Rozdział 39

1.1K 33 27
                                    

*Perspektywa Vincent’a*


Zszedłem na dół gdzie w korytarzu czekała już reszta. Każdy z nas ubrany odświętnie w czarne garnitury z takimi samymi koszulami. Każdy z nas z tą samą smutną i ponurą miną.



Tony nie jest naburmuszony.



Shane nie żartuje.



Dylan nie krzyczy.



Will się nie uśmiecha.


Ja ściągnąłem maskę powagi a na mojej twarzy widoczny był szczery smutek.


Każdy z nas chociaż inny dzisiaj wyglądał tak samo. Każdy miał wory pod opuchniętymi oczami. Nawet ja. Chociaż słabo widoczne.



Chwilę czekaliśmy aż usłyszeliśmy kroki na schodach. Każdy gwałtownie się odwrócił i chyba każdy pomyślał o tym samym. Ale nie. To tylko Maya i Monty schodzili po schodach. Maya ubrana w czarną sukienkę a Monty tak jak my.


Maya podchodziła do każdego po kolei i w kieszonki garniturów wkładała kwiatki. Stokrotki. Jej ulubione kwiaty. Widać było że przy tej czynności ledwo powstrzymywała łzy. Nikt się nie odzywał. Panowała bezwzględna cisza.



Wszyscy pozostali mieli dojechać później. My musieliśmy być pierwsi. Długo zastanawiałem się czy chce aby moje dzieci brały w tym udział i stwierdziłem że tak. Powinny. Mimo że Michael nic nie będzie z tego pamiętał i Lizzy zapewne też to chce aby były obecne.



Dla niej.



Była 14 kiedy dojechaliśmy a uroczystość miała rozpocząć się o 15. Mieliśmy godzinę dla siebie. Ten ostatni raz spędzimy czas razem. To ostatnia nasza wspólna godzina podczas której już jej nie usłyszymy. Ostatnia godzina na rozmyślanie i wspominanie gdy ona jest obok chociaż ciałem.


Dalej nie wiem jak ale nawet Ojciec zdołał tutaj przyjechać. Dostał oficjalne pismo od członków organizacji o anulowaniu jego poszukiwań bo i tak wiedzieli że żyje. Wydali pisemne, oficjalne pozwolenie na jego powrót do kraju i spokojne życie. Jedynym warunkiem było to że nie wróci do organizacji. Jako powód tej sytuacji podali „W związku z zasługami Hailie Monet my członkowie organizacji darujemy ci twoje występki i zezwalamy na spokojne życie w kraju”. Dokładnie takie pismo dostał ojciec kiedy ukrywał się na wyspie i takie dostałem ja. Na każdym był autentyczny podpis każdego z członków organizacji.


Dzięki Hailie Ojciec mógł wrócić do Pensylwanii i żyć z nami. To dzięki niej w końcu nie musi się ukrywać i uciekać. Dzięki niej teraz mamy ojca w domu.


Tylko szkoda że nie mamy jej...



*3 dni wcześniej*
- Hailie wstała?- zapytałem wchodząc do salonu. Wczoraj wieczorem po powrocie z zoo i parku rozrywki uzgodniliśmy że dzisiaj pojedziemy na piknik o 10. Hailie miała wstać o 8 a była już 9.


- Jeszcze nie – odpowiedział mi Shane z pewnymi ustami. Przewróciłem oczami na jego maniery i sam ruszyłem w stronę pokoju siostry


Zapukałem w drzwi a kiedy nie otrzymałem odpowiedzi 3 raz z rzędu powoli uchyliłem drzwi.



Moja siostra leżała na łóżku tak jakby spała. Z tą różnicą że była cała blada i nie reagowała na wołanie. Podszedłem do niej i dotknąłem jej. Była cała zimna. Jej twarz wyrażała spokój. Zupełnie jakby spała ale tak nie było...


Na oczy od razu cisnęły mi się łzy. Wyszedłem powoli z jej pokoju. Zamknąłem drzwi i podszedł do mnie Dylan. Nie widział mojej twarzy więc odezwał się.


- Obudziłeś ją?- zapytał patrząc na moje plecy



Puściłem klamkę i odwróciłem się w jego stronę. Wyraz mojej twarzy chyba go zdziwił bo nie odezwał się.



- Odeszła – chciałem powiedzieć to spokojnie i z opanowaniem ale wyszedł z tego ledwo słyszalny szept. On usłyszał.


- Co?- zapytał zdziwiony. Jeszcze bardziej zdziwiło go to że przytuliłem go. Wtedy dotarł do niego sens moich słów. Odsunął się odemnie i wszedł do pokoju siostry. Podszedł do niej by ją obudzić. Nie da się. Padł przy jej łóżku na kolana i zaczął płakać.



- Już za późno – powiedziałem go chciał ją szturchać żeby obudzić ją – Ona odeszła – powiedziałem łapiąc go za ramię.


Mnie samemu ciężko było w uwierzyć. Odeszła we śnie. W jej chorobie to najlepsza opcja niestety. Odejście we śnie jej nie bolało i to był jedyny pocieszający fakt.


Cholernie ciężko było mi ale musiałem powiadomić resztę braci i ojca. I wszystkich. Musiałem teraz załatwić wszystko. Chłopaki płakali kiedy ja dzwoniłem do ojca. On też zapłakał. Wszyscy płakali bo mimo iż było to nieuniknione to było to niespodziewane.


Zawiadomiłem też organizacje. I to wtedy chyba zorganizowali te zgody dla ojca.


Po informacji na temat ojca która otrzymałem kontaktowałem się aby upewnić się co do autentyczności dokumentu. Był prawdziwy i każdy to potwierdził.




Wszyscy staliśmy dookoła trumny w której leży ciało mojej młodszej siostry. Każdy ledwo powstrzymuje płacz. Prasa oczywiście robić zdjęcia i sensację nie tylko z pogrzebu ale także z tego że jest tutaj ojciec. Stał obok nas. Organizacja zapewniła że wszytko prawnie i medialnie rozwiąże więc nie martwiłem się tym.


Ksiądz odprawiał ostatnie urzędy i nastąpi ostatnie pożegnanie. Wszyscy podchodzili do trumny i dotykali jej ręki aby się pożegnać. Członkowie organizacji wraz z rodzinami pochodzili i żegnali się dłuższym skinieniem głowy. Wszyscy zachowali należyty jej szacunek.


Po tym trumna z jej ciałem została wyniesiona z kościoła i wszyscy zmierzaliśmy na cmentarz. Ludzie utworzyli okrąg naokoło grobowca a my jako rodzina staliśmy w środku. Po krótkim czasie trumna została opuszczona do grobowca. Próbowaliśmy utrzymać fason choć każdemu poleciały łzy. I nikt nam się nie dziwił.



Po złożeniu trumny do grobowca każdy podchodził do nas składać kondolencje. Najbardziej zapadły mi w pamięć kondolencje rodziny Santan. Podszedł do nas Adrien wraz z Egbertem.


- Przyjmijcie nasze najszczersze kondolencje – powiedział smutno Adrien. Widziałem że dla niego też nie było to łatwe.


- dziękuję – odpowiedziałem w imieniu rodziny



- Vincencie, Camdenie- skinął na nas Egbert- Wiedzcie że jestem niezmiernie wdzięczny za to co Hailie zrobiła dla mnie. Życia nie da się kupić a ona uratowała moje choć nie musiała. Nie mam jak się jej odwdzięczyć ale myślę że ucieszyłaby się gdyby cię tu zobaczyła.- powiedział Egbert do Cama. Więc zapewne to on był inicjatorem pomysłu dotyczącego ojca.


Pogrzeb minął szybko i bardzo smutno. Później odbyła się stypa. Gdy wróciliśmy do domu każdy dosłownie był w rozpaczy. Ojciec zarządził że najbliższy czas spędzimy razem. Jak prawie całą rodzina. Brakowało tylko naszej małej siostrzyczki ale to właśnie ją wspominaliśmy.



Ojciec opowiedział nam o obietnicy którą złożył Hailie. Podziwiam ją bo zadbała o wszytko i żałuję że nie mogę jej tego powiedzieć.



I mimo że wtedy gdy dałem jej się namówić na tą kolejkę tego żałowałem teraz jestem szczęśliwy że uległem jej i spędziłem z nią ten czas, który tak szybko ucieka.



Siedzieliśmy trochę w salonie a trochę w jej pokoju. Ojciec twierdził że musimy sobie z tym poradzić mimo że będzie ciężko.


Trójca przeszukując biurko Hailie znaleźli list który napisała na kilka dni przed śmiercią...


_________________
Mówiłam że będzie mocny🫣🤫

Następny rozdział dziś wieczorem ❤️

Rodzina monet - sekretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz