11

284 18 12
                                    

Tłumy opuszczały stadion, a Taehyung stał w miejscu i czekał, nie wiadomo za czym. Przed wyjściem zbierały się dzieciaki i dorośli, tworząc swoje małe, personalne grupki, w których tematy rozmów ograniczały się do meczu czy zwyczajnych plotek, a szatyn stał samotnie obok wyjścia i co jakiś czas odsuwał się na bok innym, chcąc zrobić im przejście. Jimin gdzieś zniknął, ale nie kazał mu czekać, bo zaraz kiedy tłumy przepchnęły szatyna do wyjścia, blondyn wysłał do niego wiadomość, aby za nim nie czekał. To niezbyt podobne do Park'a, ale Kim nie miał zamiaru tego kwestionować, dlatego po prostu uznał, że niższy jest bezpieczny.

Większość ludzi poszła już do domu, ale część zatrzymała się przed stadionem, po prostu rozmawiając lub czekając za taksówką czy autobusem.

Stojąc pod ścianą i nie mając co zrobić z rękoma, włączył telefon, chcąc również zająć czymś głowę.
Nie chciał tego przyznawać, ale po cichu liczył, że spotka jeszcze Jeongguk'a, że jakimś cudem porozmawiają jeszcze chociażby kilka minut, zanim ten wróci do domu. Chciałby pogratulować mu wygranej, powiedzieć mu tyle rzeczy, że jest świetnym kapitanem, że nie mógł oderwać od niego wzroku, pomimo, że nie do końca rozumiał zasady gry.

Ah, nie ma opcji. Prędzej umrze, niż to z siebie wykrztusi. Poza tym, był pewny, że Jeon zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę - widząc tłum fanów i fanek ze szkoły, Kim miał ochotę rzucić się pod pociąg i zapomnieć, że w ogóle istnieje, bo tłum adoratorów nie oznaczał nic innego, niż to, że wszystkie te pochwały może sobie równie dobrze w dupe wsadzić.

- Tae! - głos bruneta zatrzymał robiegane myśli Taehyung'a, który prędko uniósł wzrok znad telefonu. Jeon machał do niego chaotycznie z oddali, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, co doprowadziło do ciepłego, radosnego uśmiechu Kim'a. 

Taehyung machnął dłonią w swoją stronę, sugerując, aby do niego przyszedł, na co wyższy potruchtał niewinnie w jego stronę, doprowadzając do cichego, taehyungowego śmiechu. Z tą ogromną torbą sportową na ramieniu, mokrymi włosami i spoconym czołem, przypominał prawdziwego piłkarza.

Uśmiechnął się miło i oparł o ścianę budynku, widząc, że ciemnowłosy staje naprzeciwko.

- Gratuluję wygranej - zaczął, chcąc powiedzieć to od razu, bojąc się, że w dalszej części rozmowy zwyczajnie zapomni, zatracając się w czekoladowych oczach bruneta i jego pięknym, króliczym uśmiechu.

Otrzymując łagodne, szczęśliwe skinięcie, poczuł jak przyjemne ciarki rozchodzą się po jego ciele, pozostawiając po sobie słodką satysfakcję.

- Jak podobał Ci się mecz? - spytał, jak na oko Taehyung'a nieco zbyt figlarnie, jednak ostatecznie nie skomentował tego w żaden sposób. Zastanowił się chwilę ciut sztucznie; w końcu doskonale znał odpowiedź na to pytanie, jednak chcąc sprawiać pozory niezdecydowanego, odwrócił na chwilę wzrok, udając, że się zastanawia.

- Oprócz tego, że nie rozumiem za bardzo zasad gry, to było naprawdę świetnie. Dobrze grasz, wiesz?

Taehyung, idioto. Jest kapitanem, oczywiście, że wie.

- Naprawdę? - spytał retorycznie z szelmowskim uśmiechem na ustach, zaczepnie mrużąc oczy. - Może w takim razie należy mi się jakaś nagroda? - ogarnął włosy do tyłu i pozwolił sobie zrzucić torbę z ramienia pod ścianę budynku, zaraz obok Taehyung'a.

Nie chciał dźwigać jej dłużej niż to konieczne, bo czuł się już wystarczająco zmęczony i szczerze, ostatnim czego potrzebował, to nabawić się skoliozy.

- Zależy o jakiej nagrodzie mówimy. - przyznał, zaplatając ręce na piersi z delikatnym, urokliwym uśmiechem, lekko bujając się przy tym do przodu i do tyłu.

Jeongguk był niemal pewny, że Taehyung to najpiękniejsza osoba, na którą przyszło mu patrzeć.

- Twój chłopak wygrał przed chwilą mecz, bądź kreatywny - rzucił, a szatyn na sekundę zapomniał jak się oddycha. Szybko jednak rozumiejąc, że starszy nawiązuje do ich nietypowej sytuacji i tego, że od pewnego czasu w szkole i tak są postrzegani jako para, zdusił w sobie chęć odkaszlnięcia. Z ust bruneta brzmiało to aż nazbyt realnie.

- Możesz mnie zabrać na randkę. - uśmiechnął się, mrużąc przy tym lekko oczy.

- Ja ciebie?

- A co, ja ciebie? - spytał ironicznie, nieco przedrzeźniając przy tym wyższego. - Nie targuj się, nie mam dla ciebie innej propozycji.

Jungkook mruknął coś cicho pod nosem, na co Tae wywrócił tylko oczami, czekając za jego ostateczną odpowiedzią.

Starszy miał naprawdę ładne oczy - szatyn już wcześniej zwrócił na nie szczególną uwagę, ale widząc jak te dwa, okrągłe węgielki wpatrują się w niego z udawanym niezdecydowaniem, w szególności się w nich rozkochał. Sposób, w jaki brunet na niego patrzył, jak zabawnie mrużył powieki i lekko marszczył brwi, doprowadzał Taehyung'a do zawrotów głowy. Pomijając to, że Jeon prawdopodobnie patrzył tak na każdego.

- Niech ci będzie, księżniczko. - rzucił w końcu, a na policzki młodszego wkradły się przez to dwa, dobrze widoczne rumieńce. Jeongguk również przybrał nieco na czerwieni, ale nie było to wyraźne, nie odznaczało się szczególnie. Jego policzki oprócz tego, że lekko zarumienione, nie zmieniły się jakoś szczególnie.

Taehyung natomiast czuł, jak te jego płoną i topią się niemal fizycznie, bo wraz z tym zabawnym określeniem przyszła świadomość, że Jeongguk w niedalekiej przyszłości zamierzał zabrać go na randkę.
Z drugiej strony, Tae wyobrażał sobie, jak to będzie wyglądać; zwyczajne spotkanie, czysto przyjacielskie, na którym szatyn boleśnie zetknie się z rzeczywistością i zobaczy, że wyidealizowany w jego głowie Jeongguk przypomina bardziej zwykłego, hetero cis chłopaka z drużyny sportowej.

Z drugiej strony szczerze wątpił w taki obrót sprawy. Nie chciał robić sobie nadzieji, ale coś podpowiadało mu, że Jeon go nie zawiedzie.
W końcu, czy jakiś zwykły, homofobiczny idiota przystałby tak łatwo na propozycje "randki" z drugim chłopakiem? Nawet, jeżeli jest ona udawana. Ktoś nie szanujący mniejszości, innych orientacji, czy zwyczajnych praw człowieka przejmował by się plotkami w szkole, starałby się zaprzeczać. A oni? Grali, udawali, równocześnie nie poruszając tej kwestii z innymi, nie czując potrzeby, aby się tłumaczyć.

Taehyung nie czuł się zawstydzony. Nie czuł potrzeby przepraszania Jeongguk'a, nie zamartwiał się zniszczeniem jego szkolnej reputacji, jego postawy w drużynie. Brunet dawał mu uczucie spokoju, pewnego zapewnienia, że nawet jeżeli nazwą go gejem, to nic, bo go to nie obraża. Bo to normalne.

Tae miał przeczucie, że nie musi się martwić.

- Trzymam cię za słowo.













Proszę pisz ktoś komentarze bo usycham

Chce już skończyć pisać ta jedna zaległą książkę której jeszcze nie opublikowałam, ale nie mogę się zmusić jakoś
Mam już dokładnie rozplanowane wszystko, zostały z 4 rozdziały, ale z czystego lenistwa nie potrafię dokończyć, a 21 listopada już rok pisania zleci 😭😭

school affair || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz