IX

15 2 6
                                    


- Co tak szybko wróciłeś? - Cinga pobiegła do przedpokoju gdzie właśnie pojawił się Patrik, aby odwrócić jego uwagę od uciekającego Carlbarchyka

- Nie planowałem tego, ale stało się coś bardzo dziwnego.. moja asystentka nie przyszła do pracy i nie odbiera telefonów. Pojechałem nawet pod jej adres, ale nikt nie otwierał. Zgłosiłem to i postanowiłem wrócić wcześniej do domu, żeby nie zostawiać ci na głowie tylu obowiązków - zdjął płaszcz i wszedł do kuchni.

- Ciekawe co w niego wstąpiło - szepnęła i poszła za mężczyzną - myślisz, że ktoś mógł ją porwać? słyszałam, że to nie jest bezpieczna okolica.

- Jakbym tak nie myślał to bym tego nie zgłaszał - spojrzał na nią jak na konia z mózgiem wielkości orzecha - mówiła mi ostatnio, że ma wrażenie iż ktoś ją śledzi. Ale głupi ja olałem to.. - nalał sobie wina

- Nie lepiej poczekać aż dokończę robić obiad? słabo tak pić wino z nudów.. - stwierdziła i ominęłą Patrika, żeby podejść do kuchenki, ale ten złapał ją nagle za ramie i przyciągnął do siebie.

- Jeebac te ziemniaki, kocham cię Cinga.. - zbliżył się do niej i złączył ich usta w namiętnym pocałunku - cholera, przypomnij mi kiedyś, że muszę ci zafundować operację nosa. Całowanie cię gdy na drodze stoi taki nochal jest jak próba wyjścia z pksa gdy na drodze stoją walizki rykowiczów.. - stwierdził, na co dziewczyna oblała sie rumieńcem

Cinga i Patrik zjedli razem obiad, po czym postanowili udać się na randewurkę. Postawili na nowo powstałą restaurację ,,U Erena", która cieszyła się dobrą opinią w mieście i aż czterema gwiazdkami w opiniach google.

- Jak ci minął dzień? pewnie nudno ci tak samej całymi dniami, powinnaś kiedyś zaprosić do nas swoich przyjaciół, rodzinę - zaproponował.

- Tak, może kiedyś..

- Cieszę się, że jesteśmy tu razem - odłożył sztućce i spojrzał na nią - mam jednak wrażenie, że coś jest nie tak. Czuję dziwny niepokój, jakby miało się stać coś złego.. - westchnął 

- No co ty? jestem przy tobie, skup się na mnie a nie na głupotach - położyła swoją dłoń na dłoni mężczyzny, na co ten zareagował uśmiechem.

- Zobaczmy co tam się ino dzieje na świecie.. - właściciel włączył wiszący na ścianie telewizor - ten skurwysyn Lewandowski jak zwykle musiał przejebać.. - skomentował zdenerwowany, na co otrzymał krzywe spojrzenie od siedzącej nieopodal matki z trójką dzieci. 

Nagle w lokalu nastała cisza, a wzok wszystkich przeniósł się na emitowane właśnie wydanie wiadomości. Mowa była o zaginionej Nadii K. i o tym, że jest już pierwszy podejrzany, na którego zebrano dużo dowodów. Mowa o Patriku Kotyle, znanym biznesmenie.

- Skądś jo znom tego chłopoczka.. zaraz, to on! - wskazał na siedzącą przy stoliku parę, a po chwili do lokalu wbiła policja.

- Komendat Jacob F. - przedstawił się mundurowy - jest pan zatrzymany w związku z podejrzeniami o porwanie pańskiej asysentki, Nadii K. Pójdzie pan z nami - kiwnął głową, po czym jego koleżkowie skuli Patrika w kajdany.

- Ale ja nic nie zrobił, jo nie wiedzioł! Cinga, nie wierz im, to ustawione! ktoś mnie wrabia! - krzyknął Patrik i zaczął się szarpać z policjantami, przez których po chwili został wyprowadzony z lokalu.

- Łobuz kocha najbardziej, co? współczuję panience, trzeba było wyprowadzić się w góry i krowy wyprowadzać na pastwiska... a zresztą co mi tam - wzruszył ramionami i wyszedł za swoimi koleżkami.

- Ja.. nie wiem co o tym myśleć - spojrzała na Erena, właściciela lokalu i przytuliła się do niego po czym zaczęła mu płakać na klate.

- Wiedział gały co brały! jak go kochasz to ino walcz o niego.. i nie rycz głupia bo mi ubrudzisz bluzę z Ryanem Goslingiem tym swoim tuszem do rzęs z chińczyka.. - odepchnął dziewczynę zniesmaczony.

- Ma pan rację, będę walczyć - chwyciła za torebkę i wybiegła z lokalu.

- Głupia koniaro, stój! kto za te devolaye zapłaci?! - krzyknął Eren, ale już go nie usłyszała.


*****


Zagubiona Cinga postanowiła spotkać się z Cubą. Tylko on mógł wiedzieć o tej sprawie coś więcej. W końcu jest wyższej klasy detektywem, chodził do dziewiątki a to coś znaczy.

- Wiem wszystkie szczegóły, bo sam nasłałem na niego odpowiednie służby - odparł z dumą, co zszokowało dziewczynę - pamiętasz jak dałaś mi klucz, bym mógł dogłębniej przeszukać dom? zrobiłęm to, przeszukałem aż za dużo.. za tymi drzwiami których zabronił ci dotykać znajdowały się schody prowadzące do piwnicy. Klucz znalazłem w jego gabinecie, w szufladzie. Jak myślisz, co się w tej piwnicy znajdowało? - spojrzał w niebieskie oczyska dziewczyny.

- Nie wiem.. ziemniaki? - spytała niepewnie, na co Carlbarchyk wybuchł śmiechem.

- Głupia koniaro, to co tam znalazłem się żadnym filozofom nie śniło. Ta dziewczyna została przez niego brutalnie zamordowana, w piwnicy znalazłem jej zwłoki, nawet nie starał się ich jakoś bardzo ukryć, bo wiedział, że nikt tam nigdy nie wejdzie. A wiesz co jest najgorsze? To, że on to planował od dawna. Śledził ją, wiedział że wraca do domu sama.

- To niemożliwe.. jeszcze wmawiał mi, że to ktoś inny ją śledzi.. co za.. - zacisnęła dłonie w pięści.

- Mówiłem ci, że to zły chłopak. Na szczęście powinien dostać najwyższą karę, długo chłopa nie zobaczymy - uśmiechnął się zwycięsko - teraz możemy w spokoju się spotykać.

- Jedno nie daje mi spokoju.. - westchnęła i spojrzała chłopakowi w oczy.

- Co takiego? - wyszczerzył się jak koń na widok odwołanej chemii.

- Skąd ty wiesz o tych wszystkich drobnych szczegółach, Cuba?




IMIONA I NAZWISKA PRZYPADKOWE

123OWOC NAMIĘTNOŚCI [BĘDZIE WYDANA!!!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz