"Kiedyś się spotkamy, Vic"

3.8K 170 32
                                    

Victoria

Moje życie układało się super. Marzenia się spełniły, mam kochanego chłopaka, który niegdyś był moim najlepszym przyjacielem. Teraz wszystko wygląda, jak w bajce, gdzie wszyscy żyli długo i szczęśliwie. A mi to jak najbardziej odpowiada. Mam bardzo dużo fanów, którzy są oczarowani moją muzyką na fortepianie. Nawet już nie pamiętam, jak to się stało, że kolejnego dnia każdy rozpoznawał mnie na ulicy. Stało się to tak, jakbym pstryknęła palcami mysląc, że wszystko zmieni się do góry nogami. I tak właśnie było, ale ja tego nie odczuwałam. Czułam się normalnie, gdy zauważałam siebie na pierwszym stronach gazet, czy w internecie. To było takie codzienne.

- Skarbie, gdzie jesteś? - słyszę głos Davisa, który wydobywa się zza ścian.

- W sypialni!

Po chwili dostrzegam mężczyznę, który kładzie się na mnie, obejmując moją talię dłońmi.

- Mmm tęskniłem - mówi I zamyka oczy, jakby próbował właśnie zasnąć na moich udach.

- Aż tak trudno w pracy? - pytam, a moje ręce same wędrują do jego włosów.

- Zjebany dzień, tylko tyle - mruczy.

Uśmiecham się, wpatrując w niego. Przez te lata zaczął ćwiczyć na siłowni, przez co jego sylwetka stała się bardziej umięśniona. Sam, jako tako się nie zmienił z wyglądu. Tylko urósł i zmienił fryzurę, ale tak, to wszystko.

- Masz dziś koncert?

- Tak, zaa - przerywam, szukając swojego telefonu. W końcu odnajduję go i włączam. - cztery godziny.

- To mamy jeszcze czas.

- Głodna jestem - mówię po chwili, a on unosi lekko głowę, by na mnie spojrzeć.

Podnosi jedną brew do góry i skanuje moją twarz. Motyle w moim brzuchu zaczynają latać na ten widok.

- Nie..

- Zrób mi coś, proszę - mówię błagalnie, przybliżając się do niego. Całuję go, by zachęcić do podjęcia się zadania. - Proszeee.

Wzdycha I wstaje. Śmieję się, a w myślach robię taniec zwycięski. Szybko idę za nim do kuchni I siadam na blat.

- Co chcesz zjeść?

- Hmmm, może makaron?

- Vic - mówi I patrzy na mnie chłodnym wzrokiem. - Nie możesz ciągle jeść makaronu. Chcesz schudnąć? Jesz.go praktycznie cały dzień.

Moje zachowanie zmienia się po milisekundzie. Odwracam wzrok, wpatrując się w moje skarpetki. Słyszę powolne kroki mężczyzny, który po chwili stoi na przeciwko mnie, między moimi nogami. Lekko przybliża mnie do siebie, po czym przytula, kładąc głowę w zagłębieniu szyi.

- Skarbie, nie musisz się odchudzać. Nie masz nawet czego, a jesli nadal tak myslisz, to wiesz, że kocham całą ciebie? Przed sobą widzę szczupłą piękną kobietę, a na moim miejscu chciałoby być za pewne miliony mężczyzn.

Mocniej obejmuję chłopaka, uśmiechając się na wypowiedziane słowa. Davis od zawsze był słodziakiem. Od kiedy go poznałam, zawsze mnie wspierał i nadal to robi. Za to właśnie go kocham.

- Kocham cię - mówię tylko I całuję go w policzek. - A teraz zrobię mi coś dobrego.

Pokazuje mi swoje białe zęby I odchodzi. Czuję chłód tam, gdzie jego ręce mnie dotykały. Jakby temperatura zmieniła się o jakieś dziesięć stopni.

- To może Idź się wymyj, a ja w tym czasie przugotuje Ci coś.

Kiwam głową i schodzę z blatu. Odchodząc, jeszcze raz obejmuję chłopaka I idę w stronę łazienki. Davis miał rację, właśnie tego mi było trzeba. Relaksu, ciepłej wody z pianą oraz książka.
Gdy już przygotowałam sobie wannę, ściągam swoje ubrania I wchodzę do niej. Woda jest ciepła, dzięki czemu przyjemnie jest mi leżeć. Biorę książkę, którą wcześniej położyłam na umywalce i czytam.

One of a milion RosesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz