Rozdział 1

30.7K 1.1K 439
                                    

Idąc pod bezchmurnym niebem, czując świeże letnie powietrze, dzięki któremu chętnie budziłam się w wakacyjne dni, wracałam do domu z zakończenia roku szkolnego razem z dwójką moich przyjaciół, którzy mieszkali kilka ulic ode mnie.

Stanęłam z Alice i Louisem na rogu mojej ulicy przy murku zbudowanego z klinkierowej cegły, więc Tomlinson na spokojnie mógł skończyć papierosa.

- To co dziś robimy? - spytał strzepując fajkę - W końcu jest pierwszy dzień wakacji! - powiedział pełen ekscytacji. Od kiedy pamiętam, zawsze był optymistycznie nastawionym człowiekiem, zarażającym uśmiechem innych.

- Harry jedzie z rodziną nad jezioro, więc będzie nas tylko troje - stwierdziła Alice, niezbyt radośnie. Też nie cieszył mnie fakt, że nie spotkamy się całą paczką.

- Kiedy wraca? - spytałam, a Lou zmarszczył czoło jakby się zastanawiał.

- Za trzy dni? Tak myślę - powiedział w końcu. - Cóż, ja będę musiał już iść, potem się ugadamy! - Chciał już odejść, ale zatrzymałam go.

- Gdzie się tak spieszysz, hm? - spytałam i spojrzałam na Alice, której kąciki ust natychmiastowo powędrowały w górę.

- Nigdzie - wzruszył ramionami - Alice, idziesz? - spytał posyłając jej radosne spojrzenie, a dziewczyna pocałowała mnie w policzek na pożegnanie i po chwili zostałam już sama.

Gdzie im tak spieszno?

Jedyne co mi pozostało to udanie się do mojego domu. Szłam, jak zawsze podziwiając ogrody tutejszych mieszkańców. Zazwyczaj ludzie, którzy mieszkają na obrzeżach miast w domkach jednorodzinnych, mają piękne i zadbane ogrody. Mam dość bogatych sąsiadów, więc cóż, mam co podziwiać. Nie wspomnę o drogich autach, które często bywają przez nich zmieniane. Czasami się zastanawiam, czy naprawdę powinnam tutaj mieszkać i czy tutaj pasuję. Nie odnajduję się w tym miejscu, ale rodzicom zawsze marzył się własny dom wśród ciszy i spokoju.

Zbliżając się do celu, zauważyłam biały bus, który stał naprzeciwko mojego domu. Po chwili wyszedł z niego mężczyzna, trzymający duże pudło. Zobaczył mnie, więc przywitałam się, uśmiechając się lekko. Widocznie ktoś tu się wprowadzał i jedyne na co mam nadzieję to na to, że nie będę musiała znosić widoku i wrzasków dzieci biegających na ulicy bawiąc się. Nie przepadam za tymi małymi potworami.

Weszłam do domu i moją pierwszą czynnością było rzucenie torebki na półkę na buty stojącej przy ścianie. Następnie postanowiłam pójść do kuchni znajdującej się po lewej stronie korytarza, w którym się znalazłam. Po prawej stronie ukazywał się salon łączący się z korytarzem. Nie było tutaj dużo ścian, dzięki czemu wszystko dawało wrażenie przestrzeni.

Widziałam włączoną telewizję, którą jak się okazało, oglądał mój młodszy, dziesięcioletni brat, Peter.

- Co tu robisz? - spytałam zdziwiona, bo nie spodziewałam się nikogo w domu.

- Wróciłem z zakończenia roku, nie widać?

Przewróciłam oczami.

Mówiłam, że nie lubię dzieci?

Bez słowa poszłam do kuchni, by napić się wody. Na dworze było dosyć gorąco, więc szybko było można odczuć pragnienie. Później udałam się do pokoju znajdującego się na piętrze, by przebrać się. Ściągnęłam spódniczkę i koszulę, by ubrać biały t-shirt z nadrukiem i czarne, dresowe spodnie.

Chciałam przejrzeć strony w telefonie, ale zapomniałam, że mam go w torebce, którą zostawiłam na parterze, więc postanowiłam pójść po nią na dół, gdzie zobaczyłam mamę, która wróciła do domu.

New Neighbour || Niall Horan (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz