Rozdział 4. Projekt z historii

23 3 0
                                    

Wiecie po czym poznać, że jakieś miejsce jest luksusowej i na wysokim poziomie? Po stanie łazienki. To właśnie po niej najprościej można ocenić, jak drogie może być dane miejsce. Łazienki w szkołach w Polsce, przynajmniej te, z którymi miałam styczność, nie należały do najpiękniejszych. W większości były małe, brudne i zimne, ale to przez notoryczne otwieranie okien, które miało pomóc w wywietrzeniu smrodu papierosów. Dodatkowo na próżno było tam szukać mydła, papieru toaletowego, a nawet w najgorszych przypadkach, deski klozetowej. Dlatego doznałam prawdziwego szoku, gdy po raz pierwszy weszłam do łazienki w szkole Malmstrom.

Po pierwsze – do każdego pokoju przynależała jedna łazienka. To było dla mnie prawdziwe zaskoczenie, bo spodziewałam się jednej wspólnej łazienki na całe piętro. Pomieszczenie nie było duże, a w jego skład wchodziła kabina prysznicowa, toaleta i dwie umywalki. Płytki były białe, a ilość szafek była wystarczająca, żeby pomieścić nasze kosmetyki i ręczniki. Większość miejsca zajmowały rzeczy Angelici, ale nie narzekałam. Często kradłam jej podkład, na który moja matka kategorycznie się nie zgadzała, albo wyszukane szampony do włosów, dzięki czemu miałam na głowie wreszcie coś innego, niż siano, które odstaje w każdą możliwą stronę.

Przetarłam zaparowane lustro, po czym to samo zrobiłam z okularami, po czym nałożyłam je sobie na nos. Umyłam zęby, rozczesałam włosy, po czym wyszłam z łazienki. Angelica jeszcze nie spała. Leżała na swoim łóżku i klikała coś w swoim telefonie. Co chwila się uśmiechała, lub parskała śmiechem.

— Z kim piszesz? — spytałam, ładując się do swojego łóżka. Na mój głos zesztywniała, po czym zablokowała telefon i odłożyła go na szafkę nocną.

— Z nikim.

Okej?

— Wybacz, po prostu... uśmiechałaś się i...

— Oglądałam śmieszne kotki na tik toku.

— Od kiedy ty masz tik toka? — zdziwiłam się, bo pamiętałam, że jeszcze dwa miesiące temu była kategoryczną przeciwniczką tej aplikacji.

— Joe mnie przekonał i... — przerwała, jakby nagle zorientowała się, że powiedziała za dużo. A ja w mig uporządkowałam sobie wszystko w głowie i już rozumiałam, o co tu chodziło.

— Ty i ten cały Joe... jesteście blisko?

Angelica rzuciła mi szybkie spojrzenie, po czym wzruszyła ramionami.

— Rodzice przyjęli go do pracy dwa tygodnie temu. Wydaje się w porządku.

— Mówiłaś, że się zaprzyjaźniliście.

— Tak, no nie jest to chyba karalne, nie? — jakaś agresywna nutka w tonie jej głosu sprawiła, że miałam ochotę wycofać się z tej rozmowy, jednak nim zdołam machnąć na to ręką, Angelica kontynuowała, a jej głos z każdym słowem stawał się coraz bardziej zdenerwowany. — Nie każdy kontakt z mężczyznami może prowadzić tylko do jednego, wiesz? Joe jest cudownym chłopakiem i ciężko pracuje na swoje utrzymanie. Bardzo go lubię, ale to nie to samo, co z Olivierem. Z nim łączy mnie coś więcej. Jesteśmy z tej samej klasy społecznej, możemy mieć wspólną przyszłość, a Joe... moi rodzice nigdy by się nie zgodzili, żeby... nie żebym chciała, to przecież tylko ogrodnik i... — Zmarszczyła brwi, po czym posyła mi tak gniewne spojrzenie, że miałam ochotę się skulić. — Z resztą, co cię to obchodzi?

— Ale ja...

— Wiem, że moje życie jest dużo ciekawsze od twojego, ale może z łaski swojej się od niego odpieprz, co? Ja nie wtrącam się w twój związek z Amadeuszem.

— Właściwie to...

— Zmęczyła mnie ta rozmowa. Dobranoc.

Po tych słowach zgasiła lampkę nocną, po czym odwróciła się do mnie plecami. Nie wiem, czy tak szybko zasypia, czy po prostu nie miała ochoty już ze mną rozmawiać, ale więcej się nie odezwała. Ja z kolei starałam się zagłuszyć wyrzuty sumienia. Wiem, ze nie zrobiłam nic złego, zadałam tylko pytanie, ale jednak z jakiegoś powodu paliło mnie poczucie winy. Zupełnie jakbym sama pchała ją w ramiona Joe.

MalmstromOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz