Draco's POV
Jestem na przyjęciu z okazji urodzin Granger. Nie wiem, dlaczego mnie zaprosiła, ale przyszedłem, bo nie lubię odrzucać zaproszeń.
Impreza zaczęła się kilka godzin temu i mimo to wciąż jestem trzeźwy, w przeciwieństwie do Weasley'a, który już ledwo stoi.
Chciałem odpocząć od hałasu, więc znalazłem jakiś pokój, gdzie nikogo nie było. Przy ścianie stał regał z książkami. Wziąłem jedną i usiadłem na kanapie stojącej przy przeciwnej ścianie.
Zacząłem czytać i musiałem przyznać, że to jedna z najnudniejszych książek, jakie w życiu miałem okazję czytać.
Byłem w połowie pierwszego rozdziału, gdy nagle drzwi do pokoju zostały otwarte. W progu stał Bliznowaty. Od początku imprezy go obserwowałem, ale bałem się do niego zbliżyć.
Nadal nie rozmawialiśmy od czasu wojny i nie wiem, jak zacząć rozmowę. Podoba mi się już od dłuższego czasu, ale nie powiedziałem mu tego, żeby nie uznał mnie za świra.
– Mogę się przysiąść? – zapytał.
Nie brzmiał, jakby był pijany. Wydawał się być trzeźwy. No, może wypił dwa lub trzy kieliszki wódki, ale poza tym sprawiał wrażenie trzeźwego.
– Tak – odpowiedziałem i modliłem się, żeby mój głos nie drżał.
Podszedł do kanapy i usiadł obok mnie. Trochę za blisko, jak na mój gust, ale nie powiedziałem ani słowa na ten temat. Czułem tak zwane motylki w brzuchu z powodu tego, jak blisko mnie się znajdował.
Spróbowałem wrócić do czytania książki, ale nie mogłem się skupić. Czułem, że Potter zagląda mi przez ramię i patrzy na mnie.
– Co czytasz? – zapytał i mało się nie wzdrygnąłem na dźwięk jego głosu.
– Najnudniejszą książkę, jaką w życiu miałem okazję czytać – mruknąłem, nie patrząc na niego.
– Naprawdę taki ma tytuł? – zaśmiał się krótko i wiedziałem, że dzięki wspomnieniu tego śmiechu możliwe, że mógłbym przywołać Patronusa.
– Nie – odpowiedziałem – „Wprowadzenie do Magii Runicznej”.
– Zawsze zastanawiałem się, dlaczego jesteś taki dobry z Run.
– Może dlatego, że dobrze zapamiętuję symbole. Ale nie lubię Magii Runicznej, wbrew pozorom.
– To dlaczego się jej uczyłeś? – prychnął.
Zamknąłem książkę ostrożnie. Nadal na niego nie patrzyłem, chociaż czułem na sobie jego wzrok.
– Bo ojciec mnie zmuszał. Możemy, proszę, nie rozmawiać o tym, do czego mnie zmuszano!? – ostatnie zdanie niemal wywarczałem.
– Okej, przepraszam.
Położył swoją głowę na moim ramieniu. To był nawet przyjemny ciężar. Wcześniej tylko Pansy kładła swoją głowę na moim ramieniu, ale Harry robi to o wiele lepiej.
Motylki w brzuchu tylko przybrały na sile i ledwo mogłem się kontrolować. Wiedziałem, że jakby poszedł o krok dalej, to mógłbym stracić kontrolę.
– Jesteś trzeźwy? – zapytał niespodziewanie.
– Tak i widzę, że ty nie do końca jesteś trzeźwy. Ale i tak lepsze to niż schlać się, jak Weasley.
Zaśmiał się i to był piękny dźwięk. Za chwilę odpowiedział:
– To prawda, jest ledwo żywy. Zanim tu przyszedłem, to widziałem, jak rzyga w łazience.
CZYTASZ
𝐁𝐞𝐬𝐭 𝐝𝐚𝐲 𝐨𝐟 𝐦𝐲 𝐥𝐢𝐟𝐞 // 𝐝𝐫𝐚𝐫𝐫𝐲 𝐨𝐧𝐞 𝐬𝐡𝐨𝐭𝐬
FanfictionOne shoty drarry do albumu Best day of my life by Tom Odell. ! OSTRZEŻENIA ! • Samookaleczanie • Alkohol • Wulgaryzmy • Toksyczność • Traumy • Śmierć matki • Pracoholizm Niektóre shoty są naprawdę mocne, więc pamiętajcie, żeby przestać czytać, jeż...