20

256 15 18
                                    

- Kim Taehyung! - zawołał blondyn, otwierając drzwi do nie swojego mieszkania dość zamaszystym, dynamicznym ruchem. Nie za bardzo zwracając uwagę na starszego chłopaka siedzącego na półokrągłej kanapie, trzasnął nimi i jak gdyby nigdy nic pobiegł w stronę schodów, prawie potykając się o własne nogi.

Rzucił plecak w kąt, czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony przyjaciela, zupełnie, jakby powiadomił go wcześniej o swoim przybyciu.
Nie powiadomił, oczywiście, że nie, ale nadal oczekiwał od Kim'a pełnej gotowości do wysłuchania go dwadzieścia cztery na dobę. Taehyung wiedział, że zgadzając się na przyjaźń z blondynem, zgadzał się tym samym na oddanie duszy diabłu, jednak nie wydawało mu się to zbytnio przeszkadzać - przecież to Jimin, jak można było się na niego gniewać?

- Może do niego idź? - odezwał się starszy, patrząc na blondyna przez ramię. Był przyzwyczajony do takiego zachowania, w końcu znał Park Jimin'a od czasu, kiedy Tae się do niego wprowadził. Byli nierozłączni, więc przyjmując swojego brata do mieszkania, w pakiecie dostał też tego tlenionego, głośnego blondyna. Mus to mus, poza tym nie oczekiwał przecież jakiegoś zbytecznego szacunku czy czegokolwiek innego. Jimin nie był szczególnie wredny, jakoś bardzo irytujący i nie wprowadzał też żadnych zniszczeń, więc jedyne, co mu pozostało, to zaakceptować otaczajacą go rzeczywistość. - Pewnie cię nie słyszał.

I zanim Jimin cokolwiek powiedział, zaraz po słowach Seokjin'a w salonie dało się usłyszeć dźwięk głośnych, pospiesznych kroków z piętra wyżej. Nie minęła nawet minuta, a głowa Taehyung'a wychyliła się zza schodów, witając niższego szerokim, kwadratowym uśmiechem.

- Park Jimin!

- Idźcie już sobie, błagam. - jęknął cierpiętniczo starszy Kim, przełączając kanał w telewizorze z wyraźnym zmęczeniem i rezygnacją wymalowanymi na twarzy.

- A zrobisz nam herbaty?

- A dacie mi wtedy spokój?

- Być może. - szatyn uśmiechnął się miło, czekając na ostateczny herbaciany werdykt, ale widząc, jak jego brat wzdycha ciężko i wstaje z miejsca, krzyknął krótkie "dziękuję!", po czym pociągnął blondyna do swojego pokoju.

Zamykając za sobą drzwi, prawie przesunął małym palcem komodę i wpadł w stertę świeżo wypranych ubrań, które leżały nieposkładane na dywanie, jednak w ostatniej chwili udało mu się jakoś złapać równowagę i bez szwanku dojść do dużej, czarnej pufy. Opadł na miękkie siedzisko, po czym ponaglił przyjaciela do zajęcia miejsca gdziekolwiek tylko chciał, byle, aby zrobił to szybko i opowiedział mu w końcu o wszystkim, co działo się wczoraj.

Taehyung szczerze cieszył się, że Park sam do niego przyszedł. Dostał wczoraj kilka wiadomości, ale zero większego wyjaśnienia, a nie widzieli się dzisiaj w szkole i nie mieli okazji do rozmowy, która najwyraźniej obu była potrzebna.

Jimin zajął miejsce na łóżku wyższego.
Od momentu wejścia do mieszkania czuł się naprawdę podekscytowany, bo w końcu mógł wyrzucić z siebie wszystkie myśli, opowiedzieć o wczoraj, pokazać, jak bardzo się cieszy. Teraz jednak, kiedy już usiadł na miękkim materacu i rzeczywiście miał się odezwać, nieco się speszył.

Wiedział, że Taehyung da mu czas, nie będzie go stresował czy pospieszał, ale przez sekundę zrobiło mu się głupio, że zajmuje mu czas, a kiedy przychodzi co do czego, nie potrafi nic z siebie wykrztusić.

Nie zbierał w sobie miliona myśli na raz, a przynajmniej nie w tej chwili, bo od wczoraj miał wystarczająco czasu, żeby poddać się myślom i scenariuszom, jakie samoistnie napływały mu do głowy. Milion razy przeanalizował już spotkanie z Yoongim z każdej możliwej strony i perspektywy, ale kiedy już rzeczywiście miał wypowiedzieć się jako on, Park Jimin, który autentycznie brał udział w danej sytuacji, gubił się w tych wszystkich opiniach, nie mogąc znaleźć tej swojej.

school affair || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz