•6•

216 15 3
                                    

Miłego czytania♡!!.

                              ~Age 18~

Pov. Osamu Dazai

Za jutro zamierzałem opuścić Mafię. Niestety tego dnia, mają być również święta Bożego Narodzenia...  Dlaczego niestety? Ponieważ nie mógłem ich spędzić z Chuuyą.

Dlatego dzisiaj zamierzałem zrobić wszystko co kiedykolwiek chciałem zrobić...

A więc zacznijmy od wkradnięcia się do biura Moriego. To akurat było proste bo tego starego dziada narazie nie ma. Wszedłem do pomieszczenia, trzymając puszkę z czerwoną farbą w spreju. Podszedłem do wielkich okien i napisałem wielkimi literami "Nienawidzę cię, Najlepiej się zabij" a pod tym małymi literkami "~Dazai :)" po czym wyszedłem z jego biura.

Następny cel również wykonałem szybko. A mianowicie powiedziałem Akutagawie, że dzisiaj nie będzie treningu.

Przechodząc przez korytarze Mafii zauważyłem Ozaki. Podszedłem do niej i podałem jej kopertę, mówiąc:

-Daj ją jutro Chuuyi.-

Starsza zrozumiała, że widzi mnie po raz ostatni, więc dodałem:

-Nie mów mu, że odszedłem. Jak przeczyta to chyba wszystko zrozumie.-

Kobieta skinęła głową na znak, że rozumie a potem, niczym starsza siostra, pogłaskała mnie po włosach, z delikatnym uśmiechem mówiąc:

-Powodzenia.-

Uśmiechnąłem się i odszedłem w stronę apartamentu Chibiego. Kouyou, tak samo jak ja, wiedziała, że Chuuyi będzie ciężko. Dlatego mam nadzieję, że ona go wesprze. Mi też będzie ciężko. Ale to słuszna decyzja.

Stałem już przed drzwiami i zadzwoniłem dzwonkiem. Robiłem to rzadko, dlatego gdy rudy otworzył drzwi to jego pierwszym pytaniem było:

-Co się stało?-

-Jeszcze nic.- Uśmiechnąłem się. -Z okazji tego, że jutro są święta to porywam cię do naszego salonu gier.-

Niższy westchnął ale uśmiechnął się lekko i poszedł się przebrać, a ja usiadłem w salonie i bawiłem się z Mizuki. Kotka też wyczuwała, że od jutra nic nie będzie takie samo, a ja wierzyłem, że ona również będzie wspierać Chuuyę na swój, koci sposób.

Po chwili rudowłosy był już gotowy i razem wyszliśmy z jego mieszkania.

Wygłupialiśmy się, jak zwykle, w drodze do salonu. Na miejscu graliśmy w wszystkie możliwe gry. Nawet na grze z takim dziwnym chwytakiem wygrałem pluszowego pieska i dałem go Chuuyi, mówiąc z uśmiechem:

-Piesek dla mojego ulubionego pieska!-

Najpierw na mnie nawrzeszczał a potem i tak wziął pluszaka z delikatnym, prawie nie widocznym, rumieńcem. Zauważyłem też, że nosi bransoletkę, którą dostał odemnie na urodziny, słodko, ja też swoją nosiłem oczywiście.

Po kilku godzinach opuściliśmy salon gier. Prawdopodobnie byliśmy tu ostatni raz. Mój partner tego nie wiedział. Co było na moją korzyść.

-Chuu? Możesz mi coś obiecać?- Spytałem.

-Raczej tak, a co?- Chłopak spojrzał na mnie swoimi ciekawskimi, niebieskimi oczami. Kochałem jego oczy, były piękne.

-Obiecaj, że nigdy tutaj, do tego salonu, nie przyjdziesz z kimś innym, albo sam.-

Rudowłosy spojrzał na mnie podejrzliwie, ale odpowiedział:

~Back in Time~ soukoku ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz