Kolejny rok

5 1 25
                                    

Rok szkolny zaczęłam zaskakująco spokojnie. Nawet miło było spotkać wszystkich po wakacjach, powiedziałabym tak gdybym właściwie znała moją klasę. Czasem się zastanawiam czy mam jakieś problemy. Chyba nie jest normalnym mieć tak ograniczone umiejętności interpersonalne jak ja. Przynajmniej mogłam znowu spotkać Gab po prawie miesiącu, no i Monikę, ją widywałam trochę częściej w taki czy inny sposób, ale widzimy się w trochę innym środowisku.

Niby rok dopiero się zaczął, a już jestem wypalona. Umysł od razu się przestawia i cała motywacja do nauki znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Znaczy najwięcej ma do tego wczesne wstawanie, które dla osób mojego pokroju jest bronią o niespotykanej skuteczności. Jeśli ktoś mi powie, że szkoła nie przygotowuje do życia mam dla niego dobre zastosowanie edukacji. Pomyślcie tylko, siedzimy w miejscu po kilkanaście godzin i szukamy sposobów do obijania się w najmniej widoczny sposób, właśnie takich pracowników szkoli nasze państwo poprzez system edukacji.

Na pierwszy ogień przypomniała sobie o mnie Maja, z czego nie wiem czy jestem zadowolona. Zawsze uważałam się za introwertyka, a jej do tej definicji tak blisko jak Czarnkowi do gościa znającego się na edukacji. Wydaje mi się, że stałam się po raz kolejny ofiarą "adopcji", ekstrawertyk postanawia spędzać z nami czas wbrew naszej woli aż nabawimy się syndromu sztokholmskiego i zaczniemy pragnąć ich towarzystwa... no może trochę przesadzam, ale moja sytuacja się nie zmienia.

Mamy nową nauczycielkę, która jest równie specyficzna co reszta kadry. Nie wiem co tak młoda osoba tu robi i nie ucieka gdzie pieprz rośnie, do odważnych świat należy... podobno. Od samego początku trzeba zacząć od jej wyglądu, bo to już niezła jazda. Ostatnie czego się spodziewałam w szkole to nauczycielka z piercingiem i kolorowymi szkłami kontaktowymi. Przypomina mi zwyczajowy wygląd Leny, ale w odróżnieniu od mrocznych gotów ona idzie całkowicie w punkowość. Kurtka z kolcami, koszulka z jakimś zespołem rockowo-metalowym, zdecydowanie za ciasne spodnie i obcasy, w których żadna żywa istota nie byłaby w stanie się poruszać z taką precyzją. Pierwszego dnia została zbesztana przez dyrektora, służbiste jakich mało. W rzeczywistości boi się, że więcej osób zacznie się tak odznaczać i mu się nie dziwie, też czuła bym się dziwnie wśród takich ludzi na korytarzu. I jak już udowodniłam to przy Lenie wygląd to nie charakter, bo pani Marta jest najmilszą i najukochańszą osobą na świecie, poza tym jest kociarą więc ma u mnie od razu dodatkowe punkty.

Ciekawe co podkusiło taką osobę do uczenia historii? I co ważniejsze dlaczego nasza klasa dostała nowego nauczyciela? Nie żeby mi to przeszkadzało, ale takie zmienianie osób w trakcie nauki tylko zaburza jej tok, w końcu musimy się od nowa poznawać i przedstawić sytuacje naszej wiedzy.

Pierwszy dzień szkoły jak zwykle zaczął się leniwie i mało produktywnie, omawianie PSO i przyzwyczajanie ponownie do stresującego i szybkiego szkolnego stylu bycia. Nie szybkiego pod względem poczucia czasu, szczególnie na lekcjach chemii, ale zabiegania. Nienawidze tego sztucznego ciężaru, prowadzi tylko do niepotrzebnej frustracji. Hasła w stylu "szkoła drugim domem" może działają gdzieś w Finladii, bo na pewno nie tutaj.

Na długiej przerwie poszłam do biblioteki, podobno pojawiły się nowe książki. Mam nadzieję, że nie zobaczę tam głupich romansów z pogranicza prawa jak "365 dni". Nie rozumiem jak ludzie mogą to czytać.

W środku już przesiadywało kilka osób, w tym Emma, która nie wiem jaki może mieć tu interes, i Lena. Jestem zaskoczona, że nadal wygląda... jakby to powiedzieć? Naturalnie? Spodziewałam się jej zwykłej postaci do jakiej przyzwyczaiłam się w trakcie roku szkolnego. Dlaczego się zmieniła? Nie mówie, że jest to złe, ale wydaje się to do niej niepodobne. Może wcale jej jeszcze nie znam. Mówiła, że taką się lubi więc po co to zmieniać?

Happy Love LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz