Rozdział 6

14 2 0
                                    

Jazda autem z Ryan'em była straszna. Przez całą drogę nic nie mówił zarówno jak ja. Fakt, że się nie lubimy jednak mógł chociaż puścić muzykę.

Po dziesięciu minutach dojechaliśmy pod dom mojego ojca. Z niechęcią wyszłam z samochodu.
Nawet nie czekając na chłopaka ruszyłam do drzwi. Byłam zdania, że im szybciej wejdę tym szybciej wyjdę. Brunet szybko mnie dogonił a ja w ostatniej chwili przykryłam czerwoną plamkę przypominającą malinkę, włosami.

– Cześć, wchodźcie. – przywitała nas suka.

Ze sztucznym uśmiechem weszłam do domu a Ryan był tuż obok.

Ruszyliśmy do wielkiej jadalni. Ma wysoki sufit i przysięgam, że o mało nie zakręciło mi się w głowie od namiaru drogich ozdób.

– Cześć Abigail. Miło cię widzieć Ryan. – przywitał się z nami ojciec.

– Cześ mamo, cześć tato. To jest Abigail, córka pana Harrisa. Z nią dzielę mieszkanie. – chłopak podszedł do małżeństwa.

Kobieta w krótkich brązowych włosach w podobnym wieku co mój ojciec, ubrana jest w granatową sukienkę. Ojciec chłopaka wygląda niemal identycznie jak syn. Przystojny, wysoki, ubrany w czarny garnitur z zaczesanymi włosami do tyłu.

– Miło poznać. Jestem Paul Carter. – uścisnęliśmy sobie dłonie. – To moja żona Amanda.

– Dzień dobry. – uścisnęłam dłoń kobiety.

– Siadajcie. – zawołał mój ojciec z drugiego końca stołu.

Po chwili wszyscy zajęliśmy miejsca. Ryan usiadł przede mną obok swoich rodziców a ja obok ojca obok którego siedzi ta cholerna suka.

Jedzenie przyniósł nam kucharz wynajęty na czas obiadu. Kurwa kucharz. Ja w domu sama z mamą gotowałam obiady a gdy obie nie miałyśmy na to siły zamawiałyśmy pizzę z dowozem. Nie wiarygodne jak bardzo różniliśmy się od siebie.

– Ten makaron to z czym jest? – zapytałam, przyglądając się zapełnionemu talerzowi. – To krążki cebulowe? – spytałam zastanawiając się czy to dobre połączenie i eleganckie bo jeśli tak tak to kucharz jest tu nie potrzeby. Mogła bym zrobić to równie dobrze sama dorzucając krążki cebulowe z KFC.

Wszyscy wybuchli śmiechem. Nawet Ryan i mój ojciec. Poczułam się jak piąte koło u wozu. Nie miłe uczucie.

– Skarbie to kalmary. – odpowiedział mi ojciec.

– Aha... – kiwnęłam głową.

– Coś nie tak? – zapytał.

Tak! Zdecydowanie! Błagam zamówmy maka.

– Nie po prostu w domu nie jadam takich rzeczy. Wolę zwykły makaron z sosem pomidorowym. – rzuciłam łapiąc za widelec.

– W takim razie poproszę kucharza aby zrobił ci nowy makaron. – na słowa ojca otworzyłam szerzej oczy.

– Nie nie, naprawdę nie trzeba. Z chęcią posmakuje. – powiedziałam aby tylko dał mi już spokój. Nikt nie będzie wyrzucał jedzenia tylko dla tego, że wolę inne.

Z śmiechem nabiłam kawałek na widelec i zapchałam sobie nim usta aby już nic nie mówić. Gdy wszyscy zaczęli jeść, poczułam, że mogę odpocząć.

****

Makaron z kalmarem okazał się dość smaczny jednak wolałam pozostać przy klasycznym makaronie.

– Abigail, opowiedz nam coś o sobie. W sumie nic o tobie nie wiemy. – zaczęła mama Ryan'a gdy wszyscy kończyliśmy jeść makaron.

Musiałaś się odezwać!?

I wan't your soul Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz