ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ ᴠɪɪɪ

242 8 8
                                    

Gdy tylko wysiadł z samochodu i ujrzał swój rodzinny dom poczuł jakby coś ciepłego spłynęło na jego serce. To było jak powrót do czasów dzieciństwa, jakby znowu był małym chłopcem, który wrócił z internatu do domu na święta. Wtedy zwykle towarzyszyła mu niechęć, ba, nienawiść do rodziny, a zwłaszcza matki, która była pomysłodawcą wysłania go do szkoły sportowej. Teraz było zupełnie inaczej, cieszył się i nie mógł doczekać spotkania z bliskimi. Dom Lindemannów od lat praktycznie się nie zmieniał, żwirowa dróżka nadal była zadbana i jak to w okresie zimowym bywa odśnieżona, dębowe meble stojące na tarasie i grill zabezpieczone, a w oknach widać było świąteczne ozdoby.

Nim zdążył unieść rękę, aby zapukać, drzwi otworzyły się, a w progu stanęła drobna kobieta, która spojrzała na niego ciepłym spojrzeniem. Jej włosy były już trochę siwe, a twarz delikatnie pomarszczona, choć nie wyglądała staro, wydawała się o wiele młodsza niż była w rzeczywistości. Gdy tylko zobaczyła syna mocno przytulała go do siebie. Lindemann choć był od niej duży wyższy pochylił się, aby uściskać matkę. Jego imponująca postura sięgała daleko ponad czubek jej głowy, to jednak nie przeszkadzało Brigitte, która wciąż widziała w mężczyźnie małego chłopca.

— Tilly... — westchnęła, ujmując jego twarz w dłonie. Kciukiem pogłaskała jego policzek, a komentarz odnośnie nowego kolczyka w brwi zachowała dla siebie. Till był dorosły i mógł robić co chciał, a ona musiała to zaakceptować.

— Cześć, mamo — uśmiechnął się.

Gitta powoli wypuściła syna z objęć i zbliżyła się do stojącego obok Richarda. Ciemnowłosy mężczyzna wydawał się zakłopotany, bo w głębi siebie obawiał się, że jego obecność podczas świąt sprawi rodzinie jedynie niepotrzebny kłopot. Kąciki jego ust powędrowały w górę i wyciągnął dłoń przed siebie, aby się przywitać. Nie spodziewał się tego, że kobieta i jego przytuli.

— Witaj, Richardzie — powiedziała. — Wejdzie do środka, na pewno jesteście zmęczeni.

Krupse często odwiedzał rodzinny dom Tilla, doskonale znał układ pokoi, wiedział co i gdzie leży, a mimo to nie czuł się tam na tyle pewnie, aby samemu zrobić sobie kawę, dlatego jak zawsze zajął miejsce w rogu kanapy i przysłuchiwał się rozmowie partnera z matką co jakiś czas dodając coś od siebie. Za każdym razem gdy odwiedzał panią Lindemann był poruszony jej troską o syna. Kobieta zawsze pytała Tilla jak się ma, czy śpi wystarczająco dużo, prosiła aby rzucił palenie, a na koniec dodawała, że jest z niego dumna. Gdy patrzył na to jak się martwi zastanawiał się czy gdyby jego matka tu była, zachowywałaby się podobnie wobec niego. Czy byłaby dumna z tego, że jest artystą? Podobałaby się jej muzyka jaką tworzy? Czy podczas świąt zrobiłaby mu herbatę z sokiem malinowym? A może to on kazałby jej usiąść i sam zaparzył im herbatę? Mógł się tylko zastanawiać. Sama myśl o mamie sprawiła, że zrobiło mu się ciężko na sercu, a oczy zrobiły się szkliste. W okresie świątecznym bardziej niż zwykle przeżywał to, że kobieta jest w śpiączce.

Wkrótce zaczęli się zjeżdżać inni goście, Saskia z rodziną, Nele z mężem i synkiem, Marie Louise z narzeczonym. Było zbyt wcześnie, aby zasiąść razem do stołu, dlatego wszyscy siedzieli w salonie śmiejąc się i ciesząc swoim towarzystwem. Mały Fritz, który dopiero uczył się chodzić najbardziej cieszył się z obecności dziadka i nieustannie coś mu opowiadał w swoim wymyślonym, dziecięcym języku, a Till słuchał go uważanie i przyznawał rację, choć sam do końca nie wiedział co malec chce mu przekazać.

— Fritz, daj dziadkowi odpocząć — powiedziała Nele swoim łagodnym głosem i posadziła syna na swoich kolanach. To skończyło się niezadowolonym piskiem chłopca.

— Jeśli ktoś ma odpocząć, to ty i Gabriel — odpowiedział mężczyzna kładąc dłoń ramieniu córki. — Fritz i ja świetnie się bawimy!

Chłopiec ponownie wyrwał się mamie i wpadł prosto w ramiona dziadka śmiejąc się wesoło. Lindemann uważając, by przypadkiem nie zrobić mu krzywdy usiadł na dywanie i pomógł otworzyć pudełko z torem wyścigowym — prezentem od niego i Richarda. Pokazując wnukowi nowe samochodziki bardzo dokładnie je opisywał, nazywał kolory i pytał chłopca ile kół posiadają. Wiedział, że Fritz dopiero uczy się mówić, lecz mimo to chętnie z nim rozmawiał. Zignorował też Nele, która uważała że jej syn ma wystarczająco dużo zabawek i dziadek nie powinien go tak rozpieszczać. Doskonale znał to podejście do wychowywania dzieci, bo kiedy Nele i Marie były małe sam nie lubił gdy jego matka je rozpieszczała.

Jesteś tylko mój || TillChard || Rammstein Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz