Rozdział 3

101 12 5
                                    

Aneta

Pół godziny temu, ze snu wybudził mnie telefon od brata. Niechętnie zwlekłam się z łóżka, ubrałam się i z kubkiem kawy wyszłam z mieszkania. Wcale nie miałam ochoty do niego jechać, zwłaszcza że wiedziałam, kto u niego jest...

Miałam nadzieję, że kofeina postawi mnie na nagi. Z trudem zasnęłam, bo ciągle w głowie odtwarzałam to, co wydarzyło się pomiędzy mną i Antkiem. Seks na pożegnanie. Dobre sobie. Powinnam była go wyrzucić, ale nie umiałam tego zrobić. Z momentem, kiedy jego usta dotknęły moich, skapitulowałam. Trochę, żałowałam tego, co się stało. Powinnam była być silniejsza i tak łatwo nie uleć jego urokowi. Co się stało, już się nie odstanie. Ten szybki numerek musiał być naszym ostatnim. Bo nasz platoniczny związek dobiegł końca. Tylko że ja nie umiałam się z tym pogodzić.

Drzwi do domu Patryka, jak zawsze były otwarte. Do znudzenia powtarzałam mu, że powinien je zamykać, któregoś dnia ktoś naprawdę go okradnie. Nie pomogą mu nawet jego mięśnie.

Kiedy weszłam do salonu, pierwsze, co zarejestrowałam to alkoholowy nieprzyjemny zapach. Następnie dostrzegłam śpiącego Antka na kanapie. Serce podeszło mi do gardła, w brzuchu zatrzepotało mi stado motylki. Po chwili motyle odleciały, zastąpiło je nieprzyjemne ściskające moje wnętrzności uczucie straty i żalu.

– Patryk? – Zawołałam brata. – Jesteś tu? – Przeraziłam się widokiem sterty pustych butelek na podłodze. Opakowania po pizzy i jakimś jedzeniu na wynos leżały na stoliku. – Zrobiliście tu melinę. – Fuknęłam pod nosem. Przecięłam się pomiędzy kanapą i stolikiem. To pomieszczenie potrzebowało świeżego powietrza. Poczułam, jak kawa podchodzi mi do gardła. Śmierdziało tu alkoholem, żarciem i papierosami. Gdyby ktoś tu teraz przyszedł, pomyślałby, że to melina. Wcale bym się mu nie dziwiła. Nigdy nie widziałam tego mieszkania w tak opłakanym stanie.

Otworzyłam balkonowe drzwi na oścież. Lekki wiaterek owiał moje ciało, wywołując gęsią skórkę na cały moim ciele. Zaciągnęłam się, zwierzymy powietrzem.

– Cześć siostra. – Odwróciłam się za siebie, słysząc zachrypnięty głos brata.

– Jak ty wyglądasz? – Miał na sobie jedynie bokserki. Był nieogolony, co bardzo rzadko mu się zdarzało. Oczy miał przekrwione, pod nimi cienie, włosy starczały mu każdy w inną stronę. – Zapiliście? – Pytanie było zbędne, obraz dookoła był wystarczający dowodem.

– Nie zwracaj na to uwagi... – Machnął dłonią, wskakując salon. To było istne pobojowisko. Głos miał lekko zachrypnięty, zupełnie jakby nie należał do niego. – Masz towar?

– Prosiłam cię o coś.... – westchnęłam zrezygnowana.

– No już... – chciał się uśmiechnąć, jednak grymas szybko zamienił się w ból.  – tylko żartowałem. – Rozmasował palcami skroń.

Przebiegłam wzrokiem po śpiącej sylwetce Antka. Jedną dłoń ułożoną miał pod głową. Przez co mięśnie na jego bicepsie były wyraźnie zaznaczone. Druga spoczywała na jego umięśnionej klatce piersiowej. Miał na sobie jedynie białe bokserki, pod którymi odznaczała mu się poranna erekcje. Poczułam mrowienie pomiędzy nogami, na samo wspomnienie tego, co wydarzyło się pomiędzy nami wczoraj w szpitalu. Miałam świadomość, że brat na mnie patrzy, mógł być pijany, mimo to zawsze pozostawał czujny. Szybko, odwróciłam od niego wzrok, skupiając go na Patryku.

– Co mu się stało? – Kiwnęłam na niego głową, marszcząc brwi. Wczoraj, jak ode mnie wychodził. Miał włosy, dziś były one krótko przystrzyżone. Do tego to zasinienie na twarzy...

– Masz na myśli tą pizdę pod okiem? – zaśmiał się, po czym zaczął kaszleć. Papierosy... – Tak właśnie kończy się zarywanie do cudzych dziewczyn, na stacji benzynowej. W środku nocy.

Niewinna umowa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz