„ Od lat nie byłaś tak przyklejona do mnie"

2.8K 145 12
                                    

Shane

Ten dzień, cholera. Nawet nie potrafię tego opisać słowami. To był jeden z moich lepszych dni. A mówiąc lepsze, to te, w których naprawdę byłem szczęśliwy, a to rzadko się u mnie działo. Ta kobieta robi ze mną wszystko. Aż czasami jestem sam upokorzony tym, że umie mną sterować. Jedne jej spojrzenie, a moje serce wali tak mocno, że czasami trudno wziąć jakikolwiek wdech. Pierwszy raz doświadczam takiego zakochania w dziewczynie, która jest dla mnie ważniejsza od wszystkiego co osiągnąłem.

W tej chwili siedzę na kanapie i dokańczam robotę. Jest już trzecia w nocy, ale muszę to cholerstwo skończyć, by jutrzejszy dzień spędzić właśnie z nią. Oczy mi się kleją że zmęczenia, ale jestem już przyzwyczajony. Nie pierwszy raz siędzę do rana przed laptopem.

Nasz zespół zamierza wybudować wielki apartament w Santarem. Oczywiście muszę przyjerzeć się projektowi budowy, by wszystko potwierdzić i sprawdzić, czy nikt nie zawalił. Nasz architekt - Zane Hals świetnie wszystko projektuje. Mógłbym rzec, że jest do tego stworzony. Dzięki niemu tak naprawdę wszystko się tworzy i ładnie prezentuje.

- Czemu nie śpisz?

Wzdrygam się, słysząc w korytarzu odgłos. Moje serce przyspiesza rytm, gdy pojawia się w koszuli nocnej. No japierdole... Czemu mi to robisz?

- Muszę dokończyć pracę - mówię troszkę piskliwym głosem.

- Ach, no dobrze - mówi i zasiada przy mnie, by się przyjrzeć.

- A ty? czemu nie śpisz?

- Jakąś nie mogę zasnąć.

Kiwam głową w zrozumieniu i znów przechodzę do pracy.

- Nie chcesz czegoś do picia? - pytam po chwili i zerkam na nią.

Również wygląda podobnie do mnie. Ma podkrążone oczy i widać jak ledwo je zamyka.

- Niee - mówi i kładzie się.

Po parunastu minutach znów na nią spoglądam, ona już śpi. Szybko biorę koc i przykrywam ją. Cholera, ona jest taka piękna. Moje myśli są zbyt teraz kreatywne, gdy się na nią patrzę. Jej skóra jest opalona. Koszula ledwo zasłania jej pupę. Chryste.

Shane, do kurwy zostaw ją. Sprawiasz tylko sobie same tortury.

Biorę głęboki wdech i powoli wypuszczam powietrze z ust.

- Zostaniesz tu? - pyta.

- Tak - mówię ochrypłym głosem i opieram się głową o dłonie.

Nigdy w życiu nie widziałem takiej kobiety i zapewne nigdy już nie spotkam. Ją tu wariuję. Duszę się wewnątrz swoimi myślami, które chciałbym w tej chwili zrobić.

Dawno nie słyszałem jej głosu. Ale nie tego, który na codzień słyszę. Chcę słyszeć swoje imię wydobywane z jej tak dobrych ust.

Tortury, Shane. Pieprzone tortury.

Szybko zamykam laptopa, bo wiem że się już nie skupię na robocie, gdy ona jest przy mnie. 

Zerkam na telefon, który włącza się. Prycham, gdy patrzę od kogo dostałem właśnie wiadomość.

Od Zay:
Jak tam nasza księżniczka?

Do Zay:
Jeszcze raz powiesz czy napiszesz nasza, to pożegnasz się z seksem z każdą laską.

Od Zay:
Mógłbym teraz pozwać Cię za groźby... Jak tam się czuje?

Do Zay:
Leży przy mnie.

Od Zay:
Chciałbym być na twoim miejscu.

Do Zay:
Twoje jaja zgniją przy naszym spotkaniu.

Wyłączam i spowrotem chowam telefon.  Wiem, że mnie prowokuje, ale nie zmienisz czlowieka. Taki już jest. Ale cieszę się, że Vic mu wybaczyła. Pewnie nadal Zay by mnie truł opowiadaniem, jaki to z niego pojeb. W połowie miał rację, ponieważ nigdy naprawdę nie widziałem tak głupiego człowieka. Jeszcze po prostu jest dzieckiem i nie wydoroślał.

One of a milion RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz