Dziurawy Kocioł

81 4 0
                                    

Wstała. Udała się pod prysznic. Umyła się malinowym żelem, a włosy kokosowym szamponem. Wychodząc zabrała puchowy ręcznik i się nim wytarła. Ubrała się w luźne ubranie i poszła do kuchni, gdzie zrobiła sobie jajecznicę na boczku na śniadanie i kawę z mleczkiem i dwoma łyżeczkami cukru. Gotowe śniadanie zabrała do stołu i usiadła na krześle. Zaczęła jeść i rozmyślała. Śnił jej się Snape, ten Snape. Mistrz Eliksirów, dupek z lochów. Nie wiedziała dlaczego o nim śniła, nie żywiła do niego żadnych uczuć prócz szacunku i podziwu. Ten sen był bardzo realistyczny, jakby wydarzenia z niego miały na prawdę miejsce. To niedorzeczne, przecież... chociaż nawet jej się podobał, był atrakcyjny i mógł się podobać kobietom. Tyle, że Hermiona nie miała do niego żadnych romantycznych uczuć, więc dlaczego miała taki sen? Była absolutnie zdezorientowana. Był dla niej miły, ale za chwilę taki jak zawsze - wredny Mistrz Eliksirów. Jak człowiek mógł się aż tak zmieniać? W jednej chwili miły i czuły, a w następnej wredny i sarkastyczny. Ale w końcu był podwójnym szpiegiem, co oznaczało, że potrafił idealnie kierować swoimi emocjami. Czy podobał jej się? Tak, ale wiedziała, że on się nią nigdy nie zainteresuje. Była nijaka.
Jej rozmyślania przerwała sowa, która wylądowała przed nią na stole trzymając list w dziobie. Hermiona wzięła list i poczęstowała ją kawałkiem bekonu. Otworzyła list i widziała cieńkie pismo swojej przyjaciółki. Przeczytała list, w którym była zawarta prośba o spotkanie. Dziewczyna westchnęła i odpisała na odwrocie, że się spotka z przyjaciółką, ale dopiero po siedemnastej.
Ginny Weasley była jej przyjaciółką przez wiele lat. Zawsze mogły na siebie liczyć i zawsze się wspierały. Hermiona zastanawiała się, czy Ginny będzie chciała się z nią nadal przyjaźnić po tych dwóch latach. Szczerze mówiąc skrycie na to liczyła.
I tu na scenę wkracza Draco Malfoy. Czy na pewno się zmienił na lepsze? Nie była tego pewna, ale skoro ożenił się z Ginny, którą od zawsze uważał za zdrajczynię krwi to coś to musi znaczyć. Ta myśl przeważyła i postanowiła mu dać drugą szansę. Miała nadzieję, że chłopak jej nie zmarnuje.

Poszedł do laboratorium, gdzie zaczął warzyć eliksiry do apteki, jednak nie mógł się skupić na pracy. Jego myśli zajmowała pewna brązowooka Gryfonka z burzą brązowych włosów. Tak, od momentu kiedy zbudził się ze snu to myślał o niej nieustannie. Po wojnie wyszczuplała, jej sylwetka była idealna. Odkąd spojrzał w jej czekoladowe oczy to się w nich zakochał, były duże i piękne. Czuł coś do niej, ale nie potrafił zdefiniować tego uczucia. Czy mu się podobała? Owszem, ale czy aż w takim stopniu by stworzyć z nią związek? Nie, nie i jeszcze raz nie. To Gryfonka. Nie mógł sobie pozwolić na słabość, a za taką właśnie uważał miłość. Poza tym kto by chciał starego dziada, byłego śmierciożercę z nieciekawą przeszłością. Chyba jakaś desperatka. Idiotyzm, jak mógł w ogóle o czymś takim pomyśleć.

***

Weszła do księgarni i udała się na zaplecze. Była tam już Helen, która gdy tylko zobaczyła Hermionę to aż zapiszczała z radości i rzuciła się na nią. Panna Granger aż się zachwiała, ale oddała uścisk przyjaciółce. Lubiła Helen za taką bezpośredność. Kiedy blondynka ją puściła to odłożyła torebkę na krzesło i usiadła z Helen przy stoliku by poplotkować choćby przez chwilę. Do otwarcia zostało piętnaście minut. Helen jak to ona, chciała by Hermiona zdała raz jeszcze relację ze spotkania ze Snapem, więc nie miała wyjścia i powiedziała wszystko ponownie. Blondynka aż się śmiała i sciąż powtarzała, że to była randka, w co Hermiona szczerze wątpiła i próbowała to powiedzieć przyjaciółce, ale do Helen nic nie docierało i ona wiedziała lepiej. Gryfonka się poddała. Po plotkach poszły otworzyć księgarnię. Brązowowłosa robiła porządki za ladą, a Helen była gdzieś w głębi sklepu. Drzwi się otworzyły, zadzwonił dzwoneczek i Hermiona stała oniemiała z wielkim rumieńcem na twarzy. W drzwiach stał Severus Snape. Popatrzył na nią i się szeroko uśmiechnął. Dziewczyna była w szoku, ponieważ widziała szczery i szeroki uśmiech na twarzy człowieka, który zazwyczaj nigdy się nie uśmiecha.

- Witaj Hermiono...

- Dzień Dobry P...Panu. W czym mogę służyć?

- Czy macie Makbeta?

- Tak, zaraz wrócę. - powiedziała i poszła w głąb biblioteki. Znalazła książkę i wróciła. Severus zapłacił i wyszedł puszczając jej oczko, co spowodowało, że dziewczyna się jeszcze bardziej zarumieniła. Co on z nią robił? Dlaczego tak na nią działał? Rumieniła się jak jakaś małolata nabuzowana hormonami.

***

Po zakończeniu pracy pożegnała się z Helen i udała się w stronę Dziurawego Kotła, gdzie czekała już Ginny. Poznała ją po wściekle rudych włosach. Podeszła do stolika. Została wyściskana przez przyjaciółkę, a następnie zamówiły kremowe piwo. Hermiona nie mogła się przyzwyczaić do faktu, żr Ginny ma teraz nazwisko Malfoy. Patrzyły na siebie w milczeniu, obie były szczęśliwe z tego, że się spotkały.

- Hermiono, tęsknię za Tobą!

- Wiem, Ginny. Ja też za Tobą tęsknię, tak samo za Harrym i Ronem.

- Musimy się częściej spotykać.

- Jestem za.

Starsza dziewczyna opowiedziała młodszej o wszystkim co się wydarzyło w jej życiu po spotkaniu Zakonu Feniksa. Ginny była bardzo zaskoczona tym, że Snape chce uczyć Hermionę na Mistrzynię Eliksirów. Była w jeszcze większym szoku gdy jej przyjaciółka opowiedziała o zachowaniu wobec niej byłego profesora. Bardzo długo obie dziewczyny rozważały co może się kryć za tym zachowaniem. Ginny poradziła, by Hermiona porozmawiała ze Snapem, inaczej będzie cały czas żyła w nieświadomości.

- Nie wiem Ginny, czy to dobry pomysł. - powiedziała brązowowłosa do rudowłosej.

- Musisz to zrobić, Hermiono.

- Zastanowię się. Lepiej powiedz jak to się stało, że jesteś żoną Malfoya.

Ginny bardzo chętnie opowiadała o tym jak na początku nienawidziła się z Draconem, ale dopiero na dwa lata przed Ostateczną Bitwą zakochała się w nim z wzajemnością. Rok przed Bitwą zaczęli ze sobą chodzić. Mówiła, że Malfoy całuje niesamowicie. Pół roku po wojnie oświadczył jej się, a ona się zgodziła. Odkąd została żoną Draco jest traktowana jak księżniczka. Chłopak ją bardzo kocha, a ona jego. Opowiadała także o ślubie, który był według Ginny jak z bajki. Dziewczyna miała piękną białą suknię z lekkim dekoltem, miała taże białe wysokie szpilki i długi welon. Draco był ubrany w najlepszy czarny garnitur i białą koszulę. Obrączki były srebrne z wygrawerowanym napisem amore di sergo. Długo zachwalała uroczystość, a Hermiona pomyślała, że chciałaby mieć podobny ślub. Ale czy ktokolwiek ją zechce? Marne szanse. Jednak uśmiechała się ze szczęścia swojej przyjaciółki.
Po tym jak młodsza dziewczyna opowiedziała jej o swoim najszczęśliwszym dniu to zapytała czy Hermiona kogoś ma.

- Ginn, kto by mnie chciał?

- Hermiono, jesteś piękną młodą dziewczyną i zasługujesz na szczęście. - powiedziała rudowłosa, po czym z chytrym uśmieszkiem dodała. - Kto wie, może Snape Ci się oświadczy?

- Daj spokój! To wcale nie jest śmieszne.

Jeszcze chwilę porozmawiały i Hermiona powiedziała, że musi wracać. Pożegnały się i postanowiły częściej się spotykać. Aportowała się do domu, zrobiła herbatę i rozłożyła się na kanapie. Zastanawiała się nad słowami Ginny. Czy to możliwe, że Snape coś może do niej czuć? Czy ona może mu się podobać? Odrzuciła szybko te myśli i napiła się herbaty. To niedorzeczne, ona nie interesuje Mistrza Eliksirów. Ginny się myli. Tak, na pewno się myli. Jednak jakiś głosik w głowie Hermiony mówił jej, że coś może być na rzeczy.

WolnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz