33."Potrafisz strzelać?"

307 32 0
                                    


- Zapytam jeszcze raz. Jest pani matką Lisy?

Zaczynałam się coraz bardziej niecierpliwić. Gdybym była obok niej zapewne już coś bym jej zrobiła. To na pewno ona stała za tym wszystkim.

- T-tak jestem - Wydusiła z siebie.

- Gdzie ona do cholery jest? - Zapytałam zaciskając zęby.

- J-ja nie wiem - Zająkała się co utwierdziło mnie w przekonaniu, że kłamie - W ogóle kim pani jest?

- Jestem szkolną pedagog. Mów, gdzie ona jest, bo nie ręczę za siebie.

- Ja nie chcę jej skrzywdzić, okej? To nie ja ją porwałam.

- A kto niby?! - Krzyknęłam zirytowana i gorzko się zaśmiałam - Ty nie odbierasz telefonów, policja była w rezydencji i nikogo oprócz personelu nie zastała.

- Ja chcę jej pomóc.

- Daruj sobie i powiedz mi w końcu, gdzie jest Lisa.

- Nie mogę powiedzieć - Gdy usłyszałam jej słowa miałam ochotę rzucić telefonem o podłogę - Jeśli powiem może ktoś zginąć.

- Jeśli nie ty, to kto za tym stoi? Twój kochanek?

- Tak. Gdyby się okazało, że ktoś usłyszy tą rozmowę mogą być jeszcze większe problemy.

- Nie obchodzi mnie to teraz. Chcę zobaczyć Lisę całą i zdrową rozumiesz?

- Nie pozwolę jej skrzywdzić.

- Więc powiedz mi w końcu, gdzie ona jest?

- Boże, kobieto czy ty chcesz zginąć? - Zapytała już zirytowanym głosem.

- Dla niej mogę i zginąć - Powiedziałam zanim zdążyłam pomyśleć.

- Słucham? - Zapytała zaskoczona a ja miałam ochotę sobie strzelić z całej siły w twarz.

- Nie ważne. Masz mi powiedzieć, gdzie ona jest.

- Zaszkodzisz jej tylko. Ja ją z tego wyciągnę, zaufaj mi.

- Ona ci już zaufała po tym jak ją potraktowałaś. A ty ponownie to spieprzyłaś i nie myśl, że ja ci również zaufam.

Nie usłyszałam już jej odpowiedzi a jedynie dźwięk urwanego połączenia. Rozłączyła się. Nie wiedziałam co robić. Chciałam jechać, ale nie miałam pojęcia gdzie. Po chwili zastanowienia wybrałam numer Marka i czekałam aż odbierze.

- Halo? - Usłyszałam jego głos w słuchawce.

- Dobry wieczór, to znów ja. Udało mi się dodzwonić do Luizy.

- Jak to? Odebrała?

- Tak. To jej kochanek najprawdopodobniej stoi za porwaniem Lisy. Rozmawiałam z nią chwilę, ale nie chciała powiedzieć, gdzie jest dziewczyna i jedynie tyle się dowiedziałam.

- Zabije go chyba - Powiedział poważnym tonem głosu - A co Luiza na to?

- Mówi, że nie pozwoli jej skrzywdzić.

- Boże, z kim ja się kiedyś ożeniłem? - Zapytał retorycznie - Myśli pani, że Luiza byłaby w stanie zrobić coś własnej córce?

- Nie znam tej kobiety, więc ciężko mi stwierdzić. Choć nie wydaje mi się, że jest jakąś psychopatką, która skrzywdzi fizycznie swoją córkę.

- Psychicznie już skrzywdziła.

- Wiem, Lisa mi opowiedziała o całej sytuacji - Powiedziałam szczerze.

- Ma pani dobry kontakt z moją córką, prawda?

- Um, tak - Zawahałam się na moment a nie powinnam. Chciałam, aby każde słowo wypowiedziane przeze mnie brzmiało pewnie - Jestem szkolną pedagog, więc staram się utrzymywać dobry kontakt z uczniami.

Pokochać Śmierć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz