"Vic, nie wiesz ile lat cię poszukiwałem"

3.1K 124 37
                                    

Shane

Po rozłączeniu aż skaczę z radości wiedząc, że Vic będzie u mnie nocować. To oznacza, że idziemy w coraz lepszym kierunku. Szybko biorę swoje kluczyki I pakuję wszystkie dokumenty, które pozostały na biurku. Będę je przeglądał nocą, wtedy gdy już Vic będzie spała kolejny raz na moim łóżku. Zachowuję się jak dziecko, ale no cóż. Jaki zakochany mężczyzna, by się tak nie zachowywał? Wychodzę z biura, już zachowując się przy pracownikach normalnie. Szybko podchodzę do sekretarki, która zdezorientowana patrzy na mnie.

- Tak, Szefie?

-Natalie, dzisiaj wychodzę wcześnie. Wszystkie dokumenty oddam ci rano.

- Dobrze. Miłego dnia!

Woła na pożegnanie, gdy już jestem prawie przy drzwiach wejściowych. Wychodzę, po czym idę w stronę mojego auta. Może jednak Bóg daje mi jeszcze jedną szansę na miłość? Już od dawna wiem, że kolejny raz bym nie zranił kobiety. Raczej bym ją ucieszył, gdybym klękał przy niej z pierścionkiem wartym miliony.

Wchodzę do samochodu, rzucając obok moją torbę. Szybko odpalam samochód I jadę, wjeżdżając na ulicę. Byłem trochę zaskoczony, że Victoria rozmawiała przez telefon tak spokojnym tonem. Jakby kompletnie nic się nie stało i trochę mnie to przerażało. Nie wiem co Davis jej zrobił ale jeśli dowiem się cokolwiek, to nawet gdybym poszedł do więzienia, to i tak bym go zabił. Ten człowiek denerwuje mnie najbardziej, a myśl o tym, że mógłbym wsadzić mu ostry nóż w jego klatkę piersiową, na mojej twarzy pokazałby się uśmiech.

Shane kurwa, o czym ty myślisz?

Gdy mija już te cholerne piętnaście czy dwadzieścia minut, zauważam stojącą na chodniku Ross, która również zauważa moje auto. Parkuję przy niej i wychodzę, by pomóc spakować jej walizki.

- Wiesz ,że nie musiałeś przyjeżdżać - mówi I przytula się do mnie, co mnie trochę zaskakuje.

- Vic, ile razy mam Ci powtarzać? Jeśli potrzebujesz pomocy, to dzwonisz do mnie. Do nikogo innego.

- Jasne - mówi, przewracając oczami.

Razem spowrotem wchodzimy do auta. A ja od razu biorę swoją torbę i również wkładam do bagażnika.

- Możemy podjechać gdzieś?

- Gdzie? - marszczę brwi w zaklopotaniu.

- Głodna jestem - mówi I zakłada swoją czapkę z daszkiem. - Rozpoznają mnie tak?

- A gdzie chcesz zjeść?

- Nie wiem, może do - przerywa, zastanawiając się, a ja już wjeżdżam na drogę. - Nie wiem, możemy nawet do Mcdonalds?

- Jeśli chcesz - mówię i zawracam w stronę "restauracji".

Byłem tam może z kilka razy będąc nastolatkiem, jednak w coraz starszym wieku musiałem odpuścić sobie z niektórych przyjemności. Sława nie pozwala na wszystko, szczególnie jak jest się Milionerem.

- Jak zareagował Davis.

Milczy. Pewnie jest dla niej trudny temat.

- Nie był zadowolony - mruczy pod nosem I wzdycha. - Nie wiem. Mówił, że gdybyśmy było wcześniej to nadal był by wemnie zakochany.

- A nie był? - Prycham I zaciskam pięści na kierownicy. - Debil jebany nie wie o swoich uczuciach. Zabawne.

- Też mnie to w pewnej chwili rozbawiło - przyznaje się, a ja w myślach już dziękuję, że Vic nie jest smutna. - Ale jednak to był mój przyjaciel. Pomyśl sobie. Kto jest twoim najlepszym przyjacielem?

One of a milion RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz