Rzeczą naturalną było to, że w okresie bożonarodzeniowym berlińskie sklepy pękały w szwach bardziej niż zwykle. Dzieci z zachwytem oglądały postawione na półkach zabawki i zastanawiały się, o którą poprosić Świętego Mikołaja, a dorośli starali się nadążać za swoimi pociechami i uważali by przypadkiem nikogo nie potrącić wózkiem sklepowym. W tym całym świątecznym zamieszaniu był Richard, który wcale nie wybrał się tam na świąteczne zakupy, a jedynie po coś na obiad i papierosy, ale gdy przemierzał kolejne alejki, postanowił wybrać prezenty dla swoich dzieci.
W oczy od razu rzucił mu się duży zestaw klocków Lego. Urzekły go uśmiechnięte figurki księżniczek na opakowaniu, zamek, który można było zbudować również wydawał się ciekawy. Już miał włożyć go do koszyka, gdy uświadomił sobie, że Maxime znudzi się układaniem klocków po maksymalnie godzinie. Nie było tajemnicą, że dziewczynce ciężko było się skoncentrować i szybko się nudziła. Była też niecierpliwa i podczas zabawy tylko by się irytowała, tak jak Richard. Córeczka tatusia można by rzec.
Im więcej alejek mijał tym bardziej się frustrował. O ile ośmioletnia dziewczynka ucieszy się z wszystkiego co się świeci i jest różowe, tak młodzież z reguły ciężej jest zadowolić. Wiedział, że najprostszym rozwiązaniem byłoby ofiarowanie im koperty z pieniędzmi, jednak chciał wykazać się jako ojciec. Oczywiście, aby ułatwić sobie zadanie mógł zadzwonić, oraz zapytać co chcieliby dostać, jednak zależało mu na zrobieniu im niespodzianki.
Merlin zdecydowanie był najspokojniejszy z całego rodzeństwa. Jako dziecko lubił czytać i rysować. Krupse zatrzymał się na dziale z książkami poszukując czegoś interesującego. Podczas ostatniej rozmowy syn opowiadał mu o jakiejś książce, którą czytał, jednak ciemnowłosy nie był w stanie przypomnieć sobie tytułu, a bardzo chciał kupić chłopakowi następny tom. Gdy przeglądał grzbiety stojących na półkach książek jednym z tytułów jaki rzucił mu się w oczy była "Rodzina Monet". Opis wydawał się interesujący, jednak okładka nie zachęcała go do zakupu. Nadmiar różu i postać dziewczynki na okładce w subtelny sposób sugerował, że historia jest przeznaczona dla młodszych odbiorców płci żeńskiej.
— Wrócę tutaj — pomyślał.
"Wyrzuć drzwiami, wejdzie oknem" — właśnie tak rodzina mawiała o dziewczynie. Khira była przebojowa i nie lubiła siedzieć bezczynnie. Była też urodzonym liderem, jako dziecko rządziła Merlinem, który nie potrafił jej się przeciwstawić i odmówić. Gdy była mała chodziła na zajęcia taneczne, Richard i Caron zapisali ją na nie licząc, że ich córka trochę się zmęczy i nie będzie już tak dokazywała w domu. Jednak było to dawno, a teraz Khira była nastolatką. Mężczyzna nie był pewien, czy jego córka nadal interesuje się tańcem. Nie wiedział też co sprawiłoby jej radość.
Richard zastygł na chwilę, czując się jak najgorszy ojciec na świcie. Jego kontakt z dziećmi był bliski zeru i ograniczał się do rozmów przez telefon i okazjonalnych, krótkich beznamiętnych spotkań. Od czasu do czasu, gdy Caron wyraziła na to zgodę również się widywali. Richard starał się wtedy zabierać swoje dzieci w ciekawe miejsca i pokazać, że pomimo rozwodu z Caron nadal bardzo ich kocha. Podczas spotkań to nastolatkowie decydowali o tym gdzie pójdą i co będą robić, Richard pełnił jedynie funkcję bankomatu, który miał za wszystko płacić. Jedynie Maxime wydawała się szczerze cieszyć z tego, że może spędzić czas z ojcem. Sam mężczyzna uważał, że to normalne, że Khira i Merlin nie chcą spędzać z nim weekendów, w końcu byli już prawie dorośli, lecz w rzeczywistości wyglądało to tak, że mężczyzna kupował czas swoich dzieci. Nie dopuszczał do siebie myśli, że gdyby nie pieniądze rodzeństwo w ogóle nie chciałoby utrzymywać z nim kontaktu.
Stał tak przy dziale z zabawkami, gdy poczuł dłoń na swoim ramieniu. Odwrócił się i ujrzał wesołą twarz. Paul zawsze się uśmiechał, tak też było tym razem. Richard, choć nie był w najlepszym nastroju odwzajemnił uśmiech i ścisnął dłoń z przyjacielem.
CZYTASZ
Jesteś tylko mój || TillChard || Rammstein
FanfictionBicie, poniżanie i kontrolowanie było jego codziennością. Choć miał przyjaciół, sławę, pieniądze i pasje czuł się samotny. Wiedział, że jeżeli zwróciłby się do kogoś o pomoc najpewniej by jej nie otrzymał, w końcu Richard był idealnym partnerem. UW...