Rozdział 7

213 10 6
                                    

Tara

Rozejrzałam się po pokoju, szukając drogi ucieczki. Było tu tylko okno. Nic więcej co by mi pomogło uciec. Co dziwne na myśl o zostawieniu Kajusza poczułam ból w sercu. Ale ja miałam własne życie, przyjaciół rodzinę. Nie mogłam tego tak po prostu zostawić. I to dla jakiejś dziwnej mrocznej istoty. Choćby nie wiem jak pociągająca była. Wyjrzałam przez okno. Do ziemi było trochę centymetrów. Gdyby udało mi się doskoczyć do tych rzeźb i jakoś przytrzymać..

Caius

Byłem wściekły! Z całej siły uderzyłem pięścią w ścianę, chcąc rozładować swoją złość. Grube pęknięcie pojawiło się na kamieniu niszcząc go. Westchnąłem z frustracji.

- Uspokój się Caiusie.- zainterweniował do mnie Aro.

- Łatwo ci mówić! Obchodzą ją tylko Cullenowie! Te zwierzęce wstrętne pijawki zawsze mi wchodzą w drogę! Czas się ich nareszcie pozbyć!- warknęłem z trudem panując nad sobą.

- Nie.- odwarknął Aro.- potrzebujemy Alice. Reszta Cullenów też ma niesamowite zdolności które mogą nam się przydać. Gdyby dołączyli do nas w przyszłości. Warknąłem po raz kolejny.

- W takim razie co mam robić!?- naskoczyłem na niego.- ona nawet nie chce tu zostać! Czuję to!

- To jej pokaż. Swoją lepszą stronę. Tę mniej gniewną i złośliwą. Zastanowiłem się nad tym.

- Ludzie potrzebują więcej czasu na zrozumie takich rzeczy.- wyplułem z siebie w gniewie.

- W takim razie bądź cierpliwy. Chcesz chyba żeby ci zaufała? Prawda?- pyta mnie Aro a jego szkarłatne oczy błyszczą podekscytowaniem. Wzdycham.

- Dobrze. Niech tak będzie. - odpowiadam. Jednak to co zastaję po przyjściu przeraża mnie. To pusty pokój. Ani śladu mojego partnera.

Razem na całą wieczność Caius VolturiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz