Inaczej

79 5 0
                                    

Dedykacja dla severusek-szajbusek , bo często tu zaglądasz 🙂❤️.

____________________________

Hermiona Granger, wszechwiedząca Gryfonka nie wie jak się je pałeczkami. Wiedziała wszystko, całą historię Hogwartu, jak i magii miała w jednym małym paluszku. Jednak nie miała pojęcia jak obsługiwać się pałeczkami. Była zawstydzona i skołowana, a Snape przez cały wieczór się z niej nabijał, co nie podobało się dziewczynie, ale postanowiła nie zwracać uwagi na niego. Kiedy już zjedli to wstali od stołu i Severus zaproponował, że odprowadzi dziewczynę do domu, a ona się zgodziła chętnie. Szli spacerem rozkoszując się swoim towarzystwem. Zaczęli rozmawiać i było bardzo miło. Hermiona się zdziwiła, że ma z mężczyzną tyle wspólnych tematów. Nawet nie zauważyła, że doszli do jej mieszkania. Czarnowłosy pochylił się i mogła wyczuć jego piżmowy zapach. Pocałował ją w policzek i wyszeptał do ucha „Do jutra, Hermiono".
Czuła jego zapach, oraz oddech, a jego twardy, oraz uwodzicielski głos powodował u niej ciarki na ciele. Było jej tak gorąco, myślała, że się zaraz roztopi. Severus popatrzył jej w oczy, które były lekko przymkniete i zamglone. Uśmiechnął się i teleportował się do własnego domu. Hermiona stała jeszcze przez jakiś czas w miejscu, a kiedy już się uspokoiła to weszła do mieszkania i poszła się przygotować do spania. Musiała przyznać, że bardzo miło spędziła dzień ze Snapem. Ona mu się podoba? On coś do niej czuje? Nie mogła w to uwierzyć. A może się z niej nabija? To całkiem możliwe. Stwierdziła, że nie będzie na razie się tym przejmować. Spróbuje się z nim zaprzyjaźnić. Może przestanie się do niej zwracać po nazwisku. Liczyła na to, że teraz się wiele zmieni. Da mu szansę na przyjaźń.

Po jaką cholerę jej to powiedział? Był skończonym osłem, był kretynem do potęgi. Przyjaźń? Cholera, w co się wpakował? Wiedział, że nie może się wycofać. Ale właściwie to nic nie ma do stracenia. Podobała mu się, była atrakcyjna. Jednak wygłupił się mówiąc jej to. Co ona sobie pomyśli? Nie, stop. Da radę. Zaproponował jej przyjaźń, więc na razie to wystarczy. Nie był w stanie powiedzieć, czy ją kocha, na to było jeszcze za wcześnie. Przecież nic jej nie zadeklarował, żadnego wyznania miłości i innych bzdet. Tylko przyjaźń. Przecież to logiczne, że ona nie będzie chciała z nim się związać, widziała w nim pewnie potwora. Wiedział, że jego aparycja jest okropna, był brzydki, był monstrum. A ona, ładna kobieta na pewno nie zechce być z nim w związku. Nie liczył na to, wiedział, że może o tym tylko pomarzyć. „Dość!" powiedział sobie w myślach.
Zabrał butelkę brandy i usiadł w swoim fotelu. Wypił duży łyk prosto z butelki i myślał o dziewczynie z brązowymi włosami, co z tego, że były to kudły jak ich właścicielka była bardzo atrakcyjna. Brandy zawsze powodowała u niego nostalgiczny nastrój. Kiedy skończył całą butelkę to odstawił ją na stoliczek i udał się do składzika skąd zabrał eliksir o kolorze niebieskim, odkorkował i wypił do dna. Natychmiast poczuł się lepiej. Alkohol wyparował z jego organizmu. Przebrał się w pidżamę i poszedł spać.

***

Wciąż myślała nad jego słowami poprzedniego dnia. Zaskoczył ją. Nie wiedziała czy może mu ufać. Zaproponował przyjaźń co do której nie była do końca przekonana. Czy było warto? Czy nadal będzie się do niej zwracał po nazwisku? Poszła do łazienki, gdzie zabrała szybki i gorący prysznic, a następnie owinięta w ręcznik podeszła do toaletki by zrobić makijaż. Postawiła na delikatność. Pomalowała oczy brązowym cieniem, dała róż na policzki, pociągnęła rzęsy mascarą, na koniec pomalowała usta bezbarwnym błyszczykiem. Podeszła do szafy by znaleźć odpowiedni strój. Tym razem chciała postawić na prostotę, więc ubrała zieloną bluzkę z długim rękawem i dżinsy. Założyła trampki i gotowa wyszła z domu, zamknęła drzwi, by się teleportować pod jego dom. Podeszła do drzwi i zapukała czekając na zaproszenie.

Wstał o świcie, poszedł do kuchni gdzie wypił mocną czarną kawę, ubrany w dresy wyszedł pobiegać. W poniedziałki i wtorki biegał wcześniej niż zwykle, bo już o dziewiątej przychodziła Hermiona. Wyszedł i biegał po parku, zrobił kilka okrążeń i wracał truchtem do domu. Kiedy zbliżał się do celu zobaczył jak Hermiona stoi pod drzwiami. Przyspieszył kroku, by w następnej chwili znaleźć się za nią.

- Witaj, Hermiono! - powiedział zdyszany, zaskoczona dziewczyna odwróciła się do tyłu i zobaczyła całego spoconego Mistrza Eliksirów, gdzie mokra koszulka przylegała do jego ciała uwydatniając mięśnie. Zaczerwieniła się jak dorodny pomidor.

- Emm... Witam, dzień dobry Panu. - powiedziała patrząc w swoje nogi. Była totalnie onieśmielona. Severus uśmiechnął się i ortworzył drzwi, zapraszając ją do środka. Dziewczyna weszła i popatrzyła na niego niepewnie wciąż będąc czerwoną.

- Ja pójdę pod prysznic, a Ty idź do biblioteki, gdzie na stoliku masz naszykowaną książkę z którą się masz zapoznać. Wiesz, gdzie jest biblioteka, prawda?

- Tak. - i już jej nie było. Severus szeroko uśmiechniety poszedł do swojej łazienki. Wszedł pod prysznic, pod zimną wodę. Tak, zimny prysznic to było to czego potrzebował. Stał pod prysznicem dość długo, ale nie za długo. Zakręcił wodę i poszedł do szafy, z której wyjął czarne lniane spodnie i niebieską koszulę. Na bosaka poszedł do kuchni, by przyrządzić śniadanie, jednak przedtem zapytał dziewczynę, czy z nim zje, odpowiedziała, że już zjadła. Będąc w kuchni poprosił skrzata domowego by mu zrobił śniadanie, oraz kawę ze śmietanką. Po pięciu minutach wszystko miał na stole. Na talerzu miał jajko sadzone, dwie kiełbaski i kawałek bekonu. Szybko zjadł, przeglądając pobieżnie proroka codziennego. Kiedy skończył to zabrał ciepłą kawę i poszedł do swojego ulubionego fotela, postawił kawę na stoliczku i przywołał książkę, była ona mugolska, nazywała się „Zbrodnia i Kara". Mało kto wiedział, ale Severus bardzo lubił mugolskie książki, były interesujące. Po pięciu rozdziałach poszedł do biblioteki. Podszedł do Hermiony.

- Hermiono, skończyłaś już? - zapytał delikatnie.

- Prawie, za chwilkę skończę, proszę Pana. - odpowiedziała.

- W takim razie jak skończysz to zejdź do salonu.

- Dobrze.

Wyszedł. Po chwili znalazł się w salonie. Podszedł do barku i stwierdził, że mały kieliszek Ognistej może wypić. Nalał więc napój do naczynia i jednym łykiem wypił całą zawarość.

Hermiona właśnie skończyła czytać bardzo ciekawą książkę na temat eliksirów leczniczych. „Dwadzieścia eliksirów, które uleczą wszelkie rany". Była zafascynowana lekturą. I już wiedziała, że będą dziś przyrządzać coś leczniczego. Ciekawiło ją jaki eliksir przyrządzą. Zeszła do salonu i zobaczyła Mistrza Eliksirów siedzącego na fotelu. Kiedy powiedziała, że skończyła to mężczyzna wskazał jej fotel. Zmarszczył brwi nim się odezwał.

- Hermiono, zastanawiałem się, czy... to znaczy chciałbym abyś się zwracała do mnie po imieniu. jeśli to nie jest problem.

- Ale...

- Słucham?

- Nie wiem, bedzie mi trudno się przestawić.

- Rozumiem, jednak byłoby mi niezmiernie miło. - powiedział lekko się uśmiechając. - A teraz chodźmy do laboratorium.

WolnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz