AntekPrzed wyjściem od Patryka, zapytałem go raz jeszcze o Anetę i o to, czy rzeczywiście ma faceta. Popatrzył na mnie nieufnie, ale zaprzeczył wszystkiemu temu, co powiedziała mi ona.
Chciałem do niej pojechać i to wyjaśnić, ale finalnie z tego zrezygnowałem. Kazała mi przecież spierdalać. Może nie powiedziała tego tak dosadnie, nie mniej jednak oznaczało to samo.
Całą drogę do domu myślałem tylko o niej. I o tym, jak to się stało, że ktoś sprzątną mi ją sprzed nosa. I tu nie chodziło jedynie o zajebisty seks. Tylko o to, że ktoś inny pojawił się na horyzoncie. Najwyraźniej kiedy miałem rywala zaczynało mi zależeć, tak samo było z Alicją. Zupełnie nic do niej nie czułem. Z Anetą było pewnie podobnie. Postanowiłem dłużej nie zajmować sobie nią głowy. Takich jak one zawsze miałem na pęczki...
Zaparkowałem samochód na podjeździe u rodziców. Tak jak zapowiadałem, postanowiłem do nich wpaść. Matka nie dałaby mi żyć, gdyby tego nie zrobił.
Po przekroczeniu progu poczułem przyjemnie zapachy jedzenia. Mój żołądek zareagował na to dość entuzjastycznie.
– Antoś, kochanie to ty? – Usłyszałem głos mamy, dochodzący z wnętrza domu.
– Tak, to ja.... – Odpowiedziałem i ruszyłem w stronę kuchni. Skąd dobiegały te piękne zapachy. – Cześć mamuś. – Stała przy blacie wyspy kuchennej, miała na sobie czerwony fartuch. Pod spodem elegancką szarą garsonkę. Niezależnie, gdzie była, zawsze ubierała się z klasą i elegancją. Jej gęste ciemne włosy upięte były z tyłu głowy. – Pachnie pięknie. – Objąłem ją w pasie, po czym pocałowałem w skroń. – Jestem strasznie głodny. Jest ojciec?
– Nie ma. – Odpowiedziała ze smutkiem w głosie. Mnie to wcale nie dziwiło, nigdy go nie było. Gdy byłem małym gnojkiem, było dokładnie tak samo. Był ciągle w pracy, gdy już sobie o mnie przypomniał i o tym, że miał ojcowskie obowiązki. Był strasznym sukinsynem. Jego praca go do tego zobowiązywała, nie mniej jednak w domu, nie byłem jego żołnierzem.
W sumie to się ucieszyłem, na spędzenie czasu sam na sam z mamą. Ostatnio przez pracę, miałem go dla miej mniej.
– A ty jesteś sam? – Rozejrzała się po kuchni. Po czym zawiedziona spojrzała na mnie, kiedy zobaczyła mój siniak pod okiem, zmarszczyła brwi. – Co ci się stało kochanie? – Sięgnęła dłonią do mojego policzka.
– Nic. – Ująłem jej dłoń w swoją. – Dlaczego masz tak bardzo zimne dłonie? – Ująłem dwie, lekko potarłem w swoich, chcąc je nieco rozgrzać.
– Trochę mi zimno. – Lekko się uśmiechnęła. – Dlaczego nie przywiozłeś swojej dziewczyny z dziećmi, bardzo chciałam je poznać.
– Poznasz je, kiedy będę miał dzieci. Mamo, tłumaczyłem ci już, nie jestem z Alicją. – Puściłem jej dłonie, mama chwyciła za nóż, którym kroiła warzywa.
– Czyli ona ma na imię Alicja, pięknie. – Posłała mi szeroki uśmiech. Na, co ja przewróciłem oczami. Ja pierdolę!
– Proszę cię, przestań już.... – Chwyciłem w palce kawałek papryki.
– Poczekaj na obiad! – Strzeliła mnie w palce. Obszedłem wyspę, dookoła, stanąłem naprzeciwko niej. Oparłam się o blat łokciami. – A teraz mów, co stało ci się w nos. – Spojrzała na mnie spod byka. – Tylko nie kłam. – wycelowała we mnie końcówką ostrza.
– Ehhhhjjj... – Uniosłem dłonie w geście poddania. – Powiem prawdę, tylko opuść broń.
Prychnęła pod nosem, kręcąc głową. Wyjaśniłem jej, co się wczoraj wydarzyło. Nie obeszło się również o zapytanie o moje włosy. Skomentowała to, jedynie, że lepiej mi było w dłuższych. Mi osobiście podobała się ta zmiana. Wyglądałem jak zbuntowany trzydziestopięciolatek, którym de facto byłem.
CZYTASZ
Niewinna umowa.
ChickLitAntek podczas swojego trzydziestopięcioletniego życia nigdy nie został odrzucony. To on był tym, który nawiązywał niezobowiązujące relacje i szybko je kończył. Jednym jego pewniakiem była Anita. Siostra jego kumpla, z którą od jakiegoś czasu łączy...