31

238 14 54
                                    

Głośne uderzenie rozniosło się po pomieszczeniu dość głucho, raczej mało przyjemnie dla uszu nieistniejących słuchaczy. Pusta szatnia w trakcie lekcji wydawała się miejscem względnie korzystnym, może nie najbardziej komfortowym, ale zdecydowanie dostarczającym w jakimś stopniu prywatności, przynajmniej tej najmniejszej, ale równocześnie najbardziej upragnionej. Nikt przecież nie słuchał, nikt nie widział, nikt nie był świadkiem, a więc była to prawdziwa forma dość obskurnego zacisza.

Bolesne zderzenie szczupłego ciała niskiego chłopaka z metalowymi szafkami zostało szybko wynagrodzone, zdecydowanie osłodzone w sposób tak piękny, że Park nie mógł nawet na niego narzekać. Ciepłe, miękkie usta ciemnowłosego chłopaka były przecież najlepszą nagrodą, jaką mógł sobie wyobrazić, choć musiał przyznać, że dość niespodziewaną i nigdy wcześniej nawet nie oczekiwaną.

Młodszy sapnął z zaskoczeniem, cofając się o krok do tyłu, w pełni polegając teraz na szafkach i uczuciu przyjemnego mrowienia w podbrzuszu. Miękkie wargi mąciły jego umysł, nie pozostawiając nawet sekundy na zastanowienie, zbędne wątpliwości czy jakiekolwiek wyrzuty. Jimin naprawdę nie chcial myśleć. Nie chciał, aby przez jego głowę przechodziło tysiąc myśli na raz, nie chciał rozsądku ani nawet odpowiedzialności. Chciał pozostać niemy, głupi, chciał oddać wszystkie decyzje drugiej osobie.

Ufał, że to co robią jest dobre. Ufał, że jest im to zwyczajnie potrzebne, przez co zmusił się do zakopania gdzieś na chwilę zdrowego rozsądku, pomimo, że za nic w świecie nie mógł pozbyć się zawstydzenia, strachu czy nieśmiałości. Powtarzał sobie, że ta chwila im się należy, chociaż ten raz wolał pozostać bardziej samolubny.

Ta chwila mu się należy.

Tyle czekania za jedną osobą, tyle rozczarowań i tyle łez wylanych w taehyungowe koszulki, żeby na końcu szczęśliwie ulec mokrym pocałunkom i chłodnym spojrzeniom kocich oczu.

Odetchnął cicho, muskając niedbale policzek starszego.

Dzięki Bogu.

Rozchylając nieco szerzej wargi, z łatwością mógł poczuć, jak starszy się uśmiecha, a właściwie niemal śmieje w jego usta, w reakcji na te drobne westchnięcia, zaskoczone oddechy i marszczone brwi.

Zamykając oczy, Jimin odwzajemnił kolejny pocałunek, z początku dość niepewnie i wstydliwie, nie do końca wiedząc, co tak szczerze powinien zrobić z resztą ciała. Pierwszy raz był w takiej sytuacji, pierwszy raz całował się tak dynamicznie i nagle, w dodatku pierwszy raz z kimś tak dla niego ważnym.

Cholera, on w ogóle pierwszy raz się całował.

No dobra, drugi, ale pocałunek z Taehyungiem nie był nigdy tak istotny.

Ręce niezgrabnie znalazły się na ramionach drugiej osoby, nogi rozchyliły z powodu ingerencji kolana Yoongi'ego, a plecy bezwładnie oparły o zimny metal ze względu na nie do końca wygodną czy chociażby zaplanowaną pozycję.

Mimo wszystko Jimin nie mógł narzekać. Przynajmniej nie zamierzał - a już na pewno nie teraz, kiedy te duże, smukłe dłonie błądziły po jego talii tak czule, a usta tak dokładnie smakowały każdy, nawet najmniejszy fragment pulchnych, czerwonych ust.

Cicho syknął, kiedy wyższy przygryzł jego dolną wargę, pozostawiając po sobie ledwo widoczny ślad swoich zębów. Nie mógł się powstrzymać, oczywiście że nie - jak mógłby to zrobić, kiedy w końcu miał Jimin'a tak blisko tylko dla siebie, skazanego na branie tego, co dostaje? Park mimowolnie mocniej zacisnął palce na barkach Min'a, otworzył niepewnie oczy i zmarszczył brwi, dostrzegając na sobie ostre spojrzenie ciemnych, kocich oczu. Min wydawał się skupiony, wpatrzony w niego zupełnie tak, jakby był dla niego najważniejszy. Jakby Park był teraz jedyną myślą w jego głowie i świadomość tego naprawdę schlebiała młodszemu.

school affair || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz