tylko mój najlepszy przyjaciel, ale też starszy brat, z którym spędzałem czas, kiedy moim rodzicom coś się nie podobało. A raczej matce, bo ojciec nigdy nie był gorszy od niej. Matka zawsze była oschła i wkurwiająca. Od dziecka wtykała mi błędy za nic, przez co płakałem nocami. Teraz mam ją w dupie, ponieważ nie dość, że jestem starszy i dojrzalszy, to zawsze mogę ją zniszczyć, jak ona mnie. Ale ja jestem milszy i nie zamierzam jej dopiec. Chcę, by ta egoistka w końcu zrozumiała, że nie jest pępkiem świata.

- Shi, chodź na śniadanie!

Wracam do rzeczywistości I schodzę na dół, tam gdzie dobiega głos staruszki.

- Zapakujesz mi do pracy? Dzisiaj wcześniej muszę być w firmie.

- Kochanie, przemęczasz się - powiedziała i tak jak prosiłem, zapakowała kanapki do papierowej torebki.

- Dziękuję, będę dziś późno.

- Co to za zmiana?

Wzdycham, marszcząc brwi u zastanawiając się, jak wyjaśnić całą sytuację babci, by nie dostała zawału.

- Muszę.. Naprawić swoje błędy u pewnej kobiety.

- Ach ta miłość. Leć, póki ci nie ucieknie.

Problem w tym, że już dawno uciekła.

- Jasne, na razie - mówię na pożegnanie I wychodzę z domu.

- Ej, a kanapki?!

Słyszę z garażu głośny ton kobiety, jednak szybko wywijam się z domu, wchodząc do auta I wyjeżdżając na ulicę.

Przepraszam, babciu.

Na ekranie samochodu szybko Odszukuję numer Zaya i dzwonię.

- Co jest, stary?

- Dzisiaj masz czekac pod moim domem o osiemnastej, byśmy zdążyli. Chcę, by tym razem mnie dostrzegła.

- Wiesz, że może się przerazić? Nie wiesz, jak zareaguje. Albo kopnie cię w jaja  albo..

- Dobra, nie kończ. Nie chcę wiedzieć.

- Wszystko sobie przypomni i tym bardziej cię znienawidzi. Stary ona ma już chłopaka I widać, że jest szczęśliwa. Czemu chcesz jej to popsuć?

- Bo ją do cholery kocham. Mam dosyć czekania ileś pieprzonych lat, by sama wróciła do mnie. Ja popsułem, to teraz ja to naprawię. A ty mi tego drugi raz nie spierdol.

- Jasne - mówi cichym głosem, po czym odchrząkuje. - Muszę kończyć. Mam klienta.

Rozłącza się, a całe auto wypełnia piosenka z radia. Moje myśli znów wędrują przy Vic. Jeśli kiedyś naprawdę będziemy razem, zamierzam zapłacić najsłynniejszemu malarzowi, by ją namalował. Chcę, by wszystkie jej marzenia się spełniły, a ja jej w tym pomogę. Ale nie mogę już myśleć o naszym ślubie, jeśli jeszcze nawet się nie spotkaliśmy. Boję się strasznie jej reakcji, a Zay ma całkowitą rację. Nie wiadomo co zrobi, ale każdego dnia pragnę mieć ją coraz bliżej siebie. Chcę ją dotknąć, posmakować, wspierać w najgorszych chwilach. Ale najpierw muszę mieć na wszystko pozwolenie.

One of a milion RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz