Kiedy Cię widzę, świat zamglony
Okala mglistej fikcji zasłony
Nie tym, co patrzysz
Nie tym, co widzisz
Jesteś nie będąc częścią wszystkiego
Czegoś wielkiego, nieodzownego
Co widzi przez pryzmat, stereotypy
Zamiast kreować własne archetypy
Bo byłeś i jesteś mą ułudą
Krętą drogą, na wieczności zgubą
Możesz się chować - tak nie uciekniesz
Przed sobą, bo chociaż pobiegniesz
Pobiegnę za tobą
Bo ja twą przeszkodą
Jestem i będę przy tobie na wieki
Wypatrzysz mnie
Choćbyś miał zamknięte powieki
To nie minie
Bom ja tobą
Tyś jest sobą
Mimo wszystko uwięziony
Wolniej woli pozbawiony
Tyś jest więźniem w swoim ciele
Wyrok - dożywocie - tego zbyt wiele
Nawet gdybyś krzyczał
Nawet gdybyś wołał
Krzyk twój jest ciągle stłumiony
Przed społeczeństwem ściszony
Więc powtarzasz ciągle sobie
To nie szkodzi tylko tobie
Tylko jeśli jeden filar z wielu
Dziś upadnie, mój drogi przyjacielu
Pogrzebiemy przyszłość
I całą możliwość
Na lepsze jutro
I choć trudno
Jest codziennie
Kiedyś będzie nam przyjemnie
Bez problemów i bez wstydu
Pomimo trudu
Osiągniemy efekty ciężką pracą
Mimo tego, że nam za to nie płacą