Słoneczne promienie raziły moje jeszcze zaspane oczy. Otworzyłam je ciężko patrząc wprost na moje odbicie w lustrze. Niechętnie podniesłam swoją sylwetką do pozycji siedziącej i sięgnełam po telefon. Spojrzałam na godzine. Uśmiechnełam sie na widok godziny. Wkońcu weekend moglam spać do poźna i nie mieć wyrzutów sumienia.
Wstałam z łóżka, wzięłam potrzebne ubrania i ruszyłam do łazienki. Wziełam szybki prysznic i nałożyłam na twarz lekki makijaż. Ruszyłam do kuchni mając zamiar zjedzenia ciepłego śniadania ,nigdzie sie nie spiesząc. Robiąc śniadanie mój telefon wibrował ale nie przejełam się tym zbytnio bo miałam dzień wolny więc nikt z pracy do mnie nie dzwonił. Z pełnym talerzem jedzenia ruszyłam w strone kanapy aby wygodnie usiaść i rozkoszować się moim własnoręcznie robionym posiłkiem. Położyłam talerz na małym czarnym kwadratowym stoliku. Właczyłam telewizor, a gdy moja ręka sięgneła po talerz. Lekko zdrętwiałam.
Obok mojego talerza leżało zdjęcie. Skąd tu sie wzieło? Jedyne co mogło zostać pozostawione przeze mnie na stoliku to nie starty kurz. Od ponad dwóch tygodni jedynie co robiłam w swoim domu to zaspokojenie chęci na sen czy lekkie odświeżenie się. Niepewnie siegnełam w strone zdjęcia . Złapałam za skrawek papieru na ktorym widniały 4 osoby. Tak dobrze znane mi osoby z mojego liceum. Spędzałam z nimi każdy dzień a czasami nawet każdą noc gdy najbardziej nieznośny z nas wszystkich ubzdurał sobie nocny maraton filmowy. Były także sytuacje gdy ten najbardziej upierdliwy przychodził do mojego pokoju, wdrapywał sie pod moja pościel mocno mnie przytulając, a gdy pytałam co robi i kazałam mu wyjść ten wpatrywał sie swoimi niebieskimi jak ocean teczówkami w moje zielone oczy przeszywajac mnie wzorkiem i mówił, że pod jego łóżkiem są potwory i boi spać sam. Dobrze wiedział jakie wrażenie na innch robił swoimi niespotykanymi tęczówkami. Bezczelnie wpatrywał sie w głąb oczu swojej ofiary hipnotyzując do tego stopnia, że ta nie mogła wyrazić sprzeciwu. Pieprzony Satoru.
Spojrzałam na kolejną osobę na zdjęciu. Zobaczyłam siebie. Szeroko uśmiechałam się obejmując tym samym moją przyjaciółke Shoko. Obie słodko wykrzywiałyśmy wargi w góre, stykajac sie policzkami. Nasze policzki były zaczerwienione przez zdenerwowanie jakie wywołał u nas Satoru. Za nami stał Gojo wraz z Suguru. Białowłosy złapał swoim przyjaciela za ramię i przycisnął do swojej klatki piersowiej. Gest Gojo lekko go rozbawił co było widać na twarzy ciemno włosego. Satoru przybrał slodką minke jednoczesnie pokazując swój różowawy język, natomiast Geto włożył ręke do kieszeni i lekko sie usmiechnął.
8 lat wcześniej
Dwie nastolatki szczęśliwe wracały z centrum Tokio. Obie ręce miały załadowane dużymi papierowymi torbami z ciuchami. Postanowiły, że tą sobotę spędzą tylko we dwie ignorując płeć przeciwną, która przez inne dni nie dawała im spokoju. Weszły do pokoju zielono okiej i ciężko opadły na jej łóżko.
-jestem wykończona- powiedziała ciężko wzdychając brązowo oka Shoto.
- pamiętasz ja mówiłaś, że odpoczniemy sobie od tych dwóch nieszczęśników, a raczej jednego?- zapytała zielonooka na co obie wybuchły śmiechem
- może i mówiłam. Ale to nie zmienia faktu, że jestem mniej zmęczona niż gdybym spędziła ten dzień z niebieskookim przystojniakiem.- oznajmiła z ubawem Shoto.
- przystojniakiem? Czyżby coś bylo na rzeczy?- zapytała zielono oka jednoczesnie podnosząc się do tureckiego przysiadu zalotnie spoglądając na przyjaciółke.
-nie ble fu.Powiedziałam to z ironią, pozatym to on się do Ciebie klei a nie do mnie. - powiedziała brązowo oka siadając tak samo jak dziewczyna na przeciwko.
Rose słysząc od przyjaciółki, że ten Satoru sie do niej klei lekko sie zaczerwieniła na myśl o niebieskich oczach najsilniejszego z uczniow liceum jujutsu. Szybko oprzytomniała widząc jak przyjaciółka wpatruje się w jej twarz śmiejąc sie z jej zaczerwienionych policzków.
- on mi się nie podoba. Znaczy no wiesz może i jest przystojny, temu nie zaprzecze ale mnie denerwuje i nie wyobrażam sobie żyć z kimś tak aeoganckim jak Satoru do końca życia. O jego przebiegu nawet nie wspomne- powiedziała lekko rozbawiona dziewczyna wiedząc że może swobodnie nazywać go kobiecarzem bo wkońcu nim był. Obie nastolatki śmiały sie do tego stopnia, że ich brzuchy zaczeły ich boleć.
-Dobra koniec tematów o Satoru. Jak nadal będziemy o nim gadać podwyższymy mu tym i tak wysokie ego I POSTANOWIŁYŚMY WKOŃCU ŻE SOBOTA JEST NASZA BEZ NICH.- oznajmiła brązowa oka niebezpievznie łapiąc Rose za ramiona na co ta przełkneła śline.
-A no tak zapomniałabym- powiedziała Rose uwalniając się z ucisku przyjaciółki, wstając z łóżka i kierujac sie w stone zakupów. Nerwowo przeszukiwała każdą z toreb szukajac igły w stosie siana.
- MAM!- krzykneła zadowolona unosząc do góre małe pudełko.
- jednak go kupiłaś?- zapytała Shoto pochodząc do przyjaciółki.
-Słuchaj bierz to, ubieramy się i idziemy zrobić sobie wspólną fotke.- oznajmiła Rose podając przyjaciółce obcisła czarną sukienke. Na zakupach stwierdziły, że nia mają żadnych podobnych sukienek co niszczyło ich plan ubrania się tak samo. Ubranie tych samych ciuchów było dla nich czymś jednoczącym. Żadna z nich nie miała so tej pory odwagi ubrać obcisłej sukienki bez ramiączek. Ale gdy obie ubrały to samo czuły sie nawzajem wspierane.
CZYTASZ
Gojo Satoru X Rose
RomansaRiko Rose jedna z najlepszych czarowników w liceum jujutsu kaisen postanawia opuścić je dla jak sadzi swojego dobra i innych. Wiedzie spokojne życie z dala od wszelkich klątw i mocy ale ktoś krzyżuje jej plany.