** rok po tym zdarzeniu **
Przez ten rok działy się różne rzeczy jak napszykład to że bracia odkryli że Vincent ma astmę lub Shane zapadł w bulimię i anoreksje o której nikt oprócz niego nie wiedział. Co do Vincenta. Jego astma się pogarszała i Bał się że będzie to wyglądać tak jak było to kiedy był młody. Will naprawdę zakazywał mu rzeczy które mogły wpłynąć na niego źle ale on zawsze odmawiał pomocy i dobrej rady no kto by się spodziewał. U Shane'a nikt nie zauważył zmian bo nikt się nim nie interesował. Dopiero jak zaczął się zamykać w pokoju na parę godzin, dni... czasem tygodni...
Głodził się, nie schodził na posiłki, był... inny.Pov: Vincent
Znowu praca. Siedziałem w swoim biurze i wypełniałem papiery. Nadeszła godzina obiadu więc poszłem do kuchni i z laptopem usiadłem przy wyspie.
- Shane znowu nie zszedł... martwie sie o niego. - Powiedział do mnie Will
- Pójdź do niego sprawdzić proszę.
Przytaknął i poszedł do pokoju Shane'a. Po chwili gdy usłyszałem płacz Shane'a I wołającego mnie Willa odrazu do nich poszłem.
Pov: Shane
Znów się ciąłem. Znów do tego wruciłem. Znów się głodzę... niewiem ile to trwa 3 miesiące.... może 5 .
Usłyszałem otwieranie drzwi za późno... byłem bez bluzy. Myślałem że nikt się mną nie interesuje i tu nie wejdzie...-Shane... -słyszałem jak Will'owi łamał się głos
- Wyjdź. Proszę wyjdź- powiedziałem nerwowo i walczyłem z łzami.
Will podszedł i mnie przytulił - Nie, wypłacz się jak tego potrzebujesz... powiesz mi czemu to robić proszę?
Zacząłem płakać. Will zawołał Vincenta. Po chwili zobaczyłem go w progu drzwi. Dalej płakałem. Miałem atak paniki... to dla mnie za dużo...
- Shane. Czemu... - to nie był Vincent. Łamał mu się głos. Popatrzyłem sie na niego. On płakał. Wstałem I podeszłem do niego.
- Przepraszam - przytuliłem go - Przepraszam Przepraszam Przepraszam...
Przytulił mnie spowrotem i głaskał po plecach. On naprawdę płakał. Odsunął się odemnie i popatrzał. Byłem wychudzony, blady i miałem pełno cięć na rękach nogach i brzuchu.
-prosze chodź do biblioteki a potem coś zjeść Shane. - Nareszcie ktoś się o mnie troszczył. Tylko że był to Vincent.
- Nie dam rady... - urwał mi się film.
Pov: Vincent
Shane zemdlał. Oddychał naprawde płytko. Zabrałem go do auta I z nim I Willem pojechaliśmy do szpitala.
Pov: Adrien
Vincent do mnie zadzwonił. Odebrałem.
- Witaj Vincencie. Co takiego się stało że dzwonisz?- Shane... On jest w szpitalu. Ciął sie I głodził... jest w naprawde źle jest w stanie krytycznym. Ma jakieś 30% na przeżycie... przyjedź proszę jak byś mógł
- oczywiście już jade kiedy to sie stało. Ile on sie głodził... czemu...
- nie wiem przyjedź.
Rozłączył się. Pobiegłem szybko do auta I pojechałem do szpitala. Szybko pobiegłem do sali Shane'a. Usiadłem obok niego i zacząłem płakać...
**miesiąc później**
(TW. ŚMIERĆ )
Z Shanem było coraz gorzej. Nie mógł już sam oddychać. To był okropny widok. Patrząc się na swojego chłopaka w szpitalu umierającego. Podawali mu morfinę żeby tak nie cierpiał. Mój zawsze szczęśliwy uśmiechnięty chłopak teraz umierał... nie mogę na to tak patrzeć. Samo myślenie przyprawia mnie o łzy. Kocham go nie chce go stracić. Czemu to musi być akurat on. Nagle przestał oddychać. Lekarze przybiegli i kazali nam wyjść... płakałem. Miałem atak paniki i nie pamiętam za dużo... ale po tym lekarz wyszedł i powiedział....
Że Shane nie żyje...
Zamórowało mnie...
Przytuliłem się szybko do Vincenta, nie wiem czemu był najbliżej... zacząłem płakać mu w ramie. Czułem się przy nim bezpiecznie, tak jak u Shane'a. Uspokoiłem się i Vincent kazał mi wracać do domu odpocząć. I tak bym nie zasnął więc pojechałem z Vincentem do willi Monetów.×××
Witajcie duszki kochane moje troche dłuższy roździalik dobry chyba wyszedł. Przepraszam za błędy
Dobrego dnia / nocy ❤️❤️
CZYTASZ
Rodzina Monet || Zakochanie || {ZAWIESZONE}
Romantikpojebało mnie... ogl pomysł na książke wziął sie pisząc RP kiedy w nocy nas odkleiło...no jakoś tak wyszło.... tw samookaleczanie sceny 18+ treści drastyczne Śmierci ... czytasz na własną odpowiedzialność.. :>>