5

444 29 12
                                    

[maraton 2/3]

Obudziłem się z bólem głowy w swoim mieszkaniu. Nie było obok mnie nikogo jedynie na stoliku obok łóżka zauważyłem opakowanie tabletek przeciwbólowych i wodę. Złapałem się za głowę i z trudem wstałem.

-Kurwa moja głowa- wyszeptałem a następnie otworzyłem opakowanie tabletek i wziąłem jedną od razu zapijając wodą. Nie zbyt pamiętałem o której wczoraj wróciłem, co się stało ani kto mnie przywiózł i czy kogoś złapaliśmy, ale jedyne co pamiętałem to, że za dużo wypiłem. Ledwo bo ledwo wstałem i sięgnąłem po telefon który znajdował się na parapecie. Włączyłem internet i przyszło wiele powiadomień, ale jedyne które najbardziej przykuło moją uwagę to wiadomość od watahy.

Sawardega_wataha: Siema Konop, dużo się zadziało wczoraj dlatego też chciałem cię przeprosić za to,że się dałem. Nie wiem czemu to odwzajemniłem. Spotkajmy się jak wytrzeźwiejesz pogadamy na spokojnie i dokończymy nasza sprawę.

Nie miałem pewności co do jego wiadomości, ale kiedy za trzecim razem ja przeczytałem słowo "odwzajemniłem" przypomniało mi się jak pocałowałem Wardęgę. To wspomnienie było chwilowe, ale co jakiś czas w głowie mi się pojawiało. Przedstawiało obraz którego bym się nigdy nie spodziewał. Co ja zrobiłem. Moje myśli przerwał dzwonek do drzwi, a mi się tak bardzo nie chciało tam iść i ich otworzyć. Z niewyobrażalną niechęcią ruszyłem w stronę korytarza gdzie były drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem moją... przyjaciółkę. Zuzanna Kusiakiewicz.

-Co ty tu robisz? Nie jesteś w pracy czy coś?- zapytałem zażenowanym głosem ziewając.

-Widziałam co zrobiłeś więc musimy pogadać- wypchnęła się między mnie i kątem oka zobaczyłem jak usiadła na kanapie w kuchni. Zamknąłem drzwi i odwróciłem się do niej. Siedziała w salonie naprzeciw drzwi z założoną nogą na nogę.
Uniosłem praw i założyłem ręce na piersi, kiedy postawiłem krok w jej stronę omalże nie upadłem przez ból głowy.

-Nawet na Instagramie, tik toku a nawet na Twitterze pokazane jest jak rzucasz się na Sylwestra i go całujesz- uśmiechnęła się a następnie wyjmując telefon zaczął coś w nim klikać. Chwilkę później odwróciła swój telefon u pokazała mi na nim coś. Powolnym krokiem zrobiłem kilka kroków w jej stronę i na wyświetlaczu zobaczyłem siebie i Wardęgę całujących się...

-Spokojnie Mikołaj to jeszcze o niczym nie świadczy, może poprostu...- nie dokończyła ponieważ wtrąciłem jej w zdanie.

-Nie! Nie jestem gejem jestem hetero miałem same dziewczyny a Wardęga mi się nie podoba, to tylko kolega ja przecież...- oparłem głowę o drzwi. Czułem się zgubiony. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Przecież on mnie nienawidził a ja jego, zaczęliśmy współpracować dla dobra ludu a ja po pijaku go pocałowałem. Chciałem wierzyć w to, że to wszystko była wina alkoholu, a ja tak naprawdę nigdy bym go nie pocałował bo przecież nie byliśmy sobie pisani. Przykucnąłem przy drzwiach i twarz schowałem w dłoniach. Nie miałem za chuja pojęcia co się ze mną do chuja działo, ale chciałem o tym zapomnieć bo tak naprawdę chciałem kogoś przy swoim boku. Ale nie swoich przyjaciół, kota czy nawet Zuzi. Chciałem kogoś kto mógłby mnie pokochać tak naprawdę. I nie wiem czemu myślałem w tamtym momencie o Sylwestrze przecież on i ja to była dwa różne światy które przypadkiem wpadły na siebie przez dramę w internecie.

-Mikołaj- powiedziała cicho obejmując mnie ramieniem. Była przy mnie od dziecka, ale kiedy domyśliłem się że woli dziewczyny i się jej oto zapytałem bała się ze mną zadawać tak jakby bała się, że jej nie zaakceptuje. Homofobem to ja nie jestem.-  Skoro on to odwzajemnił może coś czuję do ciebie?- podniosłem głowę i na nią spojrzałem. O co jej chodziło przecież nie podobał mi się Sylwek, byliśmy kolegami. Chyba.

-Przecież ja jestem hetero Zuzia spokojnie nie grozi mi zakochanie się w Sylwestrze- dziewczyna uniosła brew z wyrazem twarzy jakby mi nie wierzyła, albo chciała w łeb przywalić za moją głupotę. Pewnie oba są prawidłowe.

-Poprostu napisz do niego i wyjaśnijcie sobie wszystko- uśmiechnęła się lekko i wstała. Patrzyłem na jej ruchy do momentu aż nie podała mi ręki. Chwyciłem ją i wstałem.

-Mam lepszy pomysł! Pojedziemy do niego wyjaśnijcie sobie wszystko a na samym końcu zrobię wam ślub- spojrzałem z przerażeniem na dziewczynę a ta nerwowo się zaśmiała. Czego ja się spodziewałem po kimś takim jak ona? Że będzie normalna i nie będzie miała obsesji na punkcie gejozy i shipów? Nie miałem ani trochę pojęcia czy to dobry pomysł aby do niego jechać bo co jeżeli tak naprawdę jest na mnie zły? Ja naprawdę nie chciałem go pocałować. Nie wiedziałem przecież nic po alkoholu. Spojrzałem na swoje stopy i dopiero wtedy zobaczyłem że byłem ubrany w piżamę a nie ciuchy galowe z wczoraj, albo może nawet dzisiaj. Kurwa nawet nie wiem o której wróciłem i kto mnie przywiózł. A tym bardziej przebrał. Może ja sam?

-No! Idź się szykuj moja Julio jedziemy do twojego Romeo- uniosłem wzrok a ta dumnie położyła pięść na piersi. Z kim ja się zadaje. Odwróciłem się na pięcie i niechętnie poszedłem się ubrać.

Wychodząc z pokoju byłem ubrany w szarą koszulkę i jakieś jeansy. Nie miałem pojęcia co mnie czeka a zwłaszcza z tym kierowcą z rajdowca. Oboje wyszliśmy z domu a kiedy go zakluczyłem przyszło mi powiadomienie więc od razu sięgnąłem do kieszeni gdzie spoczywał mój telefon. Odpaliłem go i zobaczyłem wiadomość. Od Druita. Kliknąłem w wiadomości od niego i od razu przekierowało mnie do Instagrama.

Sawardega_wataha: Siema Konop, spotkajmy się musimy pogadać.

Okej czyli nie tylko ja muszę mu wszytko powiedzieć. A co jeśli coś mi powiedział lub wyznał a ja tego nie pamiętam? Cholera.

Współpraca |Wardęga x Konopski|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz