Obudziłem się, ponieważ austriacka orkiestra grała dla Habsburga. Pierdolony chuj. Tak głośno było że wyjebałem się z łóżka. Usłyszałem jakby męski głos, który mówił :"Piotrze Iwanowiczu". Obróciłem się dookoła ale obok nikogo oprócz mej żony nie było. Poza tym, kto śmie wymawiać moje ludzkie imię, skoro jestem potężnym imperium? Właśnie nikt nie powinien! Przyznam wystraszyłem się.
IR: A kto mówi...?
Przed oczami zrobiło mi się czarno.
IR: czym jesteś, gdzie jesteś, czego chcesz?
Lecz ciemność odpowiedziała mi znowu imieniem "Piotrze Iwanowiczu". Po chwilę głos dodał "zapłacisz".
IR: co zapłacę?
Nagle przywrócił mi się obraz świata. Stali nade mną: Cesarstwo Austriackie, Królestwo Węgier, moja żona oraz kilka austriackich sługów.
KW: Majaczysz?
CA: to byłoby BAAARDZO do niego podobne.
IR: ja nie majacze!
Znowu usłyszałem głos który szeptał "Piotrze.. Piotrusiu.. jak mogłeś?".
IR: Dobra kto z was do mnie mówi ludzkim imieniem?
CA: Co ty pierdolisz, Piotrusiu. Nikt do teraz tego nie robił.
Reszta pokiwała głową. Co się dzieje. Czy mnie już popierdoliło?
IR: milcz, Heinrich!
KW: a jaki ty masz problem Piotrusiu, hę?
IR: Zamknij się ty węgierski jełopie!!
Głos zaczął się śmiać. Wydawało się, że tylko ja go słyszę. Męski niski ton przeprawiał mnie o ciarki.
IR: Kongresówka, musimy wracać.
Złapałem ją za rękę i szybko wybiegłem z zamku Austrii. Ten coś tam jeszcze pierodlił ale wiele mnie to nie obchodziło. Chce uciec z tego wszystkiego.
Po dwóch dniach dotarliśmy na miejsce, gdzie przywitały mnie wieści, że Kongresówka na mocy przegranego powstania przestała być państwem. Popatrzyłem na nią. Wyglądała blado, bardziej niż makijaż Austrii, który wygląda jak błazen.
IR: nie przejmuj się tym. Zawsze będę cię kochać.
K: Ale dla innych będę już tylko Bogumiłą...
IR: Dejta spokój! Dobrze wiesz, że większość ludzi i tak cię wielbi! A teraz idę w końcu zjeść!
Poszedłem do kuchni. Nie było tam nikogo. Nawet mi się już krzyczeć nie chciało.
Zacząłem ciąć sobie jabłko. Lecz skończyło się to, że zraniłem sobie dłoń.
IR: kurwa jebana mać.
Głos odezwał się "Piotrusiu, jak mogłeś?".
IR: ZOSTAW MNIE TY PIERDOLONY FRAJERZE!
to był najgorszy moment by krzyknąć, gdyż właśnie w tym momencie wszedł mój doradca.
Doradca: to ja może wyjdę..
IR: Nie nie! To nie było do ciebie!
Doradca: A do kogo.. jest pan sam..
Kurwa rzeczywiście, wyjdę na jakiegoś starego dziada co ma shizofrenię.
IR: ćwiczyłem różne scenariusze jak eeee, ktoś odrzuci moją propozycję. Nie waż się nikomu mówić!
Doradca: dobrze..?
Wziął sobie wody, cały czas będąc zdziwiony, i wyszedł.
Ja pierdole ale wpadka.. Zakluczyłem kuchnię.
CZYTASZ
Zabór/Countryhumans/IR x Kongresówka
FanfictionKsiążka pisana ogólnie na spontanie ale macie ta opis Kongresówka wbrew jej woli wychodzi za mąż. Razem z bratem postanawiają uciec, lecz ich decyzja może mieć konsekwencje