W mieszkaniu panowała cisza przerywana tykaniem starego zegara, który stał w salonie. Co jakiś czas słyszalne były również ciche dźwięki krojenia. Till krzątając się po kuchni wyglądał trochę jak podczas piosenki "Mein teil" w trakcie koncertów, z tą różnicą, że zamiast fartucha i kucharskiej czapki miał na sobie zwykły dres. W ręce nie trzymał ogromnego, zakrwawionego noża, a małą obieraczkę do warzyw, i przede wszystkim nie wyglądał jak psychopata, który planuje ugotować swojego przyjaciela.
"Biedny Richard" — myślał.
Wczorajsza sytuacja bardzo go poruszyła. Do tej pory nie był w stanie pojąć niektórych zachowań partnera. Dopiero teraz zrozumiał, że Richard w dzieciństwie przeżył piekło, a jego (między innymi) chorobliwa zazdrość jest spowodowana strachem przez samotnością. Problem potęgował głód narkotykowy, który sprawiał, że Krupse nie potrafił się kontrolować.
— Cholera! — syknął gdy poczuł jak ostrze przecina skórę na jego palcu.
Od razu sięgnął po ręczniczek kuchenny, który przyłożył do rozcięcia. Rana była płytka, lecz sączyła się z niej duża ilość jasnej krwi. Czekając aż przestanie krwawić oparł się o parapet i wyjrzał przez okno, na pokryty białym puchem krajobraz. Był wrażliwym człowiekiem, który potrafił docenić piękno otaczającego go świata. Często można było ujrzeć jak podziwia chmury, kwiaty, a nawet jesienne liście. Czasem podczas samotnych spacerów wyciągał z torby notes i zapisywał nie tylko to, co były w stanie dostrzec oczy, ale i to, co widziała jego dusza. Bywało również tak, że specjalnie wstawał wcześniej, by usiąść z kubkiem kawy przy oknie i podziwiać wschód słońca. Miał to do siebie, że pisał niezwykle o rzeczach zwykłych, choć jego poezja bywała pesymistyczna i mroczna. Twierdził, że świat jest zepsuty, a on opisuje go dokładnie takim jaki jest.
Nie potrafił oderwać wzroku od tego co widział. Całą okolicę pokrywała gruba warstwa śniegu, który ciążył na koronach drzew. Słońce odbijało się od białego śniegu, tworząc blask, który ożywiał ten zimowy dzień. Każdy szczegół był piękny i magiczny. Lindemann nie wiedział ile spędził przy oknie, stracił bowiem rachubę czasu. Kiedy już miał odejść od okna zauważył ruch po drugiej stronie szyby. Mały wróbel, który przysiadł na parapecie wyglądał jakby również obserwował to co on. Mężczyzna uśmiechnął się i odszedł.
Podniósł z blatu telefon, aby sprawdzić godzinę. Zbliżała się czternasta, a Richard wciąż spał. Zmartwił się i postanowił sprawdzić czy u niego wszystko w porządku, lecz kiedy tylko wszedł do sypialni uśmiech samoistnie wkradł się na jego usta. Ciemnowłosy wyglądał tak spokojnie, jakby poczuł się lepiej po wczorajszej rozmowie. Till nie miał serca go budzić, wiedział, że Krupse potrzebuje odrobiny prywatności, by przetrawić wczorajszy dzień. Postanowił pozwolić mu spać tak długo, jak to będzie potrzebne. Delikatnie pogłaskał Richarda po włosach następnie nie wrócił do kuchni.
Właśnie kończył gotować makaron, gdy usłyszał donośne pukanie do drzwi. Był lekko zaskoczony, gdyż nie spodziewali się tego dnia gości. Pomyślał, że to listonosz, jednak dlaczego nie skorzystał z dzwonka? Postanowił to sprawdzić. Wytarł dłonie w ścierkę i udał się w stronę korytarza. Kiedy otworzył drzwi ujrzał małą dziewczynkę ubraną w puchową kurtkę. Na głowie miała opruszoną śniegiem czapkę z pomponem, a na plecach szkolny tornister. Patrzyła na niego swoimi wielkimi oczami uśmiechając się.
— Maxime, co ty tutaj robisz? Nie powinnaś być w szkole?
— Dzień dobry, dzisiaj skończyliśmy wcześniej lekcje. Jest tatuś?
— Tak. Wejdź proszę.
Mężczyzna przesunął się w drzwiach tym samym zapraszając Maxime do mieszkania. Gdy znaleźli się w środku Lindemann zamknął drzwi, a następnie odwiesił kurtkę dziewczynki na wieszak i zabrał jej ciężki plecak. Widząc jej zmarznięte rączki i czerwone policzki zaproponował herbatę. Blondynka chętnie się zgodziła. Znała Tilla od urodzenia, był dla niej kimś w rodzaju wujka i nie czuła się skrępowana w jego towarzystwie.
CZYTASZ
Jesteś tylko mój || TillChard || Rammstein
Fiksi PenggemarBicie, poniżanie i kontrolowanie było jego codziennością. Choć miał przyjaciół, sławę, pieniądze i pasje czuł się samotny. Wiedział, że jeżeli zwróciłby się do kogoś o pomoc najpewniej by jej nie otrzymał, w końcu Richard był idealnym partnerem. UW...