Wojna się skończyła i Jasna strona mogła świętować zwycięstwo. Była piękna słoneczna pogoda. W samym centrum Londynu w niewielkim mieszkaniu mieszkała pewna brązowowłosa czarownica, która dwa lata temu ukończyła Hogwart, czyli szkołę, w której uczono magii. Z każdego przedmiotu dostała najwyższe stopnie. Świat stał przed nią otworem, jednak ona wolała pracę w mugolskiej księgarni, która była bardzo przytulna.
Hermiona Granger właśnie kończyła śniadanie, następnie udała się do swojego azylu, świata książek. Dziś pracowała ze swoją przyjaciółką Helen. Dziewczyna dzieliła z Hermioną swoje tajemnice, jednak Hermiona ukrywała przed nią fakt, że jest czarownicą. Nie była pewna jak jej przyjaciółka na to zareaguje. Dzisiejszego dnia nie było zbyt wielu klientów. Helen poinformowała Hermionę, że idzie na zaplecze po kilka książek.
Gryfonka segregowała alfabetycznie książki, z tego względu, iż klienci zazwyczaj je przestawiali. Nagle usłyszała dzwonek informujący, że przybył nowy klient. Odłożyła książki na stołek stojący tuż obok niej i udała się do przybysza.- Witam serdecznie, czy mogłabym w czymś pomóc? - zapytała osobę stojącą przy ladzie nawet na nią nie spojrzawszy, ponieważ była zajęta poprawianiem włosów. Dopiero po chwili skierowała swój wzrok na przybysza i zaniemówiła. Przed nią stał jej były profesor eliksirów we własnej osobie. - Profesor Snape?
- Cóż za dedukcja panno Granger. - zakpił z niej mężczyzna stojący przed nią. Widać, że jego charakter po wojnie czarodziejów się nie zmienił, nie to, żeby Hermionie na tym zależało. Jednak jego wygląd zmienił się diametralnie, to nie był ten sam Snape, którego dziewczyna kojarzyła z czasów nauki. Był zadbany, nabrał mięśni, było widać, że regularnie ćwiczy na siłowni, jego włosy nadal były długie, jednak nie były tłuste jak zawsze. Cera mężczyzny nabrała zdrowego koloru. Ubrany był tak jak wszyscy mugole. Czarne lniane spodnie, biała koszula, oraz zamszowe czarne buty. Hermiona mogła nawet wyczuć piękny zapach wody kolońskiej pachnącej lekkim piżmem i wanilią. Nie mogła uwierzyć, że ten oto mężczyzna stojący przed nią to jej były nauczyciel, wyglądał zupełnie inaczej niż go zapamiętała. Patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami i uchylonymi lekko ustami, nie była w stanie skleić zdania. - PANNO GRANGER!
To ją otrzeźwiło. Zarumieniła się i spuściła głowę. Choć co chwilę jej spojrzenie wędrowało do Mistrza Eliksirów. Musiała przyznać, że jej się spodobał. „Hermiono, daj spokój! To dupek z lochów", ale jednak coś, jakiś cichy głosik mówił jej coś innego: „Był po stronie Zakonu".
- W czym mogę Panu pomóc? - zapytała ponownie, jak gdyby nic, odganiając od siebie rozmyślania o czarnowłosym.
- Macie „Władcę Pierścieni" wydanie kolekcjonerskie?
- Niestety w poniedziałek nam się wyprzedało. Ale mogę zamówić i najpóźniej przyjdzie w piątek.
- W takim razie zamów mi.
- Dobrze - klikała kilkakrotnie w klawiaturę, aż w końcu po tym jak skończyła to pierwszy raz od momentu jak wszedł do księgarni spojrzała na niego i jej orzechowe oczy napotkały jego czarne niczym węgiel oczy. Patrzyli na siebie przez długie minuty, a może i godziny. Hermiona nie patrzyła na czas, ponieważ coś ją zahipnotyzowało w jego spojrzeniu. Nie doszukała się w nim żadnej drwiny, żadnej pogardy, czy nienawiści. Spojrzenie było takie ciepłe. Dziewczyna była bardzo zaskoczona, tym, że Snape zrzucił przed nią swoją maskę bezdusznego dupka, jakim go zapamiętała w Hogwarcie. Postanowiła w końcu przerwać połączenie i czerwona jak burak spuściła spojrzenie i powiedziała mu, że zamówienie będzie do odbioru w piątek. - Czy coś jeszcze dla Pana będzie?
- Nie, dziękuję. Do zobaczenia panno... Hermiono - powiedział do niej, a następnie wyszedł z księgarni. Kątem oka widział, że dziewczyna zarumieniła się jeszcze bardziej. Jak bardzo wielką radość mu sprawiało to, że doprowadzał tą dziewuchę do zawstydzenia. Miał nad nią całkowitą kontrolę. Oj, jak się cieszył z tego, że będzie miał okazję ją jeszcze trochę pomęczyć w piątek.
***
Severus Snape przeżył wojnę, cały plan miał opracowany z Albusem Dumbledorem. Pracował przez wiele lat nad opracowaniem eliksiru, który przywróciłby osoby, które zostały zamordowane, jednak te osoby miały przedtem wypić eliksir. Kiedy więc prace nad eliksirem były w końcowej fazie to spotkał się z Dyrektorem, który go poinformował, że młody Malfoy dostanie rozkaz zabicia go. Dlatego obmyślił ze swoim szpiegiem doskonały plan, który miał na celu utwierdzenie pozycji Severusa w szeregach śmierciożerców, ale równocześnie nie doprowadzając go do wyrzutów sumienia. Zabił Albusa, większość zwolenników Czarnego Pana to widziała. Odbył się pogrzeb, jednak Severus otworzył jego grób, a następnie Albus z młodszym mężczyzną rzucili serię skomplikowanych zaklęć, gdzie w miejsce w którym przed chwilą leżał Dumbledore pojawiła się atrapa, do złudzenia przypominająca samego Albusa.
Jutro miało się odbyć pierwsze spotkanie Zakonu Feniksa od dłuższego czasu. Mieli na nim się pojawić wszyscy, którzy przeżyli. A Dumbledore miał się ujawnić i wytłumaczyć wszystko pozostałym.
Severus nie znosił być sentymentalny, ale jednak wspominał zmarłego Remusa Lupina, który tak na prawdę nigdy nic mu nie zrobił, jedynym jego minusem było to, że przyjaźnił się z Potterem i Blackiem. Dlatego też warzył mu co miesiąc eliksir tojadowy z ulepszoną recepturą, gdyż nic do niego nie miał, w sumie nawet go lubił.
Wspominał także Nimfadorę Tonks. Była roztrzepaną fajtłapą, ale zawsze wprowadzała wesoły nastrój, gdziekolwiek była.
No i Fred Weasley. Nawet nie umiał sobie wyobrazić jak bardzo śmierć brata przeżywa jego bliźniak.
Było jeszcze wielu czarodziejów i czarownic, którzy zginęli, ale Severus powiedział sobie dość, nie chciał zbyt mocno rozpamiętywać. Odwinął rękaw koszuli i spojrzał na pozostałości po Mrocznym Znaku. Był już wyblakły, ale wciąż widoczny. Wpatrywał się w niego bardzo długo i zastanawiał się jak mógł być takim idiotą, że dołączył do największego bydlaka na świecie, czyli Lorda Pierdolonego Voldemorta.
Jego rozważania przerwała sowa, która przyniosła list. Severus rozwinął list i przeczytał go.„ Severusie,
Do zobaczenia jutro, spotkanie Zakonu w Norze?Albus Dumbledore"
Severus westchnął ciężko i odpisał. Następnie znów pogrążył się w myślach. Kiedy Nagini go ukąsiła to myślał, że umiera, dał Potterowi wspomnienia, jego osobiste wspomnienia, a Potter podzielił się nimi z całym czarodziejskim światem. Przeklęty Potter.
„Koniec rozmyślań na dziś!"
Nalał sobie najlepszej mugolskiej whiskey i rozsiadł się wygodnie w swoim ulubionym fotelu. Przywołał książkę, którą bardzo lubił czytać „Makbeta" i pogrążył się w lekturze, całkowicie się odprężając.
***
Wróciła do domu. Wyjęła czerwone wino i kieliszek, a następnie nalała sobie wina i podeszła do kanapy. Usiadła i rozmyślała o tym, dlaczego Snape się pojawił w księgarni, w której pracuje. Zmienił się na lepsze, choć jego charakter nie uległ zmianie.
Hermiona po skończeniu szkoły znalazła mieszkanie w centrum Londynu, oraz dobrze płatną pracę w mugolskiej księgarni. Postanowiła odciąć się od świata magii i żyć jak mugolka. Różdżkę miała dobrze schowaną i od dawna jej nie używała. Jedyne od czego nie mogła się odciąć to sowy, które przynosiły jej listy od przyjaciół, z którymi nie kontaktowała się od dawna.
Jutro miało się odbyć spotkanie Zakonu Feniksa. Jeszcze nie wiedziała, czy pójdzie, czy nie.
CZYTASZ
Wolność
FanfictionHermiona od czasu zakończenia Wojny i ukończenia szkoły postanawia się odciąć od świata magii. Czy uda jej się tego dokonać? Co się stanie, gdy pewnego dnia spotka Mistrza Eliksirów, który powinien nie żyć? I co ma z tym wszystkim wspólnego Albus Du...